Rozdział 1

43 6 0
                                    

Minęło pół roku. Pół roku od wydarzenia, które zmieniło, zniszczyło moje dotychczasowe życie. Pół roku, które pozostawiło po sobie totalną pustkę. Pół roku bez żadnego kontaktu z bratem, który odszedł, żeby mnie chronić, ale czy właśnie to było powodem jego wyjazdu? Nie wiem i możliwe, że już nigdy się nie dowiem.

Na początku chciałam być silna, jednak nie do końca mi się to udało. Początkowa rozpacz i tęsknota zmieniły się w smutek. Smutek wbrew woli przeistoczył się w niekontrolowaną złość na niedającego znaku życia Mata. Lecz to ostatnia część była zdecydowanie najgorszą z nich wszystkich. Okazała się nią obojętność. Zwykła obojętność do wszystkiego. Szkoła, samopoczucie, znajomi, zdrowie. To wszystko wydawało się nieistotne. Zamknęłam się w sobie. Przestałam się spotykać z dawnymi znajomymi. Zupełnie odcięłam się od świata, w którym niegdyś żyłam. Wydawałoby się, że ostatnią stałą osobą w moim życiu jest Cassidy. Nie zostawiła mnie, kiedy byłam wrakiem człowieka. Wierzyła we mnie nawet, gdy ja sama straciłam resztki nadziei. To ona od zawsze podawała mi rękę po każdym upadku i to z jej pomocą udało mi się wrócić do normalnego trybu życia.

Nie wiem, kiedy wróci Matthew, dlaczego dokładnie wyjechał, ani czy jeszcze w ogóle żyje. Jednak będę na niego czekać i załamię się znów, bo wierzę, że wyjechał, aby mnie chronić.

Za długo użalałam się nad sobą i niszczyłam sobie życie. Będę taka, jaka powinnam być od początku - silna. Teraz kończę z obojętnością, siedzeniem całymi dniami w domu płacząc do poduszki i rozpaczając nad swoim życiem, bo zaczynam nowe, może nie idealne, ale lepsze. Odrodzę się jak feniks z popiołów i nikt mi w tym nie przeszkodzi.

Około 2 tygodnie później

Właśnie wracałam do mojego nowo wynajętego mieszkania w centrum miasta z treningu kickboxingu, na którego zapisałam się zwyczajnie z nudy. Może polepszyłam mój stan psychiczny, ale zamiast tego do mojego ,,nowego,, życia wkradła się monotonia, która składała się ze szkoły, pracy w restauracji, odrabiania lekcji i spania. Od razu polubiłam ten sport. Dzięki niemu czułam się bezpieczniejsza i mogłam ćwiczyć z moim trenerem, a za razem przyjacielem - Seanem.

Dzisiejszy trening był wykańczający, a o dziwo nie miałam nic zadane, więc po przekroczeniu progu mojego skromnego mieszkanka, od razu rzuciłam się na łóżko w celu nierobienia niczego przez resztę wieczoru. W momencie, kiedy już zapadałam w krainę Morfeusza usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Przeklęłam pod nosem i po chwili namysłu zdecydowałam się podjąć próbę wstania i podniesienia tej przeklętej rzeczy zwanej także komórką.

-Jeżeli to jakaś pieprzona reklama, to przysięgam wyrzucę ten telefon przez okno - powiedziałam sama do siebie i otworzyłam wiadomość. To co przeczytałam sprawiło, że momentalnie stanęłam jak wryta. Sms był od nieznanego numeru, a jego treść składała się z krótkich, przepełnionych niebezpieczeństwem zdań.

,, Jeżeli chcesz dożyć rana, uciekaj, bo oni cię znajdą ,,

Pierwsza myśl - przerażenie, druga - przerażenie, a trzecia- jeszcze większe przerażenie. Jednak szybko otrząsnęłam się i postanowiłam zignorować tą dziwną informację. Pewnie dzieciakom się nudzi i straszą ludzi - pomyślałam.

Lecz zaraz po tym przyszła kolejna wiadomość od tego samego numeru.

,, Oni już po ciebie idą, Sky. Spakuj się i wyjedź z miasta, a najlepiej z kraju. Zaufaj mi, chcę tobie pomóc. ,,

Tym razem sytuacja bardziej się skomplikowała, a ja kompletnie nie wiedziałam co robić. Kto wysłał wiadomość? Dlaczego chce mi pomóc? Czy powinnam mu zaufać? Skąd zna moje imię i najważniejsze co jeżeli naprawdę grozi mi niebezpieczeństwo? Miliony pytań kłębiło się w mojej głowie, jednak na żadne z nich nie znałam odpowiedzi.

W rozmyślaniu przerwał mi dźwięk dzwoniącego domofonu. Co jeszcze do cholery? pomyślałam i podeszłam, aby odebrać

-Witaj Sky - usłyszałam męski i niezbyt przyjazny głos.

Zamarłam.

-Kim jesteś? - zapytałam.

-Twoim przyszłym koszmarem, kochanie, a teraz otwórz mi grzecznie drzwi to może będziesz mniej cierpieć.

Nie czekając dłużej, rzuciłam słuchawkę, z której dochodziły jeszcze zdenerwowane głosy. W pośpiechu wyciągnęłam ogromną walizkę spod łózka i wrzuciłam tam wszystko co udało mi się szybko złapać, a co wydawało się przydatne. Przed wyjściem sięgnęłam jeszcze na najwyższą szafkę w kuchni, z której zabrałam kopertę z pieniędzmi, które zaoszczędziłam i tymi, które zostawił mi Mat i postawiłam pod drzwiami krzesło mając nadzieję, że ktokolwiek chce przez nie przejść trafi na jakąkolwiek przeszkodę.

Weszłam z walizką na parapet, rzuciłam walizkę, która się nie zepsuła, bo mieszkam na parterze i zanim wyskoczyłam popatrzyłam jeszcze raz na swoje mieszkanie. Możliwe, że widzę je po raz ostatni pomyślałam, zatrzasnęłam okno i skoczyłam.


Escape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz