Rozdział 1

37 7 5
                                    

-Mirabelle, podejdź do tablicy. Dobrze, oblicz mi pierwiastek z liczby 49.- pani Morris zwróciła się do zestresowanej brunetki.
-Nie, nie, nie. Panno Jons, czy uważała pani na moich zajęciach? - dziewczyna pokiwała tylko głową.-Właśnie widzę.
Nauczycielka spojrzała na nią ze złością i wskazała z powrotem na jej miejsce, każąc jej odejść od tablicy na środku sali matematycznej.
-Nie martw się, następnym razem będzie lepiej.- próbowałam pocieszyć moją koleżankę.
Pani Morris uczy u nas w szkole matematyki. Jest istotą która w kilka minut potrafi odebrać człowiekowi radość z życia i wyssać z niego dobrą energię. Jest jak głodna żmija czekająca na swoją ofiarę przy tablicy.
Uczniowie mówią na nią po prostu pani Morris, ponieważ każdy boi się dać jej jakieś przezwisko.
-Dobrze, na dzisiaj to wszystko. Do widzenia.
Wzięłam swoją torbę i skierowałam się do wyjścia.
-Allysa! -Skylar wybiegła ze szkoły.
-Hej Sky.
-Robimy razem projekt na fizykę?
-Okej.
-U ciebie w sobotę o 15:00?
-Może być.
-To do zobaczenia.
-No hej.
Skylar odeszła, a ja nałożyłam słuchawki na uszy. Jak zwykle nie patrząc pod nogi, potknęłam się o coś i upadłabym gdyby nie czyjeś silne ramiona.
Wyprostowałam się i dumnie spojrzałam mu w oczy.
-Musisz przestać tak często na mnie wpadać.- puścił mi oczko.
-Odczep się Chris.- przewróciłam oczami, na co on uśmiechnął się zadziornie.
-Co za uparte dziewuszysko.
-Udziela mi się za częste przebywanie z tobą.- odrzuciłam teatralnie włosami do tyłu jednocześnie obracając się na pięcie, tak, aby Christian dostał moimi włosami prosto w twarz i odeszłam.
Po chwili odwróciłam się lekko i zauważyłam przez ramię, jak chłopak kręci z rozbawieniem głową i się śmieje.

-Dlaczego ty to robisz?- zapytała mnie moja przyjaciółka podczas rozmowy telefonicznej.
-Ale co?
-Odrzucasz najlepszego chłopaka w szkole. On jest idealny. Brązowe włosy, zielone oczy, wysoki wzrost. Czego ty jeszcze chcesz?- rozmarzyła się.
-Normalnego człowieka, nikt nie jest ideałem.- zaśmiałam się, na co ona sapnęła z niezadowoleniem.
-Przecież on jest miły, troskliwy, romantyczny, opiekuńczy, kulturalny i przystojny. Każda dziewczyna chciałaby mieć takiego faceta.
-Jak widać, nie każda. - uśmiechnęłam się zadowolona.
Znów usłyszałam zdenerwowane sapnięcie Beth.
-Proszę skończmy już ten temat.- poprosiłam.
-Okej, ale ja tak tego nie zostawię.
-W takim razie do jutra.- uśmiechnęłam się do telefonu.
-Ally...
Nie pozwoliłam jej dokończyć zakończając rozmowę.
Wykończona padłam na łóżko. Rozłożyłam ręce i próbowałam się wyciszyć. Leżałam w takiej pozycji jeszcze kilka minut, po czym wstałam i włączyłam muzykę. Wyciągnęłam ołówki i mój zeszyt. Zaczęłam rysować.
Kreśliłam łuki i linie w rytm muzyki, aż zaczęły się tworzyć z tego kształty. Na początku nie wiedziałam co ma przedstawiać mój rysunek.
Po skończeniu przyjrzałam się dziełu i osłupiałam. Na kartce widniał portret Chrisa. Wściekła wyrwałam kartkę, zgniotłam ją w kulkę i wrzuciłam do kosza.

Witam! Dzisiejszy rozdział gratis, ponieważ prolog dosyć krótki ;) Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania :) To naprawdę motywuje ^^





Do następnego :*

GhostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz