Sel pow;
Weekend minął zdecydowanie za szybko. Od mojej ostatniej "zemsty" na Luku minęły juz dobre 2 tygodnie. Od tamtej pory nie wchodzimy sobie w drogę. Czasami tylko rzucimy jakims obraźliwym tekstem lub zabijamy sie wzrokiem. Znowu ta sama codzienna rutyna i chec mordu Hemmingsa. Wstalam, ogarnelam sie na kolejny nudny dzien w szkole. Wsiadłam do mojego kochanego auta i pojechalam. Po drodze wstąpiłam do sklepu po fajki. w szkole jak to w szkole, caly czas to samo. Siedzialam na jebanej matmie gdy dostalam karteczkę.
Wiemy o tobie wszystko. Dzisiaj wyścig. 22.30 stara fabryka na obrzeżach. Masz byc.Odwróciłam sie w strone Hemmingsa i jego paczki. Super. Wiedzą wszystko. Kurwa.
Na przerwie opowiedziałam wszystko Ninie. Byla w szoku, ze sie ściągałam, wspomniałam jej o gangu do ktorego należałam. Wtedy ona sie wygadala ze paczka Hemmo tez sie ściga i sa prawdopodobnie w jakims gangu. Ciekawie sie zapowiada dzisiejszy wieczór.Zebrałam sie na wyścig, nałożyłam czarne rurki, czarny crop top i skure. Za pasek spodni włożyłam pistolet(ostrożności nigdy za wiele), nalozylam moje ukochane dlugie kozaki na obcasie. W nie wlozylam noz. Podjechalam pod dom Niny ktora stwierdzila ze musi zobaczyc jak pokonuje Hemmo. Bylysmy punkt w czas odob fabryki. Zalatwilam wszystkie formalnosci zwiazane z wyscigiem. Na mecie stal Hemmo i jego paczka. Stanelam obok nich.
-o prosze jednak przyszlas.
-nigdy wysigu nie odmawiam.
Nie daj sie wyprowadzic z rownowagi.
-w takim razie powiedzenia mala. Powiedzial ze smiechem Luke.
-tego nawet tobie nie zycze chuju.
Ustawilismy sie na starcie. Kurwa dobry jest. Niestety nie tak dobry jak ja. Hah pokonalam go. Jak zwykle.Luke pow.
Co nie, nie wierze ta mala szmata mnie pokonala. Kurwa jak?!
-chce rewanżu. Za tydzień to samo miejsce ta sama godzina.
Spojrzała na mnie i z zadziornym uśmiechem krzyknęła.
-oczywiscie skarbie. Z wielka przyjemnością.
Kurwa. Nienawidze jej.-Luke, mamy problem. Ten chuj Rayan nie oddal nam kasy za towar. Dzisiaj byl jego ostatni termin.
-w takim razie dojedziemy go. Chłopaki zwijamy sie.Sel pow.
Wracajac od Niny zauwazylam auto Luka. I kilka innych. Z ciekawosci zatrzymałam sie i wyszlam z auta. W zauku stala paczka luka. Mike tak to chyba on leżał postrzelony. Reszta stala a jakis debil celował w Luka.
-SPRÓBUJCIE STRZELIĆ A ROZPIERDOLĘ Mu ŁEP. ROZUMIECIE?!
Luu robi sie ciekawie. Wyciągnęłam bron za paska. Moze sie przyda
-BEZ NIEGO NIC NIE ZROBICIE. ZAWSZĘ CHCIAŁEM GO ZASTRZLIC. WIESZ COO MOJA SIOSTRA PRZEZ CIEBIE PRZEZYWALA?! WCIĄGNĄŁES JĄ W PIEPRZONY GANG! MIALA DOPIERO17 LAT!
dobra gosciu ma chyba cos nie tak z głową.
-kurwa, sama wepchala sie w to gowno. To ze ja zabili to jej wina. Nie zadziera sie z paroma gangami naraz.No tak zycie w gangach. Skad ja to znam.
-ale ty przez to zginiesz.
Krzyknął ten psychol.
Odbezpieczyl pistolet juz mial strzelac ale go wyprzedzilam i strzeliłam mu w glowe. Upadł z hukiem na ziemie. Chłopcy odrazu spojrzeli w moja strone.
-Gomez?! Dleczego mi pomoglas?
Odezwał sie sszokowany Luke.
-Jedyna osoba ktora bedzie mogla Cie zabic bede ja...-------------------------------------
Jestem!
Wiem moze nie jest to najlepszy rozdział. Ale wnosi duzo nowego. Ogolnie mam zamiar zmienic fabułę. Dzieki jednej czytelniczce! Jeżeli to czytasz to pewnie z orientujesz sie ze to o ciebie chodzi. ;* dzieki za podpowiedź ;*
Love you! Do nastepnego.
-K

CZYTASZ
Bad Life
FanfictionNie znam nic pewniejszego niż nienawiść. To jedyne uczucie, na którym człowiek się nie zawiedzie.