Był, jak wszyscy inni

253 20 4
                                    

Na chłopca wołali Onew, albo niezdara. Był, jak wszystkie inne dzieci na stacji, sierotą wychowywaną przez jej społeczność. Jak wszystkie inne dzieci, kochał historię o dawanym świecie, które opowiadali najstarsi mieszkańcy. Jak wszystkie inne dzieci, lubił się plątać pod nogami, przeszkadzać. Jak wszystkie inne dzieci, nie lubił się uczyć na prowizorycznych lekcjach, prowadzonych przez Kwon'a Jiyonga, zastępcę naczelnika stacji, oraz najstarszych mieszkańców. Onew był jak wszystkie inne dzieci. I jak wszystkie inne dzieci, miał dorosnąć o zostać kolejnym, szarym, zrezygnowanym mieszkaniem Seulskiego metra, który zapomni o błękitnym niebie, którego i tak nigdy nie widział, który byłby przekonany, że poza metrem nie ma już życia.


Dziś na stacji panowało wielkie poruszenie. Wśród rzeczywistości i szarych dni, które od nocy różniły się tylko natężeniem światła lamp pojawił się jeden, niezwykły dla peryferyjnej stacyjki. Tego dnia na stacje zawitała dwójka najprawdziwszych stalkerów. Onew, jak wszystkie dzieci, był zafascynowany widokiem karabinów, oraz przedziwnych stroi dwójki nieznajomych.


- Co wy wyrabiacie?! Zdejmujcie te napromieniowane szmaty! - krzyczał Seunghyun, naczelnik stacji.


- Jakie napromieniowane? - obruszył się wyższy.


Jak na zawołanie obaj odrzucili kaptury. Wyglądali jak typowi koreańczycy, z tą różnicą, że włosy wyższego były koloru blond, co raczej rzadko się tu spotykało. Nie mieli na twarzach masek gazowych, jak wszyscy widziani do tej pory przez Onew stalkerzy.


- Ja pierdolę, bez masek poleźli!!! - lamntowała prawa dłoń naczelnikia: Kwon Jiyong.


- Ty serio jesteś głupi - blondyn przewrócił swymi kocimi oczętami i przeczesał leniwie włosy.


- Macie? - zapytał Seunghyun.

- Owszem - powiedział swobodniej niższy.


Z twarzy przypominał Onew jedno z tych zwierzątek, narysowane w starych książkach. Chyba to zwierzę nazywało się "dinozaur", ale chłopiec nie był pewny. Dawno nie widział książek.


Naczelnik stacji wyciągnął dłoń do "Dinozaura". Mężczyzna wyciągnął zza płaszcza jakieś zawiniątko i chciał mu podać, jednak jego kociooki go powstrzymał.


- Nie tak szybko, kochany - powiedział i puścił dłoń swojego towarzysza.


- Ile chcecie? - zapytał rzeczowo Seunghyun.

- Uh.. co tak oschle - odparł pytaniem na pytanie blondyn, leniwie się przeciągając. - porozmawiajmy na spokojnie - dodał, a na jego ustach wykwitł delikatny uśmiech.


- W takim razie zapraszam na salony - powiedział Naczelnik uśmiechając się krzywo.


Blondyn odpowiedział mu podobnym grymasem. Ruszyli przez stację, a ludzie schodzili im z drogi. Dzieciaki przyglądały się automatom na ramionach stalkerów. Na stacjach rolniczych była to rzadkość.


Mężczyźni usiedli przy jednym z ognisk, przy którym po chwili zebrała się rada stacji.


- Jak wiecie naboi nie mamy. Możemy wam zapłacić jedzeniem, albo lekami... - zaczął Seunghyun, po czym rozejrzał się. - Onew, przynieś tan szary worek z mojej kwatery - zawołał do najbliższego dzieciaka, który popatrzył na niego bez krzty zrozumienia. - Leć, niezdaro. Ileż można... - syknął.


Chłopiec drgnął i posłusznie ruszył w nieznanym stalkerom kierunku. Obcy wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Mieszkańcy stacji w napięciu oczekiwali powrotu dzieciaka, który przybiegł po kilku minutach, co krok się potykając. Wyciągnął do naczelnika dłoń z workiem. Ten skinął głową w stronę stalkerów. Onew bez dyskusji podał pakunek kociookiemu. Do "Dinozaura" wolał nie podchodzić.


Blondyn uśmiechnął się do niego ciepło, jakby z rozczuleniem i przyjął worek. Bez zbytniego zapału wziął się do przeglądania jego zawartości w asyście drugiego.


Niższy cmoknął, wyrażając dezaprobatę i podniósł wzrok na naczelnika.


- Oj, Seughyuna, Seughyuna... cenimy się trochę bardziej - powiedział "Dinozaur".


Prawa dłoń naczelnika zawiesił swój wzrok na kociookim stalkerze.


- Kibum, posłuchaj my tu mamy dzieci. Nie możemy wam dać więcej - mówił drżącym głosem.


Stalkerzy spojrzeli na siebie i skinęli głowami.


- Wiesz... już od dłuższego czasu się nad tym zastanawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że przyda nam się pomoc. Wiesz, Minnie nie czuje się teraz najlepiej, a nie chcemy zostawiać go samego. Z drugiej strony, jeszcze restrykcyjniejsze okrajanie oddziału może być tragiczne w skutkach - mówił Kibum.


Onew wypytywał się w mężczyznę, powtarzając sobie w głowie jego imię.


- Co masz na myśli? - zapytał Seughyun.


- Potrzebny nam człowiek - sprecyzował "Dinozaur".


- Ale wiesz, nie chcemy, by okazał się szpiegiem. Wtedy musielibyśmy się go pozbyć. Rozumiesz? - zapytał kociooki.


Naczelnik skinął głową.


- Dlatego proponujemy ci taki układ: połowa tego i ten dzieciak - oznajmił niższy stalker


- Co takiego? - zapytał powoli Seughyun.


- Ten dzieciak - powtórzył Kibum, wskazując na Onew. - zachowacie więcej tych, ekhem, leków, a odejdzie wam jedna osoba do wyżywienia -


- Nie zgadzam się! - krzyknął Jiyong.


- No cóż - na te słowa wyższy stalker energicznie wstał.


- Czekaj - powiedział Seughyun. - po co wam ten dzieciak? -


- Huh? Nie słuchałeś mnie? - zapytał z rozczarowaniem blondyn.


Naczelnik spojrzał w jego kocie oczy, jakby chciał z nich coś wyczytać. Tylko sam nie wiedział co...


- Umowa stoi -


- Seughyun! - zawołał jego prawa ręka.


Mężczyzna spojrzał przelotnie na chłopca, który wyrazie nie rozumiał, co właśnie się stało...


I tak, przyszłość chłopca zmieniła się. Widocznie nie było mu pisane życie robaka, jak tysiącom innym, którzy przetrwali.

SHINee 2033Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz