- Ehh... w tym domu już nic mi nie wolno! - oburzyła się Chie.
Shiba postawił na stole dwie szklanki z wodą.
- Nie... to nie tak, po prostu mama ma bardzo ważne sprawy i od każdego najmniejszego szczegółu zależy jej kariera...
Obserwowałam rozmowę z lekkim zaciekawieniem.
- Pfft... nie może wziąć urlopu?
- Ona ma teraz dużo projektów na głowie. Musi nad wszystkim zapanować w spokoju.
- Co to za spokój, jeśli nie można go spędzić z rodziną?
- Jak długo będziesz ciągła tą sprawę? - zapytał zniecierpliwiony.
- Już! Nie mam ochoty teraz o tym gadać. - zaraz później zadzwonił telefon.
Shiba spojrzał na mnie nie zwracając uwagi na rozmawiającą przez komórkę Chie.
- Chodź - zaproponował. Weszłam za nim po szerokich schodach prowadzących na piętro, po czym szliśmy przez dłuuuugi korytarz pełen drzwi. Weszliśmy do jednego z pokoi. Nie wyglądał na jeden z najbogatszych pokoi na świecie... był normalny.
- To twój pokój? - zapytałam niepewnie.
- T-Tak...
- Czemu nie powiedziałeś Chie, że nie chodzisz do szkoły?
- Bo tak, zawiódłbym ją strasznie. Poza tym ona też pochodzi z bogatej rodziny. Muszę jej pomagać, jest moją jedyną przyjaciółką.
- W taki sposób jej nie pomożesz! - zaprotestowałam.
- A co mam zrobić? Powiedzieć jej i żeby nie dała mi spokoju?!
- Tak, tak powinieneś zrobić!!
- Ona się załamie, nie rozumiesz?!?
- A-Ale!!!
Shiba złapał mnie za ramiona i spojrzał prosto w oczy.
- To moja decyzja i nie masz na to wpływu. - powiedział spokojnie.
Uspokoiłam się trochę, ale nadal nie mogę zrozumieć myśli, że nie mogę zmienić biegu wydarzeń na lepsze.
- Ty po prostu nigdy nie widziałaś jak ktoś kogoś okłamuje? - uśmiechnął się lekko.
- M-Mhm...
- Często nie mamy wpływu na takie rzeczy, ale musimy się z tym pogodzić.
- Tylko, że gdybym zareagowała, to lepsze rzeczy bym mogła sprawić!
- Nieprawda... wtedy uratowałaś mnie, tak? Jak myślisz, co by się stało, gdyby policja mnie złapała?
- Poszedłbyś do poprawczaka czy coś takiego...
- No, a tak to oddałem tamtej pani portfel. Zrobiłaś o wiele lepiej.
- N-Naprawdę?
- Tak, oddałem jej też dokumenty i pieniądze.
- Oddałeś?!
- Taaak... - przewrócił oczami. - Ile razy mam ci mówić?
Nagle usłyszeliśmy jakieś szepty typu: No dalej! Weź ją pocałuj!
- CHIEKO!!! - wrzasnął spalony na twarzy Shiba.
- Ojć! Usłyszeli mnie! - zza drzwi wyjrzała kobieta o podejrzanym uśmiechu.
- C-Chie?!? - też nie mogłam uwierzyć, że naprawdę nas shippuje!
- Ojeej... no, ale czemu nie moglibyście się chociaż raz pocałować?
- NIGDY W ŻYCIU!!!! - warknął Shiba.
Milczałam, bo gdybym nie miała wyboru, to z konieczności zrobiłabym to. A-ALE T-TYLKO Z K-KONIECZNOŚCI!!!
- Ahh... nawet nie wiecie jaka jestem zła! Tak bardzo do siebie pasujecie, a mi wy co tu odwalacie?! - oburzyła się Chie.
- No już... może kiedyś upatrzysz sobie lepszą parę od nas... LEPSZĄ OD NAS... - próbował uspokoić ją Shiba.
- Ale nie wiecie jak to jest, jak wasza ulubiona para w ogóle się nie całują gdy jest idealny moment!
(W tym momencie Chie i autorka pozdrawiają ze współczuciem osoby, które były obserwatorami takich sytuacji.)
- Ale... - tłumaczyła się.
- No dobrze. - westchnął Shiba. Zaraz, do czego on zmierza?!?
- J-Jakie "no dobrze"?! - zdziwiła się Chie, najwyraźniej nie spodziewała się takiej reakcji.
Shiba przyłożył rękę na swoich ustach, po czym zrobił parę małych kółek w powietrzu, aż zbliżył ją do moich ust.
Cała spaliłam się na czerwono. Nie wiedziałam, że to o taki pocałunek chodzi!!!!
- Awwww~~♥ To było takie śłoodkie~~~♥ - zachwyciła się.
Później graliśmy sobie w karty. (Wymyślcie dowolną grę karcianą) Ale to Chie wygrywała co chwilę.
Gdy zbliżał się wieczór, postanowiłam, że wrócę do domu. Przy okazji Shiba mnie odprowadził.
- Ej, Chie mówiła, że nie może mieć dzieci czy coś, nie?
- Hm? Aa... nie, to nie o to chodzi. Po prostu nie może znaleźć chłopaka, bo żaden z nią nie wytrzymuje.
- Na jak długo zostaje u ciebie?
- Pfft... miała zostać na tydzień, ale teraz nie miałem okazji jej zapytać.
Doszliśmy pod mój dom. Pożegnałam się z Shibą i weszłam do budynku.
- Miyuri!!! Co to ma znaczyć za wracanie do domu wieczorem?! Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam!!! - wrzasnęła mama.
- Ale mówiłam, że wrócę o tej godzinie!
- Co to był za kolega? Ty przecież nie masz przyjaciół! (real_life ;-;) - wtrącił się,tata.
- P-Poznałam go w szkole!
- I od razu idziesz do jego domu?!? - buchnęła mama.
- J-JA GO ZNAM JUŻ OD PRAWIE MIESIĄCA!!! - wrzasnęłam i pobiegłam do pokoju.
Wspominałam chyba już, że nie lubię hałasu?

YOU ARE READING
Deszcz ze Śniegiem
AcakMiyuri Yoshizawa jest zwykłą, nieśmiałą 15-latką. W drodze do szkoły widzi scenę kradzieży, którą zapamiętała do końca życia. Wstyd jej było, że nie zareagowała. Postanowiła, że będzie bardziej śmialsza. Po kilku tygodniach spotyka znowu chłopaka, k...