Rozdział 3

659 53 3
                                    

Szedł głównym korytarzem Beacon Hills High School. Obok niego szedł Scott i pisał smsy z Kirą. Podszedł do swojej szafki, otworzył ją i wyjął podręcznik do matematyki. Była przerwa na lunch, ale Stiles wcale nie był głodny. Od kilku dni nie miał ochoty na jedzenie. Zmuszał się do podstawowych posiłków, ale i tak kończył po kilku kęsach. Wraz z przyjacielem ruszyli do stołówki. Gdy McCall rozkoszował się posiłkiem, on udawał że uczy się na sprawdzian, który swoją drogą na prawdę miał mieć po przerwie, ale nie mógł się skupić. Myślał. Od kilku dni w jego głowę zajmowała kłótnia, którą przeżył kilka dni temu. Czy naprawdę w oczach Dereka nie jest męski? Nawet jeśli Hale byłby gejem, nie zainteresował by się nim. Woli silnych i męskich. Musiał coś z tym zrobić. Wiedział, że głodzenie się jest czymś odwrotnym do tego, co chciał osiągnąć.

- Scott - zaczął - jak myślisz, jestem męski? - popatrzył na przyjaciela spod książki, a on z rozbawioną miną odwzajemnił spojrzenie.

- Tak, pewnie - zadrwił wilkołak.

- Ja pytam poważnie.

- A ja poważnie odpowiadam - powiedział ze śmiechem. - Dlaczego pytasz?

- Bo wiem, że... dziewczyny - oczywiście nie miał na myśli dziewczyn - wolą jak chłopak jest męski i silny. A ja jak widać nie mam powodzenia.

- Chodziłeś z Malią - przypomniał mu przyjaciel.

- Tak... I zostawiła mnie dla silniejszego -stwierdził .

- Fakt... No może powinieneś trochę poćwiczyć.

Ostatnie zdanie wystarczyło Stilesowi by zrozumieć, że to dobry pomysł. Kiwnął głową i wrócił do książki.

- Cześć panienki - usłyszał za sobą znajomy głos.

- Cześć Derek, co tu robisz? - zapytał Scott.

- Musimy porozmawiać - powiedział z bardzo poważną miną.

- Okey, dawaj. - W głosie Scotta można było usłyszeć nutkę niepokoju.

- Moja kuzynka przyjeżdża i chciałaby was poznać. Dzisiaj o 19:00 u mnie. Robię imprezę - powiedział i wybuchnął śmiechem.

- To nie mogło poczekać? - zapytał poirytowany Stiles. - Równie dobrze mogłeś zadzwonić.

- Dzwoniłem, ale żaden z was ptasie móżdżki nie odbierał.

Stiles i Scott wyjęli swoje telefony. Fakt, każdy miał kilka nieodebranych połączeń od Hale'a.

- A więc jesteśmy umówieni? - Derek przejechał po nich wzrokiem i zatrzymał się na Stilinskim.

- Pewnie. Będziemy! - powiedział z entuzjazmem Stiles. Derek mimowolnie puścił mu oczko, wstał i wyszedł. Chłopak myślał że się przewidział i przetarł oczy.

- WIDZIAŁEŚ TO? - zapytał z wielkim zdziwieniem Scotta.

- Ale co? - McCall był już zajęty kończeniem swojego lunchu. Zabrzmiał dzwonek, a Stiles z niedowierzaniem siedział jak skamieniały.

- Spóźnisz się na sprawdzian z matmy - ponaglił go przyjaciel, co dopiero go rozbudziło.

- Dopiero teraz nie będę mógł się skupić...- pomyślał i razem ze Scottem wyszli w kierunku klasy do matematyki.

***

Stali przed mieszkaniem Hale'a. Była 18:55. Jeden z nich zapukał, a po kilku sekundach drzwi się otworzyły i ich oczom ukazał się starszy kolega. Uśmiechnął się i gestem ręki zaprosił ich do środka.

- Powiedziałbym, że witam was w moich skromnych progach, ale nie są skromne.

- Za to ty jesteś - zadrwił Stiles.

- Prawda, Derek jest bardzo skromny -  kuchni wyszła nieznajoma dziewczyna i posłała im miły uśmiech - bo wcale nie mówił, że ma takich przystojnych kolegów. - Podeszła do chłopaków i wystawiła w ich stronę rękę - Nazywam się Aria, a ty pewnie jesteś Scott - zwróciła się do Stilesa, który zmierzył się rozbawionym wzrokiem ze Scottem - a ty Stiles.

- W sumie to na odwrót - poprawił ją McCall.

- Siadajcie, zaraz przyniosę pizze - odwróciła się idąc w stronę kuchni i zwróciła się cicho do Dereka - Mówiłeś że Stiles to ten przystojniejszy.

- Bo jest... - odpowiedział jej szybko i równie cicho co ona. Aria była jedyną osobą, która wiedziała o orientacji Dereka. Zawsze sobie o wszystkim mówili. W dzieciństwie byli sobie bardzo bliscy, ale wraz z rodzicami wyjechała dwa lata przed pożarem i słuch po nich zaginął. Odezwała się do niego dopiero pół roku temu i ich relacje się wznowiły. Wyszła z kuchni z wielką tacą, a na niej największa pizza jaką widzieli.

- Częstujcie się i opowiedzcie mi o sobie.

Rozmawiali tak do 22:00, a potem przenieśli się na kanapę, Derek przyniósł alkohol, a po pół godzinie picia Aria wpadła na, jak jej się zdawało, genialny pomysł.

- Zagrajmy w prawda czy wyzwanie! - powiedziała wymachując pustą butelką po wódce. - Nie dajcie się prosić - dodała widząc niechętne miny chłopaków.

- No dobrze... - zgodził się Scott, a reszta kiwnęła głową i usiedli na miękkim dywanie na środku salonu. Aria zakręciła butelką. Wypadło na Scotta.

- Prawda czy wyzwanie? - zapytała.

- Wyzwanie.

- Hmm - pomyślała chwile. - Zmień się w wilkołaka, wyskocz przez okno, przebiegnij po dachach i wróć z powrotem. - Scott wstał i zrobił to co mu kazała i wrócił. Zakręcił butelką, która pokazała na Stilesa.

- Prawda - powiedział wyprzedzając pytanie.

- Ja! - krzyknęła Aria, na co reszta się zaśmiała widząc jej entuzjazm. Chyba jako jedyna wydawała się być pijana. - Podoba ci się Derek? - zapytała.

Stiles, Scott i Derek popatrzyli na nią ze zdziwieniem, ale na twarzy Dereka obok zdziwienia można było wyczuć też złość.

- No co? Patrzysz się na niego co jakiś czas odkąd tu przyszliście, więc albo ci się podoba albo chcesz go zabić - zaśmiała się. Jedyną osobą którą teraz Stiles chciał zabić była ona, ale tak, żeby to zrobić zanim zadała to pytanie. - A on cały czas patrzy się na ciebie - powiedziała i popatrzyła na Dereka, który nie dowierzał własnym uszom. Nastała niezręczna cisza, w której Stiles i Derek unikali swojego wzroku.

- Myślę, że wystarczy ci już tego alkoholu bo zaczynasz pleść głupoty - powiedział w końcu Derek. - Chyba powinniście już iść...

- Derek... - powiedział cicho Stiles.

- Powinniście iść. - Derek wstał z podłogi, wziął kuzynkę pod rękę i podniósł ją. - A ty powinnaś iść spać. - Ruszył w kierunku schodów. - Dobranoc - powiedział w połowie schodów.

- Dobranoc - powiedzieli zdziwieni i wyszli z mieszkania.

W MeksykuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz