Prolog

435 43 12
                                    

Przedzierając się przez gęsty las w mojej głowie tliła się tylko jedna myśl: Musze jak najszybciej ukryć te dziecko z dala od pana.

- Cholera! - krzyknąłem czując na swojej twarzy ból pozostawiony po cięciu gałęzi, dziecko słysząc mój krzyk zaczęło wrzeszczeć jakby ktoś obdzierałby je ze skóry.

- Stul pysk bachorze

odpowiedziałem zachrypniętym głosem głośniej niż poprzednio gorączkowo potrząsając zawiniątkiem. Pamiętam jak jej matka przybyła do willi po raz ostatni, jej ciało przeszywały dreszcze a twarz była opuchnięta od płaczu, kazała mi abym ją od razu zaprowadził do panicza wtedy jeszcze nie zauważyłem zawiniątka, które delikatnie, ale stanowczo trzymała, kiedy wprowadziłem ją do obszernej komnaty panicza udekorowanej w stylu baroku usłyszałem jego smutny głos.

- Czemu mnie opuściłaś?

- Przecież wiesz, jesteś zbyt nieodpowiedzialny, nasz związek nie miałby przyszłości .

- To nie odpowiedź -odpowiedział marszcząc brwi a w jego oczach jak zwykle tliły się iskierki, miał w sobie coś dziwnego, że pomimo tego iż nie był odpowiedzialny i lubił imprezować na początku wszyscy mu ufali.

- Teraz to nie ma znaczenia już dłużej nie mogę się nią opiekować, przyszła kolej na ciebie, to twoja córka, jesteś jej to winny, ja muszę jak najszybciej zniknąć inaczej nigdy bym dziewczynki tobie nie oddała – to mówiąc położyła na dębowym biurku trzymiesięczne dziecko, wtedy nie miała jeszcze imienia to on jej je nadał.

Potrząsnąłem głową chcąc się pozbyć tak niemiłego wspomnienia. Sam doradziłem mu aby odesłał dziewczynkę, im dłużej spędzi z nią czasu tym trudniej będzie mu się rozstać. Na szczęście w końcu mnie posłuchał, przecież jestem jego przyjacielem a on jest dziesięciu lat w trasie koncertowej i nic nie może mu przeszkodzić w robieniu kariery, inaczej straciłbym utrzymanie. Rozejrzałem się w poszukiwaniu wskazówek wypisanych na mapie, niestety dookoła było tak wiele drzew i gęstych krzaków, że wkrótce zgubiłem drogę i biegłem jak głupi szukając wyjścia, gdyby nie to dziecko nie błądziłbym teraz, najlepiej by było gdybym zostawił je tu, ale prędzej czy później dowiedziałby się o tym. Muszę pamiętać, że robię to dla jego dobra, nikt nie może się dowiedzieć iż ma dziecko z pisarką, przecież jest zaręczony z wytrawną dziedziczką gdyby ktokolwiek dowiedział się, że miał romans i córkę...zerknąłem na czerwone od krzyku dziecko a później na szarzejące niebo, muszę szybko znaleźć jakieś schronienie. Powiadają iż za dnia chodzą tu straszliwe zwierzęta, ale nocą krążą monstrualne bestie.Po dłuższym czasie poszukiwań natknąłem się na małe jeziorko strzeżone przez wodospad ukrywający jaskinię, to też popłynąłem do niej na przymocowanej do starego mostu łódce, kiedy wszedłem na klif spostrzegłem ogromny, oszlifowany kamień zapewne szlachetny, ucieszony podniosłem go, ale zaraz potem upuściłem czując piekący ból. Niestety podchodząc do niego nie zauważyłem, że jest pokryty zielonym śluzem, zapewne trucizną, jednak to nie zmieniło faktu, że może być wiele wart, wręcz przeciwnie dlatego zdjąłem kurtkę i owinąłem go w nią a następnie zacząłem wraz z dzieckiem i skarbem zapuszczać się coraz głębiej.

- Masz jej oczy – stwierdziłem.Trudno byłoby zapomnieć o tak wspaniałych oczach w kolorze błękitnym jak niebo całkowicie bez skazy jak jej dusza niestety , okazała się głupia zakochując się w panu, zbyt nieodpowiedzialnym dla tak delikatnej dziewczyny, powinna mnie kochać. Nagle przed sobą spostrzegłem żółte punkciki rozpraszające ciemność, których liczba z każdą sekundą rosła, nie myśląc dłużej rzuciłem się do ucieczki przyciskając do piersi dziecko i zacząłem odpływać, kiedy odwróciłem się i ujrzałem skaczące do wody olbrzymie wilki. Gdy dobiłem do brzegu zacząłem z całych sił uciekać gubiąc kamień wielkości głowy. Nagle nie wiadomo skąd na moje plecy skoczył wilk rozrywając ostrymi jak brzytwa pazurami moje ubrania wywracając mnie na wilgotną ziemię. Do uczty dołączyli się jego bracia chłepcący moją gorącą krew, która spływała po ich śnieżnobiałych kłach, z każdą sekundą czułem coraz większe odrętwienie. Ostatnie co zauważyłem przed wieczną ciemnością to czarnego jak smoła wilka biorącego do pyska dziewczynkę, z której szyi zwisał złoty łańcuszek z wisiorkiem, na którym było wygrawerowane Elain.

WyklęciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz