Rozdział 11"Wspomnienia"

186 20 2
                                    

Więc na wstępie mówię, że ten rozdział będzie krótki. Już śpieszę z tłumaczeniem... więc dzisiaj mam gości i małe dzieci "latają" mi po domu xD (nie polecam, nie ma ciszy= nie da się dużo napisać). Wracając do rozdziału to poniżej przypomnienie. Tak w ogóle to cześć :)

  "-Myślisz, że się obudzi?

-Potrzebuje trochę czasu. Trucizna demona to mocna rzecz. Nie ma runów, które dodadzą jej sił tak jak nam.

-Tacy szybko umierają. Nie uważasz?

-Merida, wiesz, że mówienie o śmierci w pokoju chorego przynosi pecha."

                                                                                         ***

Z ciemności wyrwały ją radosne okrzyki. 

-Będą prezenty! Będzie zabawa! Będzie TORT!! O taak będzie, mój kochany, słodziutki, puszysty, smaczny TORT! Mój... to znaczy twój torcik. -Ostatnie słowo mówiła tak, jakby się delektowała każdą jego literką. 

Elsa już nie spała, ale wciąż jej oczy były pochłonięte w ciemności. Delektowała się każdą chwilą spędzoną w łóżku, jedną z tych chwil przerwała jej Anka. Gdy rozpędzona Ania skoczyła na łóżko, Elsa mimowolnie otworzyła, gdy unosiła się kilka centymetrów nad jej najlepszym przyjacielem.

-Nawet w moje urodziny nie pozwalasz mi się wyspać. A po za tym, kiedyś sama zamienisz się w tort.

-A będę mogła się zjeść?-Zapytała wyraźnie zaciekawiona.

-Nie żartuj sobie...- Urwała w pół słowa i pogroziła młodszej palcem.

-Boooo?

-Bo zaraz wezmę i sama zjem cały tort, a tego byś nie chciała.

-Nie rozumiem o czym ty mówisz. Jaki tort?

-Jak to jaki? Mój urodzinowy.

-Czeka w kuchni, ale nie wiem jak długo.-Powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.- Rodzice chcą cię widzieć.

-Daj mi chwilkę, muszę się przebrać.-Młodsza siostra posłusznie opuściła pokój, cicho zamykając za sobą drzwi. Elsa ociążale wstała z łóżka i leniwym krokiem udała sie w kierunku balkonu. Zacisnęła swoją drobną rączkę na klamce od potężnych drzwi prowadzących na zewnątrz. Słońce oslepiło małą dziewczynkę, zamrugała kilka razy i po chwili opierała się o barierkę. Stała tak i wpatrywała się w morze, po którym dryfowały okręty z wielu różnych państw. Kątem oka zobaczyła na poręczy kolorowego motylka, bardzo chciała go dotknął. Wyciągnęła do niego powoli rączkę, a gdy go dotknęła, z opuszka jej palca wystrzeliła niebieska wiazka światła. Gdy znów spojrzała na motyla, ten stał bez ruchu pokryty lodem.

Wiem, wiem. Krótki, ale dzieci biegające po domu mi w tym nie pomagają :(, ale jutro ciąg dalszy. Teraz pozostawiam Wam ten fragment i jestem bardzo ciekawa jakie teorie macie  co do tego fragmentu. 

Pozdrawiam 

Jelsa-W śród cieni [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz