Czkawka i Astrid lecieli ponad wodami mórz. Fale mieniły się srebrzyście, a ostre skały wystające z nich zdawały się szarpać niebo.
— Dawaj Wichurka, nie daj się wyprzedzić staremu szczerbolowi! — zawołała dziewczyna do swojego smoka, popędzając go.
— Tylko nie "szczerbolowi"! — odkrzyknął chłopak. Jego latający wierzchowiec zanurkował w dół, po czym wystrzelił w niebo piękną śrubą.
— Niezła baletnica z tego twojego smoczka! — zaśmiała się Astrid, odrzucając w tył swój warkocz. — Ale spójrz na mnie!
Wichura nabrała prędkości, przeleciała między skałami i zniżyła lot do poziomu morza, tak, że końcówki jej skrzydeł dotykały wody. Wzniosła się z gracją, rozpryskując tysiące kropelek, które skrzyły się w blasku słońca.
— No, za to twój pokaz podchodzi już pod piruety wróżki — zaśmiał się Czkawka. Wystrzelili do przodu co chwila popisując się nowymi akrobacjami. Cieszyli się wiatrem muskającym ich twarze, cudownym krajobrazem i sobą nawzajem. Po chwili spokojnego szybowania chłopak odezwał się:
— Chodź, pokażę ci coś.
Przyspieszył lot, a Astrid zrobiła to samo. Po kilku minutach znaleźli się na jednej ze skał, na szczycie której rosła świeża trawa i pojedyncze drzewo o skręconych konarach. Rozciągał się stamtąd wspaniały widok na morze i pozostałe wysepki.
— Ale tu pięknie! — zawołała dziewczyna rozglądając się. Zsiadła ze smoka i poklepała go po szyi. To samo zrobił Czkawka. Usiedli razem pod drzewem.
— Podoba ci się? — spytał chłopak.
— Bardzo. Dawno wypatrzyłeś to miejsce?
— Kilka dni temu. Od razu pomyślałem o tobie.
Astrid zarumieniła się lekko.
— Dzięki — odpowiedziała, po czym cmoknęła go w policzek.
— Tylko tyle? — naburmuszył się chłopak.
Dziewczyna przewróciła oczami i pocałowała go w drugi policzek.
— Lepiej — stwierdził Czkawka. Jego czarny smok popatrzył się na niego.
Liczyłeś na więcej, co? — zdawał się mówić.
— Przymknij się — mruknął chłopak.
— Co tam sobie szepczesz? — spytała Astrid.
— Nic takiego — odpowiedział Czkawka i objął ją ramieniem. Odpoczywali tak przez pewien czas, podczas gdy smoki bawiły się ze sobą. Jednak nagle ich zachowanie zmieniło się nie do poznania. Szczerbatek zaczął mruczeć gardłowo, a Wichura dreptać niespokojnie.
— Szczerbek, co jest? — spytał Czkawka. Smok podszedł do właściciela i przechylił nieco łeb. Cała jego postawa zdradzała niepokój.
— Wyczuwają zmianę pogody — powiedziała Astrid. Jakby na potwierdzenie jej słów zaczął wiać wiatr, tak silny, że lot na smoku był niemożliwy. Czkawka spojrzał w niebo. W górze kłębiły się ciemnoszare chmury.
— Idzie deszcz. Astrid, musimy zmykać.
— Nie da rady przez ten huragan.
Ciężkie krople wody zaczęły spadać na ziemię. Chwilę potem przerodziły się w prawdziwą ulewę. Dziewczyna uciekła pod drzewo. Nagle Czkawka poczuł dreszcz, jakby wiedział, co się zaraz stanie.
CZYTASZ
Mericcup - Iskra Nadziei
FanfictionCzkawka przeżywa straszny cios. Jego ukochana Astrid umiera. Przekonany, że to jego wina, ucieka z Berk i trafia na nieznany mu ląd. Stwierdza, że ukryje się tu przed całym światem. Niestety na upragniony spokój nie może liczyć, gdy poznaje rudowłos...