7. Gra o życie

89 10 4
                                    


Obaj mężczyźni wprowadzili mnie do skąpanego w ciemnościach namiotu, zimne powietrze przesycone zapachem zgnilizny lizały czerwono-złote płomienie niczym wijące się węże.

- Nie bój się jesteś naszą uczennicą, nic ci nie zrobimy - zaczęła dyrektorka swym miękkim opanowanym głosem - ale jeśli nie odpowiesz zgodnie z prawdą coś może się stać twojemu koledze - to mówiąc wzięła do ręki wykonane z brązu naczynie, na którym stała szkarłatna świeca i rozświetliła nią zacieniony kąt namiotu, przerażona cofnęłam się lekko do tyłu widząc przypiętego skórzanymi pasami do dębowego krzesła Lukiego. Na jego twarzy nie było widać zaskoczenia, wyglądała jak kamienna maska zupełnie pozbawiona emocji, na lewej ręce miał liczby 29296, których nigdy u niego nie widziałam, co oni mu zrobili?

- Jeśli odpowiesz na nasze pytania bez zarzutu, twój przyjaciel nie będzie cierpiał a ja ujawnię tobie jeden zatajony fakt przez szkołę dotyczący ciebie. - kiedy skończyła posłusznie usiadłam na potężnym krześle pokrytym dziurami od korników a jeden z mężczyzn delikatnie podpiął mnie do wykrywacza kłamstw.

- Jak się nazywasz? - Spytała nauczycielka patrząc na mnie lodowatym spojrzeniem, odruchowo zadrżałam.

- Elain - spojrzałam na Lukiego, nie poruszał się a jego wzrok był wbity w jakiś ukryty przedmiot za mną.

- Opowiedz nam o twoim zaginięciu.

Zaczęłam się wiercić na krześle myśląc jak uniknąć odpowiedzi na te pytanie nie mogłam przecież wiecznie milczeć dlatego musiałam wymyślić jakąś wymijającą odpowiedź.

- Zasnęłam u mojej przyjaciółki w pokoju a kiedy się obudziłam znajdowałam się w dziwnym miejscu.

- To znaczy? - Kiedy kolejny raz zerknęłam na Lukiego zaczęłam podejrzewać, że to manekin, na szczęście uspokoił mnie widok jego klatki piersiowej, która co chwila miarowo się podnosiła i opadała.

- Nie wiem.

- KŁAMSTWO - Usłyszałam dochodzący zza moich pleców bezbarwny głos komputera.

Dyrektorka błyskawicznie przystawiła do nagiej piersi Lukiego płomień, który zaczął palić jego skórę. Mój przyjaciel zaczął wiercić się próbując uciec od świecy, z całych sił wbijał zęby w płótna, które zostały wepchnięte w jego buzie aby choć trochę zagłuszyć jego krzyk zabarwiony bólem i paniką, twarz Lukiego z każdą sekundą robiła się coraz bardziej czerwona.

- Dopóki nie zdecydujesz się na odpowiedź będę trzymała świecę przy jego ciele.

Kiedy z oczu mojego przyjaciela zaczęły sączyć się łzy a jego twarz przybrała tak intensywnie krwistą barwę, że myślałam iż za moment eksplodują mu żyły zaczęłam szybko mówić przez co ledwo łapałam powietrze.

- Myślę, że był to inny świat, kiedy obudziłam się w środku lasu zdawało mi się, że to był sen.

- Chcesz mi powiedzieć, że lunatykowałaś przez około pół roku? - Po tych słowach nachyliła się w moją stronę poprawiając fioletowe okulary.

- Kiedy się obudziłam nie wiedziałam gdzie iść byłam taka zagubiona a do tego tam były dziewczyny, które chciały mnie zabić...

- Znamy dalszą część historii - przerwała mi zniecierpliwiona dyrektorka - a oto fakt o tobie, urodziłaś się w Walii, a teraz kolejne pytanie jak wytłumaczysz to, że cię nie było na większości lekcji, a do tego okłamałaś panią od chemii.

Nie mogłam jej tego powiedzieć dlatego milczałam wbijając w miękkie poręcze od krzesła swoje paznokcie widząc jak bardzo cierpi Luki.

- W takim razie - westchnęła dyrektorka zmęczona moją upartością - spróbujemy jutro. Jeśli o tym komuś choćby piśniesz lub uciekniesz z obozu ten młody chłopak umrze w męczarniach, o których nawet sobie nie wyobrażałaś w najskrytszych koszmarach.

WyklęciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz