Rozdział 6

407 13 4
                                    

*Miki*

-Myślę, że jestem ...Ehhh... myślę,że się zakochałem...

Chłopak spojrzał na mnie krótko, po czym znów odwrócił wzrok. To tyle? To tym aż tak się denerwował?

Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie wyznanie Sammy'ego. Chociaż nie, inaczej. Nie zaskoczyło mnie samo wyznanie, tylko to, że właśnie do mnie przyszedł, żeby się wygadać. Co prawda, z całego rodzeństwa, to chyba ze mną był najbliżej, ale jednak... Spodziewałabym się prędzej, że z taką sprawą pójdzie do Tony'ego lub Elijah'a. Męska solidarność, braterstwo plemników i te sprawy. Chyba że jest w tym coś więcej...

Podeszłam do łóżka i usiadłam obok brata.
- Sammy?
- Hmm? - nadal na mnie nie patrzył, co było dziwne. Może i był nieśmiały, ale nie aż tak... Zdecydowanie jest coś więcej, o czym mi jeszcze nie powiedział. Postanowiłam wiec trochę go podpytać.
- Kto to taki?
- Emm... Chodzi do mojej szkoły. Jest w klasie wyżej.
Ok, to już coś. Kontynuujmy więc...
- Ahh... Wiec w czym problem?
- Ehhh...Nawet nie masz pojęcia Miki...- pochylił się i ukrył twarz w dłoniach. Następnie szybko wstał i zaczął krążyć po całym pokoju. Powtarzał czynność chyba z 15 minut, po czym ponownie usiadł obok mnie.
- Sam... Powiedz w końcu co jest grane. Przecież wiesz, że możesz mi zaufać. W każdej spawie.
Wyprostował się i odetchnął głęboko, po czym w końcu spojrzał mi prosto w oczy.
- No bo...- przełknął cieżko ślinę. - Bo to chłopak.
Zauważyłam łzy w jego oczach. Teraz już dokładnie rozumiałam dlaczego przyszedł z tą sprawą do mnie. Na pewno bał się, że jeśli powie o tym braciom, wyśmieją go.
Oh, mój kochany, głupiutki Sammy.
Przytuliłam go i zaczęłam głaskać po głowie. W tym czasie mój mały braciszek szlochał, a mnie aż serce zabolało, widząc go w takim stanie.
- Sammy, skarbie... Przecież to nic złego.
Oderwał się ode mnie i ze łzami w oczach, podniesionym głosem powiedział:
- Jak to nie?! Przecież to nie jest normalne! Przecież chłopacy będą się mnie wstydzić! Przecież w szkole mnie wyśmieją. Przecież... Przecież...

Znów się rozpłakał i zaczął pociągać nosem. Wzięłam w dłonie jego twarz i przyjrzałam mu się uważnie.  Szaro niebieskie oczy były zaczerwienione i zaszklone, na długich rzęsach utrzymywały się lśniące łzy.
- Samuel, posłuchaj mnie uważnie. To NIE JEST nic złego. Czasem tak bywa, tak naprawdę nie wybieramy tego, do kogo coś poczujemy. Nie musisz się wstydzić tego, że wolisz chłopaków. Nie musisz się martwić o to co powiemy lub pomyślimy ja lub nasi bracia. To niczego nie zmienia, nadal jesteś naszym małym braciszkiem. Poza tym... - uniosłam lewy kącik ust w półuśmiechu. - Nie znasz tego powiedzenia? Żeby życie miało smaczek, raz dziewczyna, raz chłopaczek.
Chłopak parsknął cicho śmiechem, na co ja też zachichotałam. Otarł twarz z łez, po czym głośno westchnął.

Milczeliśmy przez kilka minut, w czasie których Samuel najwyraźniej zbierał myśli, gdyż po chwili odezwał się lekko zachrypniętym od płaczu głosem.
- Dziękuję ci...
Zmarszczkami brwi i trzepnęłam go w tył głowy, a ten spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ej! Za co to? - mówiąc to masował uderzone miejsce.
- Za głupie gadanie. Nie masz mi za co dziękować. To mój obowiązek, jako starszej siostry. A teraz... Opowiadaj!
- ... O czym?
- No o tym chłopaku! Jaki on jest? Jak ma na imię? Chyba że... No oczywiście... Nie musisz mowić, jeśli nie chcesz....
Braciszek juz spokojny, podrapał się po głowie. Obrócił się w moją stronę, po czym zaczął mowić.
- No więc, ma na imię Jake. Jest ode mnie dwa lata starszy, ale tak jak mówiłem, jest tylko klasę wyżej. Wyjechał na rok do Europy, a kiedy wrócił nie pozwolili mu iść dalej z programem i musiał powtarzać klasę. Jest średniego wzrostu, ma bardzo ciemne oczy. Ma kilka tatuaży, najbardziej widoczna jest kolorowa lilia po lewej stronie jego szyi. Ma tunele w uszach...

To aż dziwne jak przeszedł z jednego nastroju w drugi. Jak kobieta podczas okresu. Ups... Naprawdę to pomyślałam? Taaaa...

Sammy rozgadał się już na całego. Kiedy tak słuchałam jego opowieści, widać było wyraźnie, że naprawdę zależy mu na tym chłopaku. Mam tylko nadzieję, że ten cały Jake doceni, jaki skarb mu się trafił. I nie, nie mowię tak tylko dlatego, że to mój brat. Wcale.
Z tego co mówił Sam, od jakiegoś czasu on i Jake tak jakby się spotykają, tylko w szkole nie afiszują się aż tak ze swoim związkiem.
Właściwie, w oczach innych tylko się przyjaźnią, gdyż Sammy boi się ujawnić. O Jake'u też nikt nie wie.
W sumie nie dziwię im się. Nastolatkowie potrafią być okrutni.
Sama coś o tym wiesz, prawda Miki?
Oh zamknij się, głupi głosie w głowie!
Dobra, coraz gorzej ze mną, skoro gadam ze swoją podświadomością.
Nagle przez te nowości zachciało mi się palić.
Samuel zajęty opowiadaniem nie zwrócił na mnie uwagi, kiedy podeszłam do okna i wychyliłem się przez nie odpalając papierosa.
Po chwili podszedł do mnie i oparł się łokciami o parapet, tak jak ja.
Zauważyłam, że przygląda się z zaciekawieniem jak zaciągam się dymem. Wyciągnęłam w jego stronę dłoń z papierosem i zapytałam czy chce spróbować.
Tak, tak, wiem, demoralizacja młodzieży i te sprawy. Cóż, bywa, nie będę ku bronić czegoś co sama robiłam w jego wieku.
Poza tym, lepiej żeby palił przy mnie niżby miał się ukrywać po kątach.
Młody pokiwał głową na 'tak' i wziął żarzącego się papierosa z mojej dłoni.
Wybuchnęłam śmiechem, kiedy zaciągając się dymem zaczął się niekontrolowanie krztusić.
- Madre del Dio, Miki! Jak ty możesz to palić? Bleh, to jest okropne!
Ponownie zaśmiałam się, zarówno z jego zachowania jak i jego słów i poklepałam go dobrodusznie po plecach. Czasem niezmiernie mnie bawi ten mój braciszek.
- Oj braciszku... Całe szczęście że ci nie smakuje. Papierosy to zło! Zło, powtarzam, zło! - mówiąc to cały czas się śmiałam.
- Skoro to zło - przy słowie zło zrobił w powietrzu cudzysłów.- to dlaczego palisz?
- Hmmm... Bo to lubię, bo to mnie odstresowuje, bo juz się przyzwyczaiłam. No wiesz, cieżko wyzbyć się przyzwyczajeń.
- Ahh... Okej, chyba cię rozumiem... I, Miki?
- No?
- Nie mówmy na razie chłopakom o tym o czym rozmawialiśmy... Ok?
- Okej, nie ma sprawy, będę milczeć jak grób.
- Na mały palec? - wyciągnął w moją stronę prawą dłoń z wysuniętym małym palcem. To takie nasze przyrzeczenie, od czasów dzieciństwa.
- Na mały palec. - odwzajemniłam jego gest i 'zahaczyłam' moim małym paluszkiem o jego.

W końcu wzięłam się do roboty i skończyłam ten rozdział. Chyba przez 5 dni był nieruszony, bo nie miałam zupełnie pomysłu. No ale cóż... Jest trochę krótszy niż poprzednie, ale to zamierzone 😜 no dobra, nie do końca 😅
Aaa właśnie, w poprzednim 'poście' napisałam o Gavinie, że niedługi go poznacie. Otóż nie, w tym opowiadaniu raczej go nie będzie, mowię raczej bo jeszcze sama do końca nie wiem. Zamiast Gavina mamy Jake'a!
Kto się spodziewał 😁??
martaa_kat tak wiem, ty widziałaś 😂
W sumie nie byłam pewna czy tak szybko to ujawniać ale jak juz jest to kiedy zostanie xd
Do następnego ✋🏻🖐🏻✋🏻🖐🏻
Adria_airdA

Zatańcz dla mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz