Wdech... Wydech... Spokojnie, przecież nic ci nie grozi... Trzymam ręce pod twoimi plecami, jeśli zaczniesz się topić, złapię cię.
Patrzę na twarz czterdziestoletniej kobiety. Boi się tak bardzo, że zwykle blada cera jest teraz kredowa. Zupełnie nagle jej ciało zaczyna opadać do dołu, a ja, tak jak obiecałam, łapię ją. Mimo wszystko w jej ustach znalazło się odrobinę wody - to wystarczyło. Przez chwilę parska, dopóki chlorowana woda nie opuści gardła. Cały ten czas kurczowo trzyma się czerwonych krążków zawieszonych na lince.
W jej oczach jest niezdecydowanie. Wiem jak bardzo przeraża ją woda, jak bardzo musi nad sobą panować, by położyć się na jej tafli choć na chwilę, oderwać nogi od bezpiecznego dna. Mimo to nie mam litości, podobnie jak ona nie miała, gdy walczyłyśmy z lękiem przed ciemnością. To ona nauczyła mnie, że lęk trzeba oswoić, skoczyć na głęboką wodę.
- Dasz radę - mówię z pewnością w głosie.
Po chwili płyniemy. Ja z przodu, a ona podąża za mną. Tak, bym w każdej chwili mogła ją złapać, jeśli strach wygra i obezwładni ciało. Widzę jak szeroko otwiera oczy i nerwowo zaciska usta, jednak nie zatrzymuje się. Płynie dalej, pokonując kolejne metry, w pewnym sensie nieświadomie, skupiona jedynie nad strachem i oddychaniem.
Uśmiecham się lekko, gdy z zaskoczeniem zdaje sobie sprawę, że dała radę i dopłynęła do końca. Ja też czuję dumę - w końcu gdyby nie moja zachęta, nie podjęłaby się tego. Czuję się dziwnie - poniekąd jakbym to ja była rodzicem, który stara się wypłoszyć irracjonalne lęki. To mój obowiązek, bo ona robiła to samo dla mnie. Trochę jak zabawa w "podaj dalej". Dobro trzeba podać dalej.
Zanim wróci na płyciznę, potrzebuje kilku chwil. Z uśmiechem pokazuje mi trzęsące się ręce - ostatni objaw strachu. Dzisiaj pokonała lęk, jednak wiem, że za tydzień lekcja zacznie się od nowa. Nie przeszkadza mi to, bo wiem, jak trudno wygonić strach z umysłu. Mogę jej poświęcić lata - w końcu to moja matka. Wierzę, że pewnego dnia, zamiast strachu poczuje przyjemność. Rozluźni wszystkie mięśnie, poczuje, że ta woda wokół, chociaż chlorowana i śmierdząca, jest w pewnym sensie żywa. Odpowiada na każdy nasz ruch. Dopasowuje się, lub przeszkadza, ale to od nas zależy co uczyni. Pewnego dnia, będąc w wodzie, poczuje się wolna.
Meduza
YOU ARE READING
Wyrwane kartki
RandomKrótkie one-shoty, pisane samodzielnie lub z innymi osobami :) Tematyka będzie szeroka