Ta noc z pewnością nas połączyła

390 19 3
                                    

Lidia lekko rozchyliła usta i już chciała mi odpowiedzieć, jednak zamknęła je tym samym rozszerzając swoje zielone oczy.
-Słyszałeś?- zapytała przerażona i zdezorientowana
-Ale co?
-Ciiiiii!- dosadnie przerwała odwracając głowę w stronę lasu
Po chwili, również spostrzegłem, że coś szeleści w krzakach za nami.
Nerwowo wstałem z pnia myśląc tylko o tym, żeby obronić Lydię.
-Powinniśmy sprawdzić co to i czy ktoś nie potrzebuje pomocy- zaproponowała imponując mi odwagą
-Pewnie, pójdę przodem
Oboje powoli ruszyliśmy w stronę poruszającego się za nami obiektu.
Tajemniczy dźwięk stał się głośniejszy a adrenalina znacznie nam się podniosła.
W pewnym momencie jednoznacznie spojrzeliśmy na siebie, a ja kiwnąłem głową, informując ją o swojej gotowości do ataku.
raz, dwa... TRZY!
Lydia energicznie odgarnęła gałęzie krzaka odsłaniając martwą sylwetkę pierwszoklasisty z naszego liceum.
Odskoczyła krzycząc i jednocześnie odstraszyła TO co nad nią stało.
Ja również wolno i ze zdziwieniem na twarzy odsunąłem się od martwych zwłok, zauważając tylko jak ludzka postać wybiega z lasu ani razu nie obracając się w naszą stronę.
-Stiles!- krzyknęła najgłośniej jak tylko mogła, a ja nawet wtedy byłem dumny, że jej reakcja była taka a nie inna.
Wskoczyła mi w ramiona płacząc w koszulkę i od czasu do czasu zerkając na pierwszoklasistę. Trzymając ją tak blisko czułem, jakbym właśnie skradł najcenniejszy skarb świata i uwierzcie mi chociaż siedziałbym dożywocie chętnie zrobiłbym to jeszcze raz.
Nie oczekiwałem od niej zbyt wiele i tak jak myślałem po chwili byliśmy już osobno. Uśmiechnąłem się do niej w taki sposób, aby poczuła się bezpieczna.
Oboje lekko roztrzęsieni postanowiliśmy zadzwonić do Scotta, który razem z Derekiem i Alison przyjechał do nas po 5 minutach.
-Wszyscy cali?- Krzyknął McCall wysiadając z auta. Od kiedy ma swoją moc o wiele bardziej zaczął się o wszystkich martwić.. Może zależeć to od jego nowej wiedzy jaką posiada o świecie, ale może być i to jego świadomość, że jest silny i da radę nam pomóc w każdej sytuacji.
-Jak to się właściwie stało, i co robicie tutaj razem?- zapytał patrząc na mnie znacząco i z podejrzeniami.
-Stiles świetnie się zachował.. Poprawił mi humor.- Zaczęła Lydia.
Trudno było określić jakie towarzyszyły jej wtedy emocje, w dalszym ciagu była przejęta mordercą, widać było że podobał jej się fakt, że przyszedłem do niej kiedy mnie potrzebowała, równocześnie była zdziwiona i zmieszana.. W końcu i ja i ona wiedzieliśmy, że coś się między nami wydarzyło, oboje nie umieliśmy jeszcze pojąć co.
Nasze dalsze działania, nawet jak na nasze specyficzne środowisko były dość drastyczne- zmuszeni byliśmy przewieźć ciało do pracodawcy Scotta, doktora Deatona, który zagadkowo wiedział o wilkołakach i innych stworzeniach najwięcej z nas wszystkich.
Nawet w tak nietypowych momentach zadowalał mnie fakt, że w końcu robię coś z Lydią, a nawet, że siedzi obok mnie w moim Jeepie.
Dotarliśmy i razem ze Scottem zabraliśmy ciało do gabinetu weterynaryjnego gdzie czekał na nas Deaton.

SHE'S THE ONE'STYDIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz