Rozdział 2

641 19 6
                                    

Włączcie muzykę dopiero jak wam napisze, że trzeba to zrobić :***

*Nicholas*

Szedłem właśnie w stronę mojego czarnego BMW, na twarzy miałem wypisany szeroki uśmiech. Transakcja się udała. Zakupiłem szkołę artystyczną, która popadła w długi i zmagała się z problemami finansowymi. Staram się inwestować w różne tego typu instytucje i ośrodki, w których odkrywa się i rozwija talenty, zwłaszcza taneczne.

Obróciłem się jeszcze w stronę budynku który właśnie opuściłem. Wyróżniał się pośród innych przy tej ulicy. Długie schody prowadziły do masywnych, drewnianych drzwi, będących w cieniu zadaszenia podtrzymywanego przez osiem kolumn. Jasna, kremowa ściana frontowa kontrastowała z ceglasto czerwonym dachem. Budynek ten miał trzy piętra oraz duże przestronne poddasze. Tak mi powiedziano. Następnego dnia byłem umówiony by obejrzeć wszystko dokładnie.

Westchnąłem z zadowoleniem, by po chwili znaleźć się we wnętrzu samochodu.
Właśnie kiedy miałem ruszać, odezwał się mój telefon, podłączony do systemu głośnomówiącego BMW. Na małym ekranie, pośrodku deski rozdzielczej, pojawiło się ID dzwoniącego. Christopher.
- Niko?
-  Nie, święty Klarens - usłyszałem prychnięcie.- skoro wybrałeś mój numer, kogo innego spodziewałeś się usłyszeć?
-  Nie wiem, może jakąś twoją nową laskę?
- O drugiej popołudniu? Czy ty myślisz że ja całe dnie spędzam w łożku?
- No wiesz, rożnie bywa.- mogłem wyraźnie usłyszeć ze przyjaciel walczy ze śmiechem.

Skrzywiłem się, czego na szczęście Chris nie mógł zobaczyć.

- Taaa... Wielkie dzięki stary...- przewróciłem oczami. - Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie, czy po prostu żeby mi dupę zawracać?

- Niee. To znaczy tak. To znaczy... Ugh... Dzwonię w konkretnej sprawie. I stary, co jak co, ale do twojej dupy to ja żadnego interesu nie mam. - w tym momencie Chris wybuchnął śmiechem, na co ja tylko prychnąłem.

- Skończ już pajacu. Co to za sprawa?

- Chciałem zapytać, czy pamiętasz o dzisiejszym wieczorze?

Mam dzisiaj kolację z Coral, ale skąd mój przyjaciel może o tym wiedzieć? A może chodzi o coś innego? Lepiej zapytać.

- Eeee... Co z nim?

- Niko... Błagam cię, powiedz, że pamiętałeś o dzisiejszym wieczorze kawalerskim Davida. - O kurwa. - Zapomniałeś, tak?
- Yyy... No wiesz... No... Tak jakby... Tak zapomniałem i umówiłem się z Coral...
- Cholera jasna, Niko!!
- No co?!
- Masz odwołać tą kolację, ruszyć dupę i dołączyć do nas, bez gadania.
- Niby dlaczego? Lepiej się będziecie bawić beze mnie...
- Nawet nie zaczynaj... A odpowiadając na pytanie: dlatego ze David to TWÓJ PIEPRZONY NAJLEPSZY PRZYJACIEL, który bardzo się ucieszy jeśli przyłączysz się do nas w świętowaniu ostatnich dni jego wolności!!! - z każdym słowem Chris coraz bardziej wrzeszczał, postanowiłem wiec zgodzić się bez dalszych kłótni. - Zrozumiałeś?!
- Taa... Jasno, wyraźnie i dobitnie mi to przekazałeś. Hehh... To gdzie mam być i o której?

***

Wysiadłem właśnie z taksówki, która zatrzymała się pod podanym przeze mnie adresem. Po zapłaceniu za kurs, odwróciłem się w stronę budynku, w którym mieści się klub "Belladonna". Rozejrzałem się po dużym parkingu, ale nigdzie nie mogłem dostrzec  samochodu moich przyjaciół. Prawdopodobnie, tak jak ja przybyli na miejsce taksówką.
Spojrzałem na zegarek na moim lewym nadgarstku i stwierdziłem ze jest już 22.10, co oznacza że spoźniłem się 10 minut. Czym prędzej ruszyłem więc w kierunku wejścia. Po przekroczeniu drzwi przywitała mnie głośna muzyka, nie na tyle jednak, by nie dało się rozmawiać.
Rozejrzałem się po przestronnej sali, oświetlonej fioletowymi, niebieskimi i pomarańczowymi neonowymi światłami.
Z lewej strony umiejscowione były trzy sceny. Jedna duża oraz dwie małe. Po środku i na końcu małych przytwierdzone do podłoża i sufitu były rury, przy których kręciły się skąpo ubrane, piękne kobiety. Duża scena była zaciemniona, ale pośrodku podestu rownież dostrzegłem zamocowaną rurę. Przed scenami poustawiane były stoliki, gęsto zajęte przez mężczyzn wpatrzonych w tancerki. O dziwo, zauważyłem w tłumie rownież kilka kobiet.
W centralnej części pomieszczenia umiejscowiony był bar, otoczony wysokimi stołkami, w większości rownież zajętymi. Po mojej prawej, pod ścianą, był rząd boksów z czerwonymi kanapami i niskimi stolikami. To właśnie tam spostrzegłem grupę moich znajomych.
Kiedy się do nich zbliżyłem, przywitałem się z Chrisem i Davidem oraz zostałem przadstawiony Sebastianowi i Kevinowi - pierwszy z nich to kuzyn Davida, drugi to natomiast jego kolega z pracy.
Co jakiś czas do naszego boksu przychodziła młoda, blondwłosa kelnerka, pytając czy czegoś nam nie potrzeba. Nie miałem specjalnej ochoty na alkohol, skusiłem się jednak na dwie lub trzy szklaneczki whiskey.
Po jakimś czasie David, Sebastian i Kevin oddalili się, by móc podziwiać tańczące dziewczyny, zostałem więc sam z Chrisem. Tak jak się spodziewałem, nie przepuścił on okazji, by mnie trochę wypytać.
- Stary, o co chodzi z tobą i tą Clarą?
- Ona ma na imię Coral, Chris. C-O-R-A-L.
- Dobra, Coral, Clara, nieważne. To coś poważnego?
- Nie Chris, nic poważnego. - postanowiłem nie wspominać o scenie zazdrości, jaka miała miejsce, kiedy pojechałem do niej, by odwołać nasze dzisiejsze spotkanie. - Dobrze nam w łożku. To tyle. I myślę, że czas to zakończyć.
- Ooo? Już ci się znudziła? A może chciała czegoś więcej?
Gdybys tylko wiedział...
- Taa dokładnie. Znudziła mi się. - postanowiłem zmienić temat i spojrzałem w stronę głównej sceny, nadal zaciemnionej. - Dlaczego duża scena nie jest używana?
- To taka jakby niespodzianka wieczoru. Przez większość tygodnia nikt na niej nie tańczy, tylko w środy i weekendy.- uśmiechnął się półgębkiem. - Ale muszę powiedzieć że warto tu przyjść i poczekać, żeby zobaczyć JEJ występ.
Usłyszałem dziwną nutę w jego głosie, co sprawiło ze zacząłem mu się przyglądać.
- Czyżby?
- Taaa.. - spojrzał na zegarek na moim nadgarstku, po czym uśmiechnął się do mnie szeroko. - Zresztą, zaraz sam się przekonasz.
Jak na zawołanie, muzyka w klubie ucichła, a Chris skierował się do drugiej części pomieszczenia. Pozostałe sceny opustoszały, a tłum mężczyzn zebrał się pod tą największą.
Z głośników rozbrzmiał głos DJ-a, zapowiadającego nadchodzący występ.
- A teraz szanowni państwo, czas na gwiazdę wieczoru. Niektórzy z was zapewne już ją znają, ale dla tych którzy zobaczą ją pierwszy raz, przedstawiam, MIKIIII SAAANCHEEEZ!!!

Włączcie muzykę :D

Drapowana kurtyna uniosła się w górę, na scenę, w blasku pojedynczego reflektora, tanecznym zmysłowym krokiem wyszła drobna, pięknie zbudowana brunetka. Miała na sobie czarny gorset oraz spódnicę, z tylu długą do ziemi, z przodu bardzo krótką. Odsłaniała ona bardzo zgrabne nogi, obleczone pończochami przypiętymi do pasa cienkimi tasiemkami. Na rękach ubrane miała połyskujące srebrzyście, długie do łokci rękawiczki, a na stopach wysokie, diamentowe szpilki z czerwoną podeszwą.
Mimo ze nie widziałem dokładnie jej twarzy, kobieta bardzo przypominała mi Ditę von Tesse, zarówno budową ciała, ułożeniem włosów jak i ruchami, które hipnotyzowały chyba każdego na sali.
W pewnym momencie dziewczyna spojrzała prosto na mnie, zatopiła swoje spojrzenie w moim.
Boże, jaka piękna, pomyślałem i jeszcze bardziej niż do teraz, urzeczony przyglądałem się jej.
Pełne usta, ozdobione bordową szminką.
Równe, ciemne łuki brwi.
Hipnotyzujące spojrzenie dwukolorowych oczu.
Kurwa.
Jestem zgubiony.

Uff w końcu udało mi się napisać ten rozdział.
I jak się podoba? Co prawda trochę zmieniłam w międzyczasie koncepcje ale mam nadzieje że będzie dobrze.
Liczę na komentarze i gwiazdki :*** lovvki
Następny rozdział na pewno jakoś w tym tygodniu, jestem teraz chora więc mam masę czasu xd postaram sie go dodać jak najszybciej :** baaaj
Adria_airdA

Zatańcz dla mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz