Podróż z tymi idiotami była nieprzewidywalna.
- Czemu trafiłam akurat do tej grupy?! - marudziłam leżąc na plecach na naszym jedynym łóżku.
- Cichaj, Zo - odezwał się Ashton. - Zrobiłabyś coś pożytecznego, na przykład obiad czy coś - zaproponował.
- Jadłeś już dzisiaj obiad...
- Nie moja wina, że robisz porcje dla królików - oburzył się.
- To wy za dużo jecie! - zaprotestowałam.
- Zamknijcie się, ja tu próbuje się w spokoju wysrać! - usłyszeliśmy przytłumiony głos Michaela zza drzwi do łazienki.
Spojrzeliśmy na siebie z niesmakiem i wróciliśmy do nicnierobienia.
- Dziękuję za wyrozumiałość - krzyknął jeszcze.
- Brakuje mi Mel - powiedziałam szukając zainteresowania u Asha.
- Onie jakie to straszne - udał zmartwienie.
- Dzięki stary - walnęłam go w ramię, a on się zaśmiał.
♥
Niedługo potem dojechaliśmy do kolejnego japońskiego miasta. Bo wspominałam, że trasa rozpoczynała się w Japonii? Nie? To teraz mówię. Nie mieliśmy wolnego czasu i nawet my to odczuwałyśmy, chociaż nie robiłyśmy nic szczególnego. Było południe, a koncert rozpoczynał się wieczorem, więc zaraz po wniesieniu rzeczy do hotelowych pokoi, wyszliśmy grupowo na miasto. Było dość zimno i mokro, ale widocznie nikomu to nie przeszkadzało.
Szliśmy przez jakiś prawie pusty park, kiedy Luke wyskoczył do mnie z dziwnym jak na niego pytaniem.
- Zo, zrób mi zdjęcie. - Stanął przede mną.
- Kiedy ty się stałeś taki chętny do zdjęć? - zapytałam podejrzliwie, a on odwrócił wzrok.
- Zrobisz czy nie? - ponowił pytanie.
- Uhh, dobra, stań tam...
Po chwili ruszyliśmy w dalszą drogę. Zwiedziliśmy naprawdę dużą część miasta, więc nie było nam tak smutno, kiedy zadzwonił po nas manager i kazał wracać do domu.
- Aww Japonia jest taka ładna - mruknęłam.
- Mają dobre jedzenie - dodał Mike.
- Wrócimy tu, prawda? - zaskomlałam do Luka.
- Ale z was dzieci... - mruknął blondyn.
- Nie podoba ci się tu? - spytał Calum.
- Jest ok... - powiedział pod nosem.
- Kłamiesz, podoba ci się - Mel walnęła go w ramię.
- Skąd wiesz, że kłamię? - spytał zaskoczony.
- Bo to widać - powiedziałyśmy razem, a Luke zamknął oczy.
- Czemu ja się z wami zadaje... - powiedział do siebie.
- Bo nas kochasz - uśmiechnęłam się głupio.
- Otwórzcie dla nas drzwi do karuzeli miłości - poprosił Calum z wariackim uśmiechem.
- Wal się - wystawiłam mu język.
Po chwili wszyscy zaczęliśmy się przepychać i śmiać się jednocześnie.
- Wieczne dzieci - usłyszeliśmy, gdy dotarliśmy do hotelu.
- O nie... - mruknął Luke.
- Mama! - krzyknęłam i podbiegłam do niej. - Co ty tu robisz?
- Stęskniłam się - przytuliła mnie.
- Awww przypomina mi się dzieciństwo - rozmarzył się Calum.
Po chwili zaczęło padać, więc wszyscy weszliśmy do budynku.
Rozmawialiśmy parę minut, po czym chłopcy musieli iść się przygotować do koncertu. W ten sposób razem z Mel zostałyśmy sam na sam z Liz.
Z napływu natchnienia wyciągnęłam aparat i zrobiłam nam zdjęcie.
- Chyba cię pogięło - mruknęła Melody, a moja własna matka jej przytaknęła.
- Czepiacie się...
Zjadłyśmy coś ze względu na Liz i dołączając do zespołu pojechałyśmy na arenę, na której ma odbyć się kolejny koncert SLFL.
♥ ♥ ♥
Zapomniałam dodać, sorka ;-;
CZYTASZ
I'm Hemmings » m.c. n.h.
FanfictionNazywam się Zoey. Zoey Hemmings. Zabrzmiało trochę jak sławny "James Bond", no nie? *śmiech* Mieszkam w Sydney i właśnie kończę 18 lat. Mam trzech braci, a jednym z nich jest Luke Hemmings - powszechnie znany jako wokalista zespołu 5 Seconds of Summ...