Stałem na scenie śpiewając jedną z moich piosenek. Widziałem że tłumowi się podobało. Bawiłem się na scenie jak zawsze. Ludzie to lubili. Na scenie byłem sobą. Nikogo nie musiałem udawać.I nagle wszystko wokół mnie zniknęło. Ciemność pochłonęła fanów razem ze sceną. Stałem po środku... pustki.
W oddali ujrzałem białą postać. Podchodziła do mnie wolnym krokiem. Nie potrafiłem ruszyć się z miejsca. Stałem tak i czekałem. Kiedy to coś było koło mnie nie mogłem zobaczyć twarzy. Jakby jej nie było. Pamietam tylko te zielone tęczówki i rękę wyciągniętą w moją stronę jakby postać chciała mi pomóc.
Chwyciłem dłoń i usłyszałem głośny huk.
Poderwałam się z łóżka i rozejrzałem. Białe ściany wydawały się takie jasne teraz. Gdy po chwili przyzwyczaiłem wzrok przypomniałem sobie że jestem w hotelu. Niestety musiałem zatrzymać się w Holmes Chapel bo akurat tu zepsuł mi się bus i cała trasa koncertowa została zawieszona.
Sięgnąłem po telefon aby sprawdzić godzinę. Gdy telefon wskazał 6 rano opadłem na łóżko. Chciałem jeszcze zasnąć ale w mojej głowie wciąż odtwarzał się sen który nawiedzał mnie od paru miesięcy.
Chciałem iść do psychologa i zapytać co on znaczy, ale gdyby ta wiadomość wyciekła do mediów już widzę nagłówki na pierwszych stronach gazet.
"Louis Tomilson chory psychicznie!"
"Najsławniejszy piosenkarz na świecie chory na głowę?"
"Ładna buzia, ale chora umysłowo?!"
"Sekret Louisa Tomilsona! Tu pomoże tylko psychiatra."
"Koncertu już tylko w wariatkowie dla takich jak on sam czyli co jeszcze ukrywa L. T. ?"
Nie, nie, nie. Nie. Wolałem już znosić te głupie sny, których nie rozumiałem niż... To. Spojrzałem na zeszyt który leżał koło mnie.
Wczoraj do późna myślałem nad nową piosenką. Muszę w końcu coś napisać. Na jednym z koncertów obiecałem zrobić niespodziankę fanom i zaśpiewać piosenkę tylko przy gitarze. Czyli tak jak to się zaczęło.
Pamietam jak stresowałem się przed występem w programie. Na początku nie miałem grać na gitarze, ale zapomniałem podkładu z domu i musiałem sobie poradzić. Cóż. Mimo iż noe wygrałem to i tak odniosłem sukces o którym nawet nie marzyłem.
Nie wiem czemu ale nie potrafiłem nic napisać. Miałem w głowie pustkę. Może w końcu coś mnie natchnie.
Pomimo wczesnej pory ubrałem się szybko i odpuściłem hotel. Lubiłem czasem po prostu wyjsć, założyć kaptur, okulary i udawać normalnego człowieka.
Pomimo mojej rozpoznawalności nie czułem się jakoś wyjątkowo. Nie uważałem się za nie wiadomo kogo. Byłem po prostu chłopcem który spełnił swoje marzenia.
Uff już pierwszy rozdział. Szczerze to jestem podekscytowana tym ff i tego jak je przyjmiecie. Rozdziały bedą codziennie lub co 2 dni i postaram sie aby były trochę dłuższe :)
xx

CZYTASZ
Real Angel • Larry Stylinson
FanfictionLouis Tomlinson to znany na całym świecie piosenkarz. Gdzie się nie pojawi wzbudza zainteresowanie każdego. Gdy z powodu zepsutego busa musi przerwać trasę i zatrzymuje się w niewielkim mieście Holmes Chapel nie wie że w niewielkiej piekarni pozna p...