Przepraszam za wszystkie błędy, ale dysleksja i dysortografia robią swoje xx
sexylukey_69: *jpg w załączniku*
sad_girl: ojeej <3 słodziaki ^^
sexylukey_69: no wiem <3
sad_girl: ojć autokorekta. Chciałam napisać SŁODZIAK i chodziło mi o psa xx
sexylukey_69: :C bynajmniej dostałem buziaczka ^^
sad_girl: xd* sory autokorekta to nie mój BFF lmao.
sexylukey_69: jesteś niemiła i ranisz moje serduszko! :C podoba mi się to *mina pedofila*
sad_girl: ugh. Jesteś idiotą!!
sexylukey_69: nie zmienia to faktu, że mnie kochasz xx
sad_girl: ? Zbyt wiele esemesowych romansideł się naczytałeś, mój drogi ;)
sexylukey_69: jeszcze mnie pokochasz ;) Jak nie dzisiaj to jutro, jak nie jutro to w swoim czasie xx
Kolejny raz wywróciłam oczami. Zablokowałam telefon i schowałam go do kieszeni. Dosłownie pół minuty po wykonaniu czynności, poczułam wibrację i zobaczyłam włączony wyświetlacz. Usłyszałam miłą melodyjkę, która świadczyła o tym, że ktoś do mnie dzwoni. Zobaczyłam numer Spencera.
- Czego dusza pragnie?- zapytałam zirytowana.
- No więc mogę zacząć wyliczać, jednak zanim to zrobię, chciałbym ci przypomnieć o dzisiejszej imprezie w klubie- powiedział przyjaciel, naciskając na W KLUBIE.
- Nic o tym nie wiem- odpowiedziałam zdezorientowana.
- To teraz już wiesz. Wbijaj się w kieckę i za dwie godziny po ciebie przyjeżdżam. Papa- zakończył połączenie, zanim coś zdołałam powiedzieć.
Westchnęłam i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i przejrzałam parę ubrań. W każdym coś mi nie pasowało.Ja: jaki jest w ogóle temat spotkania?
Spen: moje urodziny ._.
Strzeliłam sobie facepalma. Spojrzałam na kalendarz, który wskazywał datę 17 stycznia. Przecież tyle przygotowywałam się do tego dnia. Ale nie wiedziałam, że Spen będzie wyprawiał urodziny w klubie. Myślałam, że pójdziemy do kina, ewentualnie do kafejki na gorącą czekoladę lub ciepłe lody. No to wpadłam. Nie ma przebacz. Muszę się wbić w jakąś sukienkę. Rozpaczliwie szukałam spódniczek, do których mogła bym założyć bluzkę w stylu rockowym, jednak we wszystkim wyglądałam dziecinnie. Nagle zobaczyłam, że coś połyskuje w stercie ciuchów. Wyjęłam piękną sukienkę. Od piersi do pasa miała czarny kolor.Od pasa w dół była czerwona. Talię przecinały cztery rzędy błyszczących diamencików. Była piękna, jednak bałam się, że nie będzie pasowała do mojej osobowości. Na ogół noszę same luźne rzeczy i niepamiętam kiedy ostatni raz miałam spódniczkę, a co dopiero sukienkę na sobie. Lecz był ten wyjątkowy dzień... 18 urodziny mojego najlepszego przyjaciela.
Z ubraniem podążyłam do łazienki przygotować się. Zrobiłam mocniejszy makijaż, rozpuściłam włosy a następnie chwyciłam za lokownicę, aby coś z nimi zrobić. Miałam jeszcze około piętnaście minut do przyjazdu Spencera, gdy nagle przypomniała mi się najważniejsza, a za razem najgorsza sprawa mianowicie SZPILKI. Tak bardzo unikałam tego przez te lata. Ostatni raz, jakie kolwiek buty na wzniesieniu miałam mniej węcej w przedszkolu, gdy bawiłam się w gwiazdy Hollywood.
Nie było szans, żebym znalazła jakie kolwiek tego typu buty w mojej garderobie. Nie pozostało mi nic innego jak pójść na strych i przeszukać kartony mamy. Wchodząc drabiną na górę, czułam, jakbym była dzieckiem. Zawsze wchodziłam tam z mamą i bawiłyśmy się zabawkami, czytałyśmy książki, śpiewałyśmy, tańczyłyśmy, grałyśmy w gry planszowe. Z tym starym strychem, wiążą się najlepsze wspomnienia.
Ostrożnie postawiłam jedną stopę, później drugą. Rozejrzałam się dookoła i wszystko wróciło. Łzy zakręciły mi się w oku na wspomnienia mamy, jednak nie dałam im wypłynąć. Szybko znalazłam to co chciałam, więc zeszłam na dół. Przeczyściłam buty, na których przez lata uzbierał się kurz. Wzięłam prezent, telefon, narzutkę, kurtkę i wyszłam na zewnątrz.- Przepraszam, że czekałeś- zrobiłam minę zbitego szczeniaczka.
- No dobra, spoko wybaczam. Chłopacy jak cię zobaczą, też wybaczą- zaśmiał się.
Szykuje się długa impreza.
💎💎💎💎💎
Rozdział miał się pojawić już wczoraj, jednak na śmierć o tym zapomniałam :(
Rozdzialik trochę dłuższy i wydaje mi się, że nudny, jednak w następnym będzie nieco ciekawiej ;) Do następnego, motylki. Ail xx