Rozdział 15

1K 87 43
                                    

UWAGA WAŻNA NOTKA NA KOŃCU PROSZĘ O PRZECZYTANIE BO MA WPŁYW NA CIĄG DALSZY.

Następnego dnia rano.

Znowu obudziłam się z krzykiem i miałam mokre plecy. Przede mną stał Jack i uspokajał.

-Spokojnie to tylko zły sen.-odpowiedział głaszcząc moje włosy

-Muszę porozmawiać z Papą. Tym razem to sprawa życia i śmierci nas wszystkich.

-Rozumiem. Slendera teraz nie ma, przyjdzie dopiero na obiad.

-Dzięki Jack.

-Ale za co dziękujesz, nic przecież takiego nie zrobiłem.

-Za wszystko, że jesteś przy mnie zawsze, że się o mnie troszczysz.-odpowiedziałam przytulając chłopaka

-Obiecałem twojemu bratu, że będę ciebie pilnował i dbał o ciebie. Nawet jeśli miałbym oddać życie. Chodźmy na śniadanie bo nie zostawią naleśników.

Błyskawicznym tempem ubrałam się i zeszliśmy na dół. W kuchni panował chaos wszyscy rzucali jedzeniem. Zdążyłam zrobić unik niestety w Jacka trafiła nerka.

-Kto taki mądry i rzuca nerkami?!-zapytał z gniewem w głosie

-TO JEFF!!!!-wszyscy wskazali na Jeffa, ja stałam obok drzwi i śmiałam się. Jack rzucił w Jeffa tą samą nerką co oberwał, dalej toczyła się walka. Po kilku minutach coś jakby mną zawładnęło, poczułam ostry ból głowy, poczułam jak uwalnia się ta potężna moc z mego umysłu i wszystkich odrzuciło na różne strony.

-CO TO KU*WA BYŁO!!!-wykrzyczeli

-Lili co ci jest?!-podbiegł do mnie Jack i złapał gdy traciłam przytomność-Cholera!!! Niech ktoś pobiegnie po Slendera!!!-tylko tyle usłyszałam nim odpłynęłam

Z.P.W. E.Jack

Gdy byliśmy w kuchni oberwałem nerką w maskę, wnerwiłem się i rzuciłem w Jeffa, oberwał headshota.(nwm jak się pisze ) Po kilku minutach coś nas odrzuciło, Zorientowałem się, że to Lili zrobiła. Dziewczyna chwiała się na nogach, szybko podbiegłem i złapałem ją. Widziałem, że odpływa, krzyknąłem do reszty by zawiadomili Pape. Zaniosłem ją do gabinetu Slendera gdzie trzyma chorych. Po chwili pojawił się Slender, kazał mi wyjść z pokoju, posłusznie wyszedłem z pokoju ostatni raz spoglądając na nieprzytomna dziewczynę.

Kilka godzin później.

Nadal stałem i czekałem przed pokoje gdzie leżała Lili, bałem się o nią. Razem ze mną czekał Toby pytając co się dzieje. Gdy siedziałem tak z bratem Lili kolejną godzinę, przyszli do nas pozostali.

-Toby, Jack już coś wiadomo?-zapytała Jane

-Niestety Slender nadal tam siedzi i nic nie mówił.-odpowiedziałem spuszczając głowę w dół obserwując podłogę

-Jacky nie smuć się.-powiedziała Sally przytulając mnie

-Staram się Sally ale to nie jest takie łatwe.-odpowiedziałem

-Toby Lili wyzdrowieje prawda?-zapytała

-Nie wiem Sally.-odpowiedział, dziewczynka posmutniała-Ale wiem jedno, Lili jest dzielna i silna, wyjdzie z tego jak z innych sytuacji.-dodał Toby

-Miejmy taką nadzieję-dodała Clocky

-Chodźcie na kolacje.-dodała Jane, wszyscy poszli tylko zostałem ja....i Sally

-Sally a ty nie idziesz?-zapytałem spoglądając na dziewczynkę

-Nie zostanę z tobą.-powiedziała i usiadła obok mnie

Moja prawdziwa historia cz.2 Zemsta Lilianny [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz