Rozdział 5

427 16 2
                                    



*Miki*

Zaczęłam rozgrzewkę, rozciąganie. Po kilkunastominutowych ćwiczeniach postanowiłam na początek przetranować kilka układów, których miałam zamiar nauczyć moje grupy w szkole tanecznej. Co prawda nie opanowali jeszcze do końca poprzednich, ale nie zaszkodzi się przygotować na zapas. To bardzo zdolne grupy, więc spodziewam się, że góra godzina czy dwie i będę mogła wprowadzić coś nowego.
Za kilka miesięcy odbywają się zawody ogólnokrajowe dla grup tanecznych, ale eliminacje wypadają już w przyszłym miesiącu. Zarówno dzieciaki, jak i starsi nie mogą się wprost doczekać. Postanowiłam już, że naszym popisowym tańcem będzie układ do Worth it - Fifth Harmony *załącznik*. Obie grupy dobrze go znają i, co najważniejsze, lubią. Nawet chłopacy, których swoją drogą jest całkiem sporo.

Prowadzę oddzielne grupy wiekowe, jedna to dzieci do 12 lat, druga to młodzież powyżej dwunastego roku życia. Najmłodszy członek ma 8 lat, najstarszy z kolei 19. Dość duża rozbieżność wiekowa, myślę jednak że przez to właśnie są oni o wiele bardziej zgrani i zżyci ze sobą, każdy troszczy się o każdego. Wspólnie uzgodniliśmy, że na konkursie występujemy jako jedna, duża grupa. Łącznie będzie nas zatem czterdzieścioro pięcioro. Będzie ciężko, ale jestem dobrej myśli.

Jest jeszcze jedna grupa, która jednak nie uczy się standardowego tańca. Trzy razy w tygodniu prowadzę również zajęcia z tańca erotycznego. Cieszą się one dużą popularnością. Można by pomyśleć, że tylko kobiety biorą w nich udział. Otóż nie, znalazło się również kilku panów, którzy chcieli zaimponować partnerkom. Godne podziwu, muszę to przyznać.

Jedyną rzeczą, która kładła cień na całość sytuacji, to nowy właściciel szkoły, w której uczę. Nie mam pojęcia kto to, jak się nazywa i jak wygląda. Martwię się, że może on ograniczyć zajęcia lub całkowicie zamknąć szkołę.

Już od dłuższego czasu dyrektorka zmagała się z problemami finansowymi. Zajęcia nie są płatne, jedynie te dla dorosłych, a większość klas to jednak dzieciaki. Utrzymanie budynku tej wielkości, mieszczącego pięć dużych sal tanecznych, nie jest łatwe, a w dzisiejszych czasach trudno o sponsorów. Oprócz mnie w szkole uczy jeszcze troje innych instruktorów. Jacob uczy jazzu, Amanda - baletu, Kevin - hip hopu. Jestem z nimi blisko, to moi najlepsi przyjaciele.

Kevin ma ciemno brązowe włosy, które często stawia na żel, zwłaszcza grzywkę. Ma ciepłe, brązowe oczy, które przesłaniają okulary w czarnych oprawkach. Do tego bardzo uroczy, wręcz chłopięcy uśmiech. Ma małą córeczkę, Cloe. Dziewczynka ma pięć lat, a już wygląda jak damska kopia mojego przyjaciela. Matka Cloe zostawiła ją z Kevinem i odeszła do innego, jakiegoś bogacza, starszego o dobre dwadzieścia lat od niej. Nigdy nie zrozumiem takich kobiet. No bo, jak można zostawić własne dziecko? Przecież trzymała ją pod sercem przez całe dziewięć miesięcy! Niepojęte co się teraz na świecie dzieje... No ale nic na to nie poradzę, a w sumie myślę nawet, że lepiej im bez niej. Kevin jest świetnym ojcem.

Nasza baletnica, Amanda ma srebrne włosy, wysokie kości policzkowe, pełne, różowe usta i niebieskie jak niebo oczy. Jest strasznie zwariowana, nie znam chyba drugiej aż tak zakręconej osoby. Czasem zastanawiam się, jak taka pełna niespożytkowanej energii osóbka może uczyć spokojnego baletu. Jednak na zajęciach, Mandy zmienia się nie do poznania, wycisza się. Potrafi skupić na sobie uwagę wszystkich w pomieszczeniu, a co najważniejsze, potrafi zarazić swoją pasją innych.
Mieszka razem z babcią, starszą kobietą, która niestety z każdym dzień czuje się gorzej. Rodzice wyrzekli się jej, kiedy rzuciła studia prawnicze dla tańca. Nie zdążyli się pogodzić, bo parę miesięcy po rodzinnym rozłamie jej rodzice zginęli w katastrofie samolotowej. Od tego czasu Amanda opiekuje się babcią najlepiej jak potrafi.

Ostatni z mojej 'paczki', Jacob, jest najbardziej tajemniczy. Raczej zamknięty w sobie, wysoki i baaardzo umięśniony. Ciemno blond włosy oraz zarost. Spokojne, szare oczy, o których często myśle że są pełne smutku. Przez jego prawą skroń przebiega cienka czerwona blizna. Z tego co mogłam zauważyć, gdy kilka razy tańczył bez koszulki, miał ich o wiele więcej. Żadne z nas jednak, ani ja, ani Kevin, ani nawet dociekliwa Amanda, nie pytało go skąd pochodzą te blizny, szanowaliśmy jego prywatność.
Jacob nie jest zbyt rozmowny, co nie znaczy że nie spotyka się z nami lub że jest odludkiem. I, tak jak w przypadku Mandy - zajęcia ją wyciszyły, tak Jacob... Kiedy tańczy z dziećmi i młodzieżą jakby rozkwita, częściej się uśmiecha. Widać, że sprawia mu to przyjemność.
Żadne z nas nie docieka o przeszłość Jake'a. Jedyne, co chłopak powiedział na ten temat, to że nie chce nas mieszać w swoje stare życie oraz że sam chce się od niego odciąć. Uszanowaliśmy jego decyzję. W końcu to przyjaciel.

Nawet jego zauważyłam, kiedy na rozmyślaniach i tańczeniu zleciały mi cztery godziny. Dopiero kiedy się zatrzymałam, poczułam zmęczenie i przyjemny ból w mięśniach.
Kiedy zamykam się w świecie tańca i muzyki, jest tak jakbym wpadła w trans, nic nie jest w stanie mnie z niego wyrwać. Nie myśle o tym co robię w danym momencie, pozwalam mojemu ciału przejąć kontrolę, pozwalam mu się poruszać w rytm melodii.
Już nie raz zdarzało się, że bracia lub przyjaciele musieli przyjść po mnie i wyłączyć muzykę, bym cokolwiek zjadła lub wypiła.
Najcześciej bywa tak wtedy, gdy mam dużo do przemyślenia lub gdy stanie się coś złego.
Miałam taki okres w życiu, zaraz po śmierci rodziców, gdy prawie wcale nie wychodziłam z sali treningowej. Kiedy byłam zmęczona po prostu kładłam się na parkiecie, by obudzić się rano z poduszką pod głową i okryta kocem. Przez rok nie chodziłam przez to do szkoły. Tony pozwalał mi w ten sposób pozbyć się bólu po naszej stracie.
Mimo, że sam też był pogrążony w żałobie, potrafił nas wszystkich doskonale zrozumieć. Był najstarszy i miał juz skończone osiemnaście lat, został więc naszym prawnym opiekunem. Musiał połączyć szkołę z pracą w warsztacie oraz opieką nad młodszym rodzeństwem. Całe szczęście miał już wtedy Grace, była ona dla niego wsparciem, właściwie dla nas wszystkich.
Myślę, że właśnie dlatego nie zauważył co się święci.
Mimo że byli ze sobą blisko, Antonio i Ricki nie wiedzieli co się dzieje z Damienem, dopóki nie było za późno.
Jak już wspominałam, wmieszał się w nieciekawe towarzystwo, co w końcu i jego nam odebrało. Do dziś moi najstarsi bracia obwiniają się o, kolejną już w naszej rodzinie, tragedię. Prawda jest jednak taka, że tak jak dla mnie taniec, tak dla Damiego niebezpieczeństwo i narkotyki były odskocznią. Wiem że wybrał źle, ale nie potrafię go za to potępić.

Kiedy wróciłam do swojej sypialni i miałam już iść pod prysznic, usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili do pomieszczenia wszedł Sammy, który był zmartwiony, co rozpoznałam po ściągniętych brwiach oraz tym, że starał się nie patrzeć mi w oczy.
- Sammy... Czy coś się stało?
Chłopak zamknął delikatnie drzwi, po czym podszedł by przysiąść na łożku. Był spięty i wpatrywał się w swoje zaciśnięte dłonie. Zaczęłam się już trochę denerwować, ale postanowiłam nie wyciągać pochopnych wniosków.
- Sammy...?
Mój brat starał się coś powiedzieć, to otwierał to zamykał usta, jednak nie wyszły z nich żadne słowa. Po dłuższej chwili jednak przemówił, nadal nie patrząc mi w oczy.
- Miki... Cz-czy moglibyśmy po-porozmawiać?
- Jasne, przecież wiesz, że zawsze chętnie cię wysłucham.
Chłopak pokiwał lekko głową.
- Ta-ak, wiem. No bo... Myślę, że... Myślę...
- Tak Sammy?
- Myślę, że jestem...

No więc, co Sammy chce powiedzieć Mice? Jakieś pomysły?
Z góry przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu, nie miałam kompletnie weny na pisanie. Raz na dwa, trzy dni potrafiłam napisać pare naście zdań... Masakra jakaś 😭
Ale, ale! Już jestem, z nową energią i weną (mam nadzieję 😂😂)
Jak zwykle proszę o komenty i gwiazdki, jeśli rozdział się podobał 😁
Do następnego!
Adria_airdA
P.s. Chcecie rozdziały z perspektywy innych bohaterów?

Zatańcz dla mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz