Rozdział 2

35 8 4
                                    

-Ally! Spóźnisz się do szkoły! - mama wołała z dołu.
-Już idę mamo!
Chwyciłam swoją torbę i zeszłam na dół.
Wzięłam gryz kanapki przygotowanej przez moją rodzicielkę i łyk herbaty.
-Mamo, muszę iść.- doskoczyłam do mamy i obdarowałam ją szybkim buziakiem w policzek.
-Pa córciu!- krzyknęła na pożegnanie kiedy przekraczałam już próg domu.

Biegłam całą drogę do szkoły.
-All!- usłyszałam znajomy głos za sobą.
-O, Beth...- wydyszałam przed szkołą do mojej przyjaciółki.
-Co ty, biegłaś całą drogę?
-Żebyś wiedziała.- odpowiedziałam podpierając się rękoma o kolana.
-Okej? To teraz chodź do łazienki się trochę ogarnąć.- pociągnęła mnie w stronę budynku.

-Hej Nick.- Beth machnęła ręką do naszego kolegi mijając go, ciągle ciągnąc mnie korytarzem.
-Hej.- odpowiedział czarnowłosy i uroczo się uśmiechnął ukazując swoje śliczne dołeczki w policzkach.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Lekko machnęłam ręką na pożegnanie i słodko się uśmiechnęłam. Bethanie przewróciła oczami i weszła ze mną do łazienki i stanęła przed lustrem.
-Masz.- podała mi błyszczyk.- Co ty widzisz w tym chłopaku? Moim zdaniem Chris jest o wiele lepszy.
-To jest twoje zdanie, poza tym Nick jest bardzo miły i...
-Przystojny.- zaśmiała się moja przyjaciółka.
-Ha ha ha.- zaśmiałam się ironicznie.
-Okej, chodźmy na lekcje. Zaraz dzwonek.
Zabrałyśmy swoje rzeczy i skierowałyśmy się do sali muzycznej.

Po dzwonku wszyscy weszli do klasy.
-Dzień dobry. Dzisiaj będziemy śpiewać piosenkę. Otwórzcie podręczniki na stronie 38.

Pani Bon od trzech lat uczy nas muzyki. Na zajęciach przeważnie śpiewamy i uczymy się historii tego przedmiotu.

Nauczycielka włączyła nagranie z płyty. Piosenka pochodziła z renesansu i nie należała do skocznych. Nie miała nawet refrenu i można powiedzieć, że była monotonna.
Rozejrzałam się po klasie i zauważyłam, że wszyscy zareagowali tak samo jak ja. Każdy miał brwi uniesiose do góry z miną mówiącą: "Serio? Ci z wydawnictwa mają chyba nie równo pod sufitem."
Utwór miał trzy długie zwrotki. Niektórzy położyli głowy na ławkach, tak, jakby zaraz mieli odpłynąć do krainy Morfeusza.
Nagle rozległ się huk dobiegający z końca klasy, najprawdopodobniej z szafy.
Każda głowa była teraz skierowana w tamtą stronę.
-Co to było?- kilku chłopaków zaczęło snuć teorię o zamkniętym nauczycielu od historii w szafie.
-Spokojnie dzie...- pani Bon przez moment się zawahała. Nikt z uczniów w tej szkole nie lubił jak nazywano go dzieckiem.- Spokojnie, to na pewno nic takiego.- poprawiła się szybko.

Do końca lekcji było spokojnie i nic więcej się nie wydarzyło.

-Jestem wykończona. W dodatku za dwa tygodnie jest bal jesienny.- skarżyła się moja przyjaciółka w drodze do domu.
-Oj, nie marudź. Zawsze mogło być gorzej.- machnęłam ręką w jej stronę.
-Wypluj to. Za każdym razem kiedy tak mówisz, to tak jest.
Przewróciłam oczami.
-Kogo zaprosisz?
-Jeszcze nie wiem.
-To może Christiana?- zaproponowałam.
-Wstrzymaj konie moja droga. On pójdzie z tobą.
-Nie ma takiej opcji. To tobie się podoba, nie mi.
-Ale bylibyście idealną parą.
-Słuchaj.- zatrzymałam się i złapałam Beth za ramiona odwracając ją w moją stronę.- Powtarzam ci milionowy raz. ON NIE JEST W MOIM TYPIE. Zacznij myśleć o sobie. Uszczęśliwiaj siebie, umów się z nim. Ja dam sobie radę.- zapewniłam ją i spojrzałam głęboko w jej błękitne oczy, a ona tylko kiwnęła posłusznie głową.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła? Jesteś wspaniałą przyjaciółką.- Beth oparła głowę o moje ramię, a ja tylko się uśmiechnęłam.

-Mamo, wróciłam! Gdzie jesteś?- zawołałam odkładając plecak w korytarzu.
-Kuchnia! - usłyszałam jej głos.
-Co na obiad?- zapytałam.
-Pierogi z kapustą i grzybami.
-Okej.
-Allysa, słyszałam, że niedługo masz ten bal, prawda?
-Za dwa tygodnie.
-To świetnie. Pamiętasz, jak kiedyś opowiadałam ci o moim balu? Na strychu powinien być album ze zdjęciami, i moja stara sukienka. Jak chcesz możesz pooglądać te eksponaty.- zaśmiała się.
-No dobra. To ja idę na strych.

Na górze było mrocznie i strasznie. Wokół pełno kurzu. Włączyłam światło i rozejrzałam się dookoła. Mnóstwo rodzinnych pamiątek w kartonach. Stare ubrania, zdjęcia, albumy. Jest tutaj wiele rzeczy taty.
Na jego wspomnienie, poczułam jak pojedyńcza łza spływa mi po policzku.

***
Stało się to dwa lata temu. Tata zginął w wypadku samochodowym.
Były walentynki. Tata jechał z prezentem dla mamy w samochodzie i postanowił mnie odebrać ze szkoły. Zgodziłam się. Po zajęciach czekałam na niego przed budynkiem. Byłam szczęśliwa, bo w każde walentynki, zawsze jedziemy do parku rozrywki, albo w inne fajne miejsca.
Czekałam na niego już piętnaście minut. Te kilkanaście minut, zamieniły się w godzinę.
W końcu zadzwoniła do mnie mama. Słyszałam, że płacze i powiedziała mi, że mam przyjść do domu na pieszo, bo tata nie zdąży mnie odebrać.
Więc wróciłam do domu. Przy płocie stał samochód policyjny. Bardzo się przestraszyłam. Kiedy weszłam do mieszkania, dowiedziałam się co spotkało mojego tatę.
Najgorsze było to, że jego ciało zniknęło. Policja próbowała je odszukać, ale po długich poszukiwaniach nic nie znaleźli. Nawet śladu krwi.
Wypadek miał miejsce na skrzyżowaniu przez pijanego kierowcę.
Mama nie mogła się długo pozbierać, tak samo jak ja, ale z pomocą psychologa, wyszłyśmy z dołka.
***

Odłożyłam na miejsce rodzinną fotografię i przyjrzałam się pudle z rzeczami mojego dziadka. Zauważyłam tam szkatułkę. Otworzyłam ją i ujrzałam medalion, a w nim znajdowało się zdjęcie chłopaka i dziewczyny. Nie wiem co to za nastolatkowie.
Mama często opowiadała mi, że dziadek wierzył w istnienie duchów. Sam czasem opowiadał, że je widzi, jednak nikt mu nigdy nie wierzył.

A co jeśli to prawda?

Hej kochani!
Mam dla was kolejny rozdział "Ghost" i mam nadzieję, że się spodoba ;) Jeśli macie jakieś sugestie odnośnie zmian w książce, chętnie przeczytam ^^
Gwiazdka?
Komentarz?








Do następnego ;)

GhostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz