Nie Ufaj

147 12 21
                                    

Osoby nieletnie!
Tekst zawiera sceny erotyczne oraz ogólnie uznawane za brutalne.

Woda obmyła koniuszki moich palców, atakując je tysiącami malutkich szpilek zimna. Uśmiechnęłam się lekko, podziwiając fale załamujące się raz po raz zaledwie kilka metrów ode mnie i nałożyłam na uszy słuchawki. Pogoda nie zachęcała do planowania, ale miałam już dość siedzenia w hotelowym pokoju - w końcu siedzieć przed komputerem mogę równie dobrze w domu, a tu powinnam korzystać z przesyconego jodem powietrza.

Uszy zalała mi rytmiczna, popularna parę lat temu piosenka. Nie przepadałam za nią - w końcu treść ograniczała się do pięciu linijek, które powtarzano naprzemiennie, ale miała dobry beat, a ja właśnie tego potrzebowałam. Z lekkim uśmieszkiem ruszyłam wzdłuż linii wody, stawiając kolejne kroki kierowana muzyką. Uwielbiałam chodzić na spacery, jednak cisza była dla mnie przytłaczająca i szum morza nie był w stanie jej zagłuszyć, za to perkusiście zespołu doskonale to wychodziło.

Po kilkunastu krokach na moją twarz wróciła obojętność, jednak nie znaczy to, że straciłam wypełniającą mnie radość. Zwyczajnie znowu odpłynęłam myślami bardzo daleko od miejsca, w którym przebywałam. Nie były to ważne tematy. Wręcz przeciwnie - lekkie, nie dotykające żadnej z istotnych spraw czy też moich zmartwień.

Piosenka zmieniła się, a ja nie, mogąc się powstrzymać, zanuciłam krótki fragment i wybuchłam śmiechem. Nikt nie spojrzał na mnie dziwnie, bo plaża była prawie całkowicie opustoszała - tylko wariaci podobni do mnie wychodzili na porwisty wiatr, pod ciężkie niebo, które groziło ostrą ulewą. Co się stanie jeśli zmoknę? Absolutnie nic, na co nie pomogłaby gorąca herbata.

Miałam ruszyć w dalszą drogę, kiedy ledwo słyszalny przez tkwiące w uszach słuchawki dźwięk zwrócił moją uwagę. Należał do wysokiego mężczyzny, który właśnie biegł w moją stronę. Zdjęłam jedną słuchawkę, by lepiej słyszeć twoje słowa. Urywałeś je, zupełnie jakby krótki bieg pozbawił cię tchu.

- W końcu jakiś człowiek! - powiedziałeś z miłym uśmiechem na pełnych wargach. - Wyszedłem na spacer, ale brakuje mi towarzystwa. Nie masz nic przeciwko mojej obecności?

Wzruszyłam ramionami, niepewna co zrobić, żeby cię spławić. Nie miałam najmniejszej ochoty na twoje towarzystwo, zwłaszcza, że wydawałeś się taki natrętny. W końcu jaki mężczyzna zaczepia na plaży obcą kobietę i proponuje jej spacer? Mimo to, patrząc na twój pełen nadziei uśmiech uśmiech, nie mogłam tak po prostu odmówić. Sprawiałeś wrażenie kruchego, nawet jeśli byłeś ode mnie wyższy o głowę, a przecież i ja nie zaliczałam się do niskich.

- Możemy kawałek przejść razem - oparłam bez entuzjazmu, jednak tobie nie przeszkadzał jego brak.

Wyciagnągnąłeś w moim kierunku rękę, którą niepewnie uścisnęłam.

- Mam na imię Daniel, ale możesz bez ogródek nazywać mnie natrętem.

- Paula - odpowiedziałam obojętnie. Liczyłam, że wydam ci się odpowiednio nudna i mało interesująca, byś dał sobie spokój.

Jeśli moja apatia nie pomoże, na pewno zrobi to długość spaceru.  Chciałam zrobić kilka kilometrów, zanim wrócę do hotelu i nawet nie rozważałam zmiany planów. Spojrzałam na ciebie spod skosa. Byłeś... przeciętny. Poza pełnymi wargami, które zdawały się lekko dziewczęce, nie było w tobie nic szczególnego. Płowe włosy ostrzyżone tak samo jak u połowy mężczyzn, piwne oczy i prosty nos. Nie nazwałbym cię przystojnym, ale twoja twarz w pewien sposób wzbudzała zainteresowanie. Sam fakt, że mimo ciszy, jaka między nami panowała, ciągle lekko się uśmiechałeś. Zupełnie jakbyś wiedział coś, o czym nie wie nikt inny, i sprawiało ci to olbrzymią radość.

Wyrwane kartkiWhere stories live. Discover now