Rozdział 4

696 46 1
                                    

Stiles siedział na ławce przy szkole. Był sam; Od rana nigdzie nie widział Scotta. Miał nadzieję, że może Kira, Malia i Lydia dotrzymają mu towarzystwa, ale nie wytrzymał ciągłego słuchania ich rozmów na temat makijażu i ubrań. Wziął więc swoje rzeczy i teraz siedzi samotnie głaskany przez lekki wiatr i promienie słoneczne. Wciąż jednak czuł na sobie czyjś wzrok. Rozejrzał się, ale nikt z obecnych tu osób nie zwracał na niego uwagi. Odwrócił się i zobaczył w dali czarnego jak węgiel wilka. Stał na skraju lasu i patrzył na niego. Wilk zrobił kilka kroków do przodu i skinął głową. Stiles wytrzeszczył oczy i rozejrzał się dookoła żeby sprawdzić czy ktoś jeszcze widzi to dziwne zjawisko. Na szczęście tylko on zobaczył to zwierzę. Wrócił wzrokiem na zwierzę, a ono pokręciło głową dając mu znak by za nim ruszył. Odwrócił się i wszedł do lasu. Stiles po chwili wahania wstał i ruszył w stronę miejsca, gdzie wcześniej stał wilk; zwierze upewniło się jeszcze czy brunet za nim idzie, pokazując mu swoje szafirowo niebieskie oczy. Weszli w głąb lasu. Zatrzymali się przy wielkim drzewie obok którego rósł krzak jagód. Wilk stanął za nim przodem do Stilesa. Nagle na jego oczach zwierzę zaczęło przeobrażać się w człowieka. Stiles zamrugał oczami, by upewnić się czy dobrze widzi. Człowiek był umięśniony, stal przed nim wyprostowany i nagi. Ledwo zakrywał go jedynie ów krzak.
- Derek! - krzyknął Stiles, odwrócił głowę i zakrył ręką - ubierz się! - Hale się zaśmiał.
- Widzisz tu gdzieś jakieś ubrania?
- Nie! Na tobie też ich nie widzę!
- Muszę z tobą porozmawiać - ton głosu zmienił mu się na wyjątkowo poważny.
- Co się stało? Coś ze Scottem? Nie widziałem go dzisiaj.
- Nie chodzi o niego - westchnął - chodzi o to, co stało się wczoraj u mnie. - Stiles wrócił wzrokiem na rozmówcę i popatrzył mu prosto w oczy. Zobaczył w nich wyraźne zakłopotanie, ale Derek również patrzył mu w oczy. - To co powiedziała Aria...
- Nie musisz się tłumaczyć, wiem że była pijana. Wszystko w porządku - Przerwał mu Stilinski.
- Nie jest - zawahał się - ja... Czuje coś do ciebie.
Nastała niezręczna cisza. Oboje myśleli co powiedzieć.
- Czuję coś do ciebie - powtórzył - coś specjalnego. - Wyszedł za krzaka i zbliżył się do chłopaka. Byli teraz od tak blisko, że Stiles czuł na sobie jego oddech. Patrzyli sobie w oczy.
- Nie wiem co powiedzieć... - Stiles w końcu się odezwał.
- Nie musisz. Chciałem tylko żebyś wiedział... - Hale posmutniał.
- Ja też... - wyrzucił z siebie po chwili Stiles. Powiedział tak cicho, że chłopak ledwo go usłyszał. - Ja też - powtórzył głośniej.
- Co "ty też"?
- Ja też od dłuższego czasu coś do ciebie czuje i... I nie dawało mi to spokoju. Myślałem, że w końcu wybuchnę - Stiles zaczął mówić tak szybko, że ledwo nadążał, a słowa zaczęły mu się plątać. Na twarzy Dereka pojawił się szeroki uśmiech, patrzył na młodszego chłopaka obnażając swoje śnieżno białe zęby. - ...patrzyłem na ciebie, a ty mnie nie zauważałeś i kiedy tylko... - Stiles przerwał - Ej! Nie kłamiesz, prawda? Widzę jak się śmiejesz! Czy to ma być jakiś głupi żart, żeby mnie później upokorzyć? Ja... - w tym momencie Derek przerwał mu łącząc ich usta. Jego usta były miękkie i miały miły smak. Stiles chciał go do czegoś porównać, ale nic nie smakowało tak jak jego usta.
- Myślisz że bym się aż tak poświęcał dla jakiegoś kawału? - zapytał, nadal uśmiechnięty Hale.
- Myślę, że byś się w ogóle nie poświęcał.
- Oh tak? - wyraźnie go to rozbawiło.
- Tak, to nie byłoby żadne poświęcenie - zaśmiał się Stiles.
- Skoro tak uważasz - pokiwał głową zbliżając się do niego i ponownie złączył ich usta w długim pocałunku.
- Uwierz mi, że chciałbym tu jeszcze z tobą zostać - powiedział przerywając pocałunek Stiles i pocałował znowu - ale muszę wracać do szkoły. - Kolejny pocałunek.
- Rozumiem - powiedział Derek, przerywając go. - Może spotkamy się wieczorem u mnie?
- Oczywiście - powiedział i pocałował go ostatni raz. - O 19?
- O 19. - zgodził się i skłonił, zmieniając z powrotem w wilka. Stiles ruszył w stronę szkoły, a zwierzę za nim. Wyszedł z lasu, a Derek zamruczał.
- Do zobaczenia wieczorem - powiedział Stiles, a wilk ruszył pewnym krokiem pośród drzew. Przyspieszył i zaczął biegnąć. Stilinski wrócił na plac szkoły, nikogo już na nim nie było. Spojrzał na zegarek, dzwonek na lekcje był pięć minut temu.
- Cholera - zaklął w myślach i przyspieszył kroku. Usłyszał głośne wycie. Uśmiechnął się, to był Derek. Dopiero teraz dotarło do niego to, co się przed chwilą stało. Pchnął frontowe drzwi szkoły i ruszył pewnym krokiem w stronę swojej szafki. Zastukał w nią kilkukrotnie wewnętrznął częścią jego dłoni. Otworzył i wyjął książki do matematyki. Nawet fakt, że spóźnił się na matematykę nie popsuł mu humoru. Wszedł do klasy.
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział i usiadł na swoim miejscu. Nauczycielka tylko kiwnęła głową kontynuując dyktowanie zadania.
- ...jaki jest kąt alfa, a jaki beta? - skończyła, a Stilesa widocznie to rozbawiło. - Coś nie tak Stilinski? - Nie nie, wszystko okey. - powiedział siląc się na poważny ton.
- W takim razie nasz pan spóźnialski rozwiąże to zadanie.
Równanie trygonometryczne spowodowało, że się uspokoił, ale wiedząc, że umie rozwiązać takie zadanie podszedł do tablicy.
- Alfa, beta, znam - pomyślał - brakuje tu tylko omegi - wziął do ręki kredę i zaczął rozwiązywać zadanie. - Nic mi nie popsuje humoru, nawet to. - Przez resztę lekcji myślał o tym co się stało i co miało się stać. Czy to prawda? Czy to randka? A jeśli obie odpowiedzi są poprawne, to jak ma się ubrać? Nagle przyszło mu na myśl pytanie. Jak powie to wszystko ojcu? Jak on to przyjmie? Jak reszta to przyjmie? Czy Scott będzie na niego zły, że mu nie powiedział? Przecież często w dzieciństwie spali u siebie, w jednym łóżku. Czy Scott go znienawidzi? Postanowił nic nikomu nie mówić póki nie dowie się na czym stoi i co będzie dalej pomiędzy nim i Derekiem. Co tak naprawdę do siebie czują i czy w ogóle czują. Z rozmyślań wyrwał go dzwonek. Wstał, zabrał książki i plecak i wyszedł z klasy. Dobry humor mimo to go nie opuścił. Cieszył się ze spotkania z Derekiem. Tym, które skończyło się niecałe 45 minut temu i tę, na które miał iść wieczorem.

W MeksykuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz