Rozdział 2.

233 23 5
                                    



Idąc przed siebie poczułem ochotę na kawę. Ale nie taką przesłodzoną czy sztuczną jak w większości kawiarni. Chciałem taką prawdziwą kawę.

Moim oczą jak ma zawołanie ukazała się nie wielka piekarnia. Nie było w niej żywego ducha, więc miałem szanse na chwile spokoju.

Gdy przekroczyłem próg lokalu, od razu uderzył mnie zapach świeżo upieczonego ciasta i zmielonej kawy.

Ok. Znalazłem się w niebie.

Podszedłem do lady za którą stał dość wysoki chłopak. Jego brązowe loki dodawały tylko uroku. Stał oparty o blat czytając jakąś książkę, dlatego nie mogłem ujrzeć twarzy. W końcu chrząknąłem, aby zwrócić na siebie uwagę bruneta. Gdy ten spojrzał na mnie moją uwagę przykuło jego hipnotyzujące zielone spojrzenie.

- Dzień dobry. Co panu podać? - odezwał się chłopiec.

Gdy usłyszałem jego głos przez moje ciało przeszedł dreszcz. Nie wiem co się stało ale to nie było normalne.

- Halo? - powtórzył sprzedawca.

- Emm... Tak. Kawę. Czarną. - powiedziałem już pewnym siebie wzrokiem.

Chłopak odszedł i zaczął robić to co do niego należało a ja mogłem mu się lepiej przyjrzeć. Jego fartuch był ubrudzony od mąki czyli musiał coś piec. Nie byłem pewien ile ma on lat ale szacowałbym na 17-18 nie więcej. Moje myśli znowu przerwał jego głos.

- Ciężki dzień co? - zagadał.

- Można powiedzieć że całe życie. - zaśmiałem się.

On mnie chyba nie poznał. Rozmawiał ze mną jak z każdym normalnym człowiekiem. Szczerze bardzo mi to schlebiało. Mogłem poczuć się tak normalnie jak na 20 latka przystało.

- Sukces nie jest przypadkiem. Sukces jest owocem ciężkiej pracy. Więc jeżeli jesteś zmiękczony to dobrze. Jesteś coraz bliżej sukcesu. - słowa z ust chłopaka wypłynęły w bardzo melodyjny sposób, tak ze podaż kolejny poczułem gęsią skórkę.

- To było głębokie. - odpowiedziałem.

- Wolę wejść do głębokiego morza i zobaczyć tam coś niezwykłego, niż chodzić po płytkiej wodzie widząc to co zawsze.

Porażka kolejny mnie zamurowało. Chłopak który ma może 18 lat o 6 rano sypie do mnie przemyśleniami życiowymi. Cóż. Niespotykane.

- Przepraszam że pytam ale ile masz lat? - zapytałem.

- 16. Niedługo kończę 17. - odpowiedział. - I tak w ogóle to jestem Harry.

Louis myśl co robić. Jak sie dowie kim jesteś to koniec z tobą!

- Jestem... - zamachałem się przez chwilę. - Lewis.

- A wiec dobrze. Powiedz Lewis. Znasz powód dla którego patrzymy w niebo?

NeXT neXT NExt juz nie długo.
xx

Real Angel • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz