Rozdział III

28 2 1
                                    

*Oczami Mag*
Godzina 10:20 a ja śpię... Fajnie u mnie by to nie przeszło, w końcu jest środa a ja nie w szkole
- hej śpiąca królewno, jak się spało ?
- hej królewiczu, jak zawsze dobrze
- To dobrze, głodna ?
- a co proponujesz ?
- ja ?! Miałem na myśli , że ty robisz śniadanie haha
- jasne chciałbyś
- Nie no jak zawsze jajecznica
- Okej hehe
Brunet poszedł włączyć komputer jak zawsze pierwsze co robi to go włącza. Nie wytrzymam muszę zapytać
- Adam ?
- Tak ?
- z kim w nocy rozmawiałeś ?
- z Kate
- kto to ?
- moja dziewczyna
Nagle serce przestało bić... Znaczy tak mi się wydawało.. on ma dziewczyne... Boże jak to boli. Wiedziałam , że kiedyś to się stanie ale nie wiedziałam , że tak to będzie boleć. To tylko mój przyjaciel! Przestań to przeżywać!! Ogarnij się Magda!
-yyy.. Mag ? Wszystko okej ? Trochę zbladłaś
-Tak tak wszystko okej tylko jakoś tak mi się słabo zrobiło
- może chcesz wody ?
- Nie nie ja tylko pójdę na balkon się przewietrzyć...
Wyszłam z pokoju Adama prawie z łzami. Co się ze mną dzieje ?!
Pochmurnie.. zjebany humor. Nie rozumiem co się ze mną dzieje. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu... Ktoś ? Przecież jest tylko Adam. Nie może zobaczyć , że płacze
- ej mała - przytulił mnie - wszystko będzie dobrze
- właśnie , że nie ...moje życie jest do dupy!
-ej nie mów tak ... Wszystko się ułoży
- Nie okłamuj mnie Adam !
- ale Madzia...
- Nie ! Mam tego dosyć... Wiedz, że byłeś najlepszą osobą jaką spotkałam!
ominęłam go i szybko wybiegłam z jego domu. Chciałam być jak najdalej od Adama. Nagle zaczęło padać... Super! Brunet krzyczał za mną Ale ja dalej biegłam przez szare ulice a od asfaltu odbijał się deszcz który chlapał moje nogi. Uciekłam do lasu. Tam czułam się najbezpieczniej. Usiadłam pod drzewem a łzy spływały po moich policzkach. Zauważyłam dopiero teraz że jestem tylko w bluzie Adama.. żadnej kurtki nie mam. Zimno... Muszę się gdzieś schować.

Szłam spokojnie poboczem ulicy a krople powoli po mnie spływały. Jakiś Jeep zatrzymał się obok mnie
- Mag ?- spytała osoba która potem okazała się być znajomą ze szkoły
- Chloe ?
- Tak , wbijasz?
- jasne !
Jechałyśmy dość długi kawałek w ciszy. Nie wiedziałyśmy o czym rozmawiać bo w sumie za bardzo się nie znamy. Ale jednak Chloe odezwała się
- co ty robiłaś w tej dzielnicy sama ? Przecież ty tu nie mieszkasz
- byłam u kolegi
- kolegi powiadasz ?
- Tak kolegi który ma dziewczynę więc wiesz...
- auć ...
- Nie nie ja go nie kocham to po prostu mój kolega
- jak chcesz
- Chloe ? Wiem , że za dobrze się nie znamy ale czy mogłabym u ciebię przenocować ?
- a co jest ? Nie chcesz wracać do domu? Czemu ?
- Nie wiem jakoś tak ... - bardzo dobrze wiem czemu... U mamy jest ten jej kochaś
- Nie ma sprawy możesz zostać stara
- dzięki
Dojechałyśmy do domu Chloe. Typowy rodzinny dom. Weszłyśmy do domu i od razu poszłyśmy na górę. No i jesteśmy. Pokój Chloe. Wszędzie plakaty rockowych zespołów, ściany w kolorze łososiowym, nie ład panował Ale nie był to brud taki typowy tylko tak bardziej nie ład artystyczny heh. Duże łóżko, porozrzucane płyty koło odtwarzacza muzyki z dużymi kolumnami obok i żaluzje przez które dochodzi słońce a teraz chmury ... Mój klimat.
Chloe już siedziała na łóżku z paczką... papierosów! Boże dziękuję !
- mogę jednego ?- spytałam
- Nie pytaj tylko bierz
Powinnam już nadrobić z 10 papierosów...
Chyba znalazłam przyjaciółkę

****************************
Zamieszanie, zamieszanie 😄
Przyjaciółka czy nie ?
Miłość czy nie ?

Ps. Z góry przepraszam za błędy ale moja autokorekta mnie nie lubi xD
W prologu zmieniło się jedno istotne słowo a tak dokładnie miejsce akcji z Warszawy na Californie 😜

Miłego dnia 😘

Fucking Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz