Rozdział napisałam słuchając "Painted Smile" polecam [media]
Minęło kilka dni ja czułam się coraz lepiej. Dziś mam trening z proxy, mają oni zadanie czy posiadam "tą moc". Wstałam i ubrałam się w czarne spodnie, bluzę z kapturem, poprawiłam włosy i zeszłam na dół. W kuchni byli Jack i Toby.
-Cześć chłopaki.-powiedziałam z uśmiechem
-Cześć.-powiedzieli równo, Jack na przywitanie pocałował mnie w policzek
-Chcesz gofra?-zapytał Toby
-Pewnie. O której dziś zaczynamy trening?-zapytałam
-Nie wiem. Pytaj się papy bo przez te kilka dni jest zajęty i się nie pokazuje.-odpowiedział
-Dzięki. Po śniadaniu pogadam z nim.-mam nadzieję że coś już ma
Do kuchni wparowała reszta domowników. Wszyscy zasiedli do stołu i zajadali się śniadaniem, które Toby musiał sam robić. Przy śniadaniu nie mogło zabraknąć bitwy na jedzenie. Dyskretnie opuściłam pomieszczenie, razem ze mną poszedł Jack.
-Eh jak małe dzieci.-odpowiedziałam wzdychając
-Tak było zawsze. A po co musisz iść do Slendera?-zapytał
-Powiedzmy, że dałam mu trudne zadanie. Idziesz czy będziesz się bawił z resztą dzieci?
-Idę jeszcze życie mi miłe.-odpowiedział oglądając się ostatni raz na resztę domowników
Ruszyliśmy do biura papy, po drodze mijaliśmy Jeffa związanego na krześle i zostawionego na środku korytarza.
-Stary kto cię tak urządził?-zapytał Jack powstrzymując się od śmiechu, w końcu nie wytrzymał i leżał zataczając się na podłodze
-Pomożesz?-spojrzał na mnie Jeff
-Jasne. Ale powiedz kto ci to zrobił?
-Jane, bo myślałem, że w łazience nikogo nie ma i wpakowałem się. W końcu tego pożałowałem i oberwałem mydłem w głowę i zemdlałem, a jak się obudziłem byłem związany.
-Oj ty biedaku.-powiedziałam-Jack podnieś się z tej podłogi bo będziesz spał na kanapie.-dodałam
-Nie rób tego błagam. Ja ciebie kocham nie rób tego.-klęczał przede mną trzymając moje dłonie
-No dobrze tylko wstań i się otrzep. A ty Jeff leć bo zjedzą wszystko.-Jeff błyskawicznie pobiegł do kuchni
Przed biurem papy zapukałam do drzwi, lecz odpowiedzi nie otrzymałam. Po cichu otworzyłam drzwi i weszłam z Jackiem do środka.
-Wejdźcie śmiało.-usłyszeliśmy
-Jak idą badania?-zapytałam
-Już mam wyniki. Okazało się że tak. Teraz sprawdzimy czy działa to na twoją krew. Pozwolisz.-powiedział i podszedł do mnie ze strzykawką do pobierania krwi
-Eh a o co z tym chodzi?-zapytał Jack
-Wyjaśnię ci w pokoju. To zawołaj jak skończysz.
-Dobrze.-odpowiedział papa i zajął się wszystkim, ja i Jack opuściliśmy jego pokój
Po kilku sekundach byliśmy w naszym pokoju, usiedliśmy na łóżku i zaczęłam mówić.
-Zacznę od początku, gdy wtedy się obudziłam miałam koszmar. Była walka, wszyscy nasi przyjaciele tam byli, kilku z nich była martwa a pozostali ranni. Zobaczyłam jak byłeś otoczony i chciałam ruszyć w twoją stronę ale ktoś mnie trzymał. Poczułam jak z moich pleców wysuwają się macki i rozszarpałam wroga. Kiedy biegłam w twoją stronę zostałeś postrzelony, rozszarpałam tych co ciebie atakowali. Na koniec zdążyłam ciebie jeszcze złapać w ramiona i wtedy.....-głos miałam załamany gdy to mówiłam
CZYTASZ
Moja prawdziwa historia cz.2 Zemsta Lilianny [Zakończone]
HororWitajcie to ja tak jak mówiłam zrobię drugą część i będą sceny z rozlewem krwi. Wybaczcie jak długo nie będę dodawać rozdziałów tak więc miłego czytania