2.Labirynt

218 24 3
                                        


Obudziłam się na miękkiej od błota ziemi skulona wokół czarnego kamienia a moje włosy lekko unosiły się na zimnym wietrze niosącym ze sobą zapach zgnilizny, instynktownie zakryłam nos i wstałam chowając kamień do skórzanej torby. Od długiego leżenia moje mięśnie były tak twarde, że musiałam je rozmasować aby w ogóle ruszyć w dalszą drogę i choć lekko kulałam z łatwością dotarłam do krystalicznie czystej rzeki, z której dochodziły dźwięki skaczących ryb a jej dno pokrywał niemal czarny muł, niedaleko żyło stado jeleni grzebiących kopytami w lepkiej ziemi poszukując odrobiny zieleni, której nigdzie nie było widać nawet na powykręcanych gałęziach drzew zamiast liści piętrzyło się stado czarnych jak smoła kruków wbijających we mnie złowrogie spojrzenia. Obok rzeki były ustawione potężne ściany z szarego kamienia a na nich przerażające rzeźby drzew nieprzypominające drzew i zwierząt nieprzypominające zwierząt, jakby wykuła je nieludzka ręka, choć tak bardzo mnie przerażały postanowiłam pośpiesznie podążyć w ich kierunku słysząc mrożące krew w żyłach wycie samotnego wilka.

Po dłuższej wędrówce zdałam sobie sprawę, że weszłam do tajemniczego labiryntu gdzie nie było czuć żadnych zapachów oprócz słodkiej woni róż, za którą uparcie podążałam. Nagle usłyszałam straszliwy ryk niedźwiedzia i bez dłuższego zastanowienia zerwałam się jak opętana do biegu na oślep w przeciwnym kierunku, niechcący z impetem wpadłam na zakapturzoną postać wywracając ją na ziemię.

- Co jest?! - krzyknęła męskim głosem natychmiastowo się podnosząc.

- Przepraszam – wyszeptałam zawstydzona wbijając wzrok w ziemię – Uciekałam przed niedźwiedziem, poza tym myślałam, że nie ma tu ludzi.

- To się myliłaś – oznajmił łagodniejszym tonem, przez sekundę patrzył na mnie zza ciemnego kaptura po czym dodał – Jak chcesz możesz dołączyć do naszej bandy chyba, że wolisz zostać porwana przez budowniczych.

- Kim są budowniczowie? - spytałam zaciekawiona.

- Najpierw załóż mój płaszcz, dzięki niemu nie namierzą cię - kiedy zobaczył moją reakcję, zaśmiał się i szybko wyjaśnił - Nie martw się, mam pod sobą jeszcze jeden – to mówiąc zdjął z siebie szybkim ruchem i założył na mnie czarny jak noc materiał i zapiął przy szyi srebrną broszkę w kształcie gałki ocznej.

- Chodź ze mną – rzucił a następnie zaczął iść w kierunku, z którego tu dobiegłam – A więc budowniczowie to zakon służący jednemu z wyklętych, wyklęty jest panem tego świata, nikt nie wie kim był przedtem wiadomo tylko, że ktoś odebrał mu wzrok i zamknął w klatce a następnie przetrzymywał tak długo aż zapomniał jak wygląda świat a jego wyobraźnia wypaczyła mu dawne normy, dopiero wtedy dał mu ten świat a on zaczął wabić tu ludzi i wydłubywać im oczy rozżarzonym do czerwoności metalem a następnie przeszczepia je w jakiś sposób krukom, od tego czasu budowniczowie zaczynają posłusznie wykonywać na jego rozkaz labirynty a na ich ścianach zostawiają wiadomości w dziwnym języku, którego jeszcze nikt nie rozszyfrował – to mówiąc wyciągnął dłoń w stronę jednej ze ścian powoli głaszcząc groteskowe drzewo – Jednak musisz pamiętać, labirynty powstają tylko po to aby złapać w nie człowieka, jest tu wiele pułapek takich jak jedzenie, bo widzisz, mięso żyjących tu zwierząt jest zatrute i tylko ten kto potrafi je dobrze przygotować w odpowiednich proporcjach może je skosztować, mnie nauczył jak przyrządzać tutejsze śledzie mój najlepszy przyjaciel, Malfi, ale ludziom do życia potrzebna jest też czysta woda a w rzekach jest tylko trująca przez te powietrze, które zatruwa w zasadzie wszystko nawet ludzkie ciało dlatego każdy od czasu do czasu wchodzi do labiryntu nawet zwierzęta...

- Czy budowniczowie mogą używać oczu kruków? - przerwałam mu zadając pytanie, które od dłuższego czasu mnie nurtowało.

- Tak, ale używając ich widzą tylko czarne tło, jeśli w pobliżu pojawi się człowiek zaczyna na nim widzieć czerwona plamkę.

WyklęciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz