Jedenaście

52 5 35
                                    

-... dlatego wyjechałem bez twojej wiedzy... - Kevin kończył się tłumaczyć. - Ja po prostu nie chciałem...

- Stop - przerwałam mu. - Nie chcę już więcej wiedzieć.

Byłam zawiedziona. Ten brak zaufania z jego strony. Fakt, że teraz wiedziałam, dlaczego to zrobił, nic nie zmienia, bo wstręt do jego osoby tylko wzrósł.

Patrzył na mnie z nadzieją w oczach. Czy on czegoś oczekiwał? Że rzucę mu się w ramiona? Że mu wybaczę? O nie, Będzie musiał się mocno postarać, żeby moja złość minęła. Chociaż szczerze... nie zależy mi na tym. Właśnie... przecież mi na Kevinie już od dawna nie zależy. To co między nami było, minęło. Nie mamy ze sobą już nic wspólnego. 

- Kochanie... - mówiąc to, przybliżył się do mnie,

- Nie mów tak do mnie - zrobiłam groźną minę i duży krok w tył.

Odwróciłam się na pięcie i dość szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, i nie odwracałam się w stronę Kevina. Kto mu pozwolił tak do mnie mówić? Poczułam się z tym tak źle. Jakbym robiła coś, co byłoby nie fair w stosunku do Nicka. Byłam taka zła na Kevina. Pojawił się znikąd i myślał, że wszystko będzie w porządku. Mylił się. O jak bardzo się mylił.

Potrzebowałam jakiegoś pocieszenia, wsparcia. Po prostu chciałam poczuć , że ktoś przy mnie jest. Że nie muszę przechodzić przez to sama. Nie zmieniłam swoich planów i wciąż miałam zamiar iść do mojego chłopaka. Gdy byłam już przed wejściem, dość energicznie zapukałam do drzwi, ale nikt nie otwierał. Usiadłam więc skulona tuż przed domem Nicka. Schowałam głowę w kolana i zaczęłam płakać. Już nie mogłam powstrzymywać tych wszystkich emocji i uczuć. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Podniosłam ostrożnie głowę i mrużąc oczy, spojrzałam na osobę stojącą przede mną. 

- Jasna cholera, co się stało? - spytał Calum, podchodząc do mnie.

Miałam ściśnięte gardło, więc nie byłam w stanie nic powiedzieć, ale przez fakt, że zamiast Nicka, z mieszkania wyszedł Calum, zachciało mi się płakać jeszcze bardziej. Zalała mnie kolejna fala łez. Calum jedynie złapał mnie za ramiona, podciągnął do góry i mocno przytulił. Nie walczyłam z nim i odwzajemniłam ten gest, bo właśnie tego potrzebowałam. Mocnego przytulasa. 

Po kilku minutach stania w ramionach Caluma i po moim uspokojeniu się, postanowiliśmy wejść do środka. Ja siadłam na kanapie w salonie, za to Calum udał się do kuchni. Słyszałam, jak gotuje się woda oraz stawianych na blacie szklanek. Po chwili, chłopak znajdował się w tym samym pomieszczeniu, co ja. Usadowił się koło mnie na sofie, która ugięła się pod jego ciężarem.

- Co się stało? - zapytał z niepokojem w głosie.

Spojrzałam na zegarek. 17:49. Dobra, jeszcze 11 minut.

- Pamiętasz tego typa, na którego wpadłam na korytarzu?

- No pamiętam - myślałam, że zacznie się śmiać, jednak on zachował całkowitą powagę.

- To Kevin. Kiedyś byliśmy razem. Pewnego dnia po prostu zniknął z miasta, z mojego życia. Teraz wrócił jakby nigdy nic, ot co, cała historia.

Calum jedynie zmarszczył brwi, jakby nie zrozumiał, więc mówiłam dalej.

- Kiedy tu szłam, wpadłam na niego. Zatrzymał mnie i zaczął się tłumaczyć. On chce spróbować jeszcze raz.

Chłopak trochę się ode mnie odsunął. Chyba myślał, że jego podejrzenia były słuszne i chcę "skrzywdzić" Nicka. Nic bardziej mylnego.

- Nie mam zamiaru zrywać z Nickiem. Kocham jego. Nie Kevina. On jest przeszłością.

- To dlaczego płaczesz? - no nie, znów zrobił się podejrzliwy i nieznośny. Chyba lubił bawić się w detektywa.

- Zależało mi na nim. Wyjechał bez słowa. Nic, ale to nic mi nie powiedział. Wszyscy dookoła o tym wiedzieli, tylko nie ja. Nikt mi o tym nie powiedział. Gdy zniknął z miasta, urwał ze mną kontakt. Teraz wrócił i próbuje odbudować naszą relacje. Do tego jego argumenty były tak żałosne, że coś mnie zabolało.

Calum przez chwile przetrawiał moje słowa, jednak po chwili odparł:

- No dobra. Wierzę ci - spuścił już z tonu.

Nagle zagwizdało na znak zagotowanej wody, Chłopak wstał z kanapy i poszedł do kuchni. Parę chwil później wrócił z dwoma kubkami. Zapewne z herbatą. Podał mi jeden z nich, po czym znów koło mnie usiadł.

- Dziękuję ci - powiedziałam, patrząc mu w oczy.

- Mam nadzieję, że nie słodzisz, bo nie sypałem cukru, a nie będę teraz wstawał, ale proszę.

- Co? - zaśmiałam się.

- Najpierw mi dziękuje za herbatę, a teraz się pyta, ludzie - wywrócił teatralnie oczami.

- Głupi, dziękuję ci, że byłeś dla mnie miły i wysłuchałeś moich biadoleń - znowu się zaśmiałam.

- Wiem - uśmiechnął się ciepło - chciałem cię rozbawić. Udało się. Ale nie ma sprawy.

Siedzieliśmy moment w przyjemnej ciszy, pijąc herbatę i szczerząc się do siebie, po czym coś wpadło mi do głowy.

- Tak w ogóle... co ty robisz w domu Nicka?

- Nie wiesz? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Mieszkam.

Mieszkał. Hmm... ciekawe. Fajnie, Nick, że mówisz mi takie rzeczy. Fajnie.

----

Długo nie było rozdziały, soręcja :/

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 27, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I remember // c.h *zawieszone*Where stories live. Discover now