Przepraszam za wszystkie błędy, ale dysleksja i dysortografia robią swoje xx
Jechaliśmy w ciszy. Odwróciłam głowę w stronę Spencera i dopiero wtedy dokładnie mu się przyjrzałam. Miał na sobie elegancką koszulę z krawatem. Mankiety jego koszuli zdobiły złote zapinki. Na jego biodrach spoczywały czarne jeansy, do których dołączony był skórzany, czarny pasek. Na stopach miał swoje ukochane, czarne Conversy. Uśmiechnęłam się na ten widok i od razu przypomniałam sobie o moich szpilkach, które mnie obcierały.
- W końcu widzę cię w sukience- zaśmiał się chłopak cały czas obserwując drogę.
Moje policzki zalał rumieniec, jednak miałam wielką nadzieję, że makijaż go zakryje.- A ty nie mogłeś wyjść bez tych butów, co?- zaśmiałam się nerwowo, wzrokiem wskazując na obuwie chłopaka.
- No nie... ale za to ty założyłaś zajebiste szpile- odpowiedział patrząc na moje stopy.
- Obserwuj drogę- skarciłam chłopaka.
.....
- Jesteśmy na miejscu- stwierdził Spen wesoło.
Zaparkował przed klubem, po czym wysiadł. Spojrzałam jeszcze w lusterko, aby sprawdzić, czy nic się nie stało z makijażem. Chłopak otworzył mi drzwi, po czym podał mi dłoń, aby pomóc mi się wygramolić z samochodu. Gdy chłopak zamknął samochód, złapałam go pod pachę i szliśmy w stronę drzwi. Ochroniarz przyjrzał nam się, po czym otworzył drzwi klubu. Moim oczom ukazał się HARMIDER.
Spencer poprowadził mnie do jednego ze stolików, przy którym siedzieli nasi przyjaciele- Gavin, Michael, Ivo, Jack i Connor. Chłopcy miło nas powitali, a następnie rozsunęli się, abyśmy mogli usiąść. Chwileczkę rozmawialiśmy, opowiadaliśmy kawały, aż w końcu towarzystwo postanowiło wyjść na parkiet.- Chodź zatańcz Lu! Nie bądź sztywna- błagał mnie Spen.
Chłopak doskonale wiedział, że nie cierpię tańczyć, jednak za wszelką cenę chciał, abym się odprężyła. To kochane, jednak nie mam na to ochoty.- Wybacz, ale nie mam ochoty. Może później.
- Obiecujesz?
- Obiecuję- posłałam uśmiech chłopakowi.
Już po chwili zginął w tłumie. Znudzona rozejrzałam się po klubie. Jedni pili, drudzy ćpali, trzeci spali, a ja? A ja nudziłam się w najlepsze. Nagle zobaczyłam szczupłą, wysoką dziewczynę. Patrzyła się na mojego kumpla zamarzonym wzrokiem. Postanowiłam do niej podejść.- Cześć- przywitałam się, siadając obok dziewczyny.
Brunetka zlustrowała mnie swoimi kasztanowymi oczami, po czym miło się uśmiechnęła i powróciła do poprzedniej czynności.- A więc podoba ci się Spencer?- zapytałam krzyżując ręce na piersi.
Dziewczyna pokiwała głową na znak ,,tak".- Wiesz... to mój najlepszy przyjaciel i wiem co on lubi- uśmiechnęłam się do dziewczyny i znacząco poruszyłam brwiami.
Jej wzrok ponownie skupił się na mojej osobie.- Na prawdę?- zapytała, a w jej głosie było słychać nadzieję.
- Tia- wzruszyłam ramionami.
- Zatem... czego on pragnie?- zapytała brunetka, przełykając gulę w gardle.
- No więc Spen tak naprawdę... niczego nie wymaga od dziewczyny... ona po prostu... no... musi być sobą. Musi lubić jego osobowość, a nie pieniądze. Mu tak na prawdę jest obojętne, czy dziewczyna jest otyła, czy szczupła. Dla niego nie liczy się tyłek albo cycki, tylko serce. Idealna dziewczyna musi być sobą- powiedziałam szczerze, powodując uśmiech na twarzy dziewczyny.
- Dziękuję- powiedziała dziewczyna, zamykając mnie w uścisku. - A tak w ogóle, to mam na imię Weronika- powiedziała miło.
- Łucja- przedstawiłam się.
- Umm. Idzies tańczyć?- zapytała po chwili Weronika.
- Ja na ogół nie tańczę, ale... zrobię wyjątek- puściłam jej oczko.
Już po chwili bawiłyśmy się w najlepsze. Moje szpilki leżały przy stoliku, przy którym przed chwilą rozmawiałam z Weroniką. Doskonale się bawiąc, zauważyłam, że przygląda nam się Spencer. Na jego twarzy gościł uśmiech. On bardzo chciał, żebym dobrze się bawiła.- Zaraz wracam- uśmiechnęłam się do dziewczyny.
Podeszłam do Spencera i usiadłam obok niego.- Ona bardzo mi się podoba- wyznał przyjaciel.
- Mówisz o Weronice?- zapytałam spoglądając w oczy chłopaka.
Spen kiwnął głową na znak ,,tak".- Ty jej się też podobasz- puściłam mu oczko i wstałam. - Wiesz co robić tygrysie!- krzyknęłam odchodząc od tłumu.
Chciałam odpocząć. Poszłam na tyły klubu, otworzyłam drzwi i wyszłam. Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Spoglądałam na gwiazdy, które w tamtym momencie, wydawały się być najpiękniejsze na świecie. Nagle zobaczyłam zakapturzoną postać. Przez posturę, mogłam się domyślić, że był to mężczyzna.
Zaczęłam odchodzić. Zakapturzony szedł zały czas za mną, więc przyśpieszyłam kroku. W końcu zaczęłam uciekać. Dobiegłam do kanałów. Na całe szczęście, nie miałam na sobie szpilek.Ślepa uliczka.
Moje serce waliło jak oszalałe. Z oczu zaczęły cieknąć łzy, gdy zobaczyłam, że mężczyzna już nie biegnie, tylko idzie pewny siebie. Bałam się. Tak cholernie bałam. Po chwili zakaprurzony stał tak blisko mnie, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi. Był wyższy ode mnie o półtorej głowy. Wiedziałam, że nie mam ucieczki. Wiedziałam, co ten oblech ma zamiar zrobić. Poddałam się. Mężczyzna jedną ręką złapał mnie za talię i boleśnie pociągnął w górę, a drugą złapał mnie za twarz. Widziałam ten jego okrutny uśmieszek. Po moim policzku zaczął cieknąć strumień łez, który on zlizał. To było okropne uczucie. Czułam się taka... brudna. Gdy chciał ściągnąć mi sukienkę, zaczęłam krzyczeć. Zakapturzony uderzył mnie w twarz i puścił na ziemię. Brutalniej podszedł do próby rozebrania mnie. Płakłam. Nagle zobaczyłam, że ktoś biegnie w naszą stronę.
- Zostaw ją- usłyszałam zachrypnięty głos.
Mój ,,oprawca" wstał i spojrzał na chłopaka.- Spieprzaj- warknął i gdy chciał uderzyć chłopaka, ten zrobił unik, i walnął łokciem w plecy zakapturzonego.
Podszedł do mnie i chciał mi podać rękę, jednak przez to wydarzenie ja nadal czułam obrzydzenie do płuci przeciwnej.- Poradzę sobie- powiedziałam ozięble.
Powinnam być milsza, w końcu on uratował moje dziewictwo i być może życie. Tak, tak dokładnie. Jestem dziewicą. Zostawiłam to dla chłopaka, na którym na prawdę będzie mi zależało i którego na prawdę będę kochała. Wracając do wydarzenia.- Dziękuję- wyszeptałam.
Ten chłopak również był wysoki i miał na głowie kaptur, ale wydawał się być o wiele milszy. Tak to dziwne. Wszyscy zakapturzeni wyglądają tak smo, jednak jego usta, bo tyle widziałam, formowały się w uśmiech. W kąciku ust miał kolczyk, który skądś znałam.- Nie ma za co- po raz drugi tego felernego dnia, usłyszałam jego seksowny głos.
💎💎💎💎💎
Tak więc, witam x3 Rozdział pojawił się wieczorem, ponieważ na prawdę nie miałam dzisiaj czasu :/ Ale za to jest dłuższy! :3 No więc chciałabym jeszcze powiedzieć, że jutro będę wyjeżdżać i wiem na 100% że pojawi się rozdział, jednak nie wiem, jak z kolejnymi dniami :C Mam nadzieję, że uda mi się wykombinować internet na odludziu, na którym będę się znajdowała ;** Do następnego motylki :* Ail xx
