Rozdział 7

29 4 3
                                    

   Paryż. Jak za poprzednimi razami, kiedy odwiedzałam nowe miejsca byłam podekscytowana i wierzyłam, że zmiana otoczenia wymaże wszystkie problemy , to teraz jest coraz gorzej. Za każdym razem zostaje we mnie mniej nadziei, a przecież to ona sprawia, że dążymy do osiągnięcia celu nieważne jak bardzo byłby on odległy. Nadzieja jest naszą siłą, która nas napędza,a ja mam jej coraz to mniej. Może akurat tym razem nie jest tak źle, ale ile jeszcze będę zmuszona tak uciekać? Co będzie za tydzień czy miesiąc? Będę  ,,podróżować,, aż w końcu wyląduję na Arktyce? A może poddam się? Nie. Na pewno nie. Życie nauczyło mnie, że nie warto jest się łatwo poddawać. A więc mogę wciąż uciekać lub zrobić coś, żeby to zatrzymać i zwrócić na siebie uwagę. Okey, może to nie będzie proste, ale mam pomysł i go zrealizuję choćbym miała już nigdy nie zjeść czekolady.

Wsiadłam w najbliższą taksówkę i pojechałam do hotelu, w którym wzięłam pokój i się do niego udałam. Okazał się on malutkim domkiem kilku rodzinnym, w którym mieści się ledwo 6 pokoi, ale nie interesuje mnie to, bo najważniejsze, że mam gdzie spać. A więc wracając do mojego planu to jest on bardziej niemożliwy niż chociażby prawdopodobny. Wszystko zależy od tego czy zjawi się dzisiaj ktoś, kto ma zamiar mnie obserwować z drzewa lub co gorsza (albo lepsza) mojego pokoju. 

Było już po 22, więc zabrałam się za wcielanie w życia mojej strategi. Rozkładałam na podłodze i po wszystkich szafkach, szafeczkach i innych mebelków przedmiotów, które akurat miałam pod ręką, a mogły one wywołać jakikolwiek odgłos. Następnym krokiem było zrobienie czegoś, żeby kontrolować co się dzieje pod moim pokojem, który jest na parterze. Lecz oczywiście ja nie pamiętałam , żeby to przemyśleć i stałam tak zastanawiając się nad tą właśnie sprawą. Gdy wpadłam na może mało oryginalny, ale raczej praktyczny pomysł, przemknęłam pod okno starając się ominąć wszystkie ,,miny,, Wszystko na szczęście było na swoim miejscu, kiedy doszłam do celu. Otworzyłam okno, aby jeszcze bardziej zwabić podglądacza i już chciałam położyć telefon z włączoną kamerą w rogu parapetu, żeby załapać mniej więcej całą okolicę, kiedy do wnętrza pokoju wpadła malutka kuleczka ze zwiniętej kartki jeśli się nie mylę. Upadła tuz koło moich nóg, a ja nachyliłam się nad nią jak najbardziej ostrożnie. Możecie mnie mieć za wariatkę, ale teraz wszystko wydaje mi się podejrzane i niebezpieczne nawet głupia karteczka. Miałam zamiar wziąć ją do ręki, ale w czas się powstrzymałam. W kuleczce było coś zawinięte, a dokładniej malutka kamerka. Wiem to, ponieważ pamiętam jak mój brat dawno temu, nie mam pojęcia dlaczego interesował się takimi rzeczami i często patrzyłam jak ogląda coś takiego w internecie lub na żywo. Czyli teraz tak mnie obserwuje myślę i już wiem co zrobię, żeby przyciągnąć tu tego kogoś. W okamgnieniu przyjmuję jak najbardziej obojętną minę i udaję, że wcale nie interesuje mnie ten fakt. Wstałam i powolnymi, jakby znudzonymi ruchami chodzę po pokoju. Wygląda to tak jakbym była zamyślona, a przynajmniej żywię ogromną nadzieję, że tak właśnie jest. Nagle zmierzając z powrotem w stronę mojego małego celu, kompletnie nieświadomie kopię kulkę tak, że wije się ona przez cały pokój aż do drzwi pod którymi też przelatuje. Ups! Problem z głowy, więc teraz tylko czekać na przyjście człowieka, który może być odpowiedzią na wszystkie moje pytania.

22.30

Jak się okazuje, nie muszę długo czekać. Już po jakiś 10 minutach leżenia w łóżku i udawania, że śpię, słyszę jak ktoś wspina się po balkonie. Mimo wyraźnej determinacji lekko się spinam na myśl, że do mojej sypialni wejdzie zaraz osoba, która mnie obserwuje. Osoba, która czuję, że wszystko zmieni. Ta myśl trochę mnie motywuje i chwila słabości znika bez powrotu, gdy słyszę otwieranie drzwi balkonowych. Czuję mocny powiew wiatru, na dygoczę, ale szybko przypominam sobie co muszę robić i nieruchomieję dalej spokojnie oddychając. Słyszę mocny, lecz miarowy oddech człowieka będącego ze mną w czterech ścianach, ale nie wykonuję żadnego ruchu. Jeszcze nie. Jestem obrócona tyłem jednak dzięki małemu wymiarowi pokoju, wiem dokładnie co robi ta osóbka. Podchodzi do mojego łóżka, a w momencie, którym już stoi ewidentnie obok mnie, to coś powstrzymuje przed zrobieniem czegokolwiek. Postać, czyli jak podejrzewam mężczyzna siada na krześle obok łóżka zwalając tym samym z niego butelkę z wodą. Działa. Po chwili słyszę ciąg przekleństw z jego strony i już jestem pewna, że to chłopak. Słysząc to mogłabym się zaśmiać, ale ta sytuacja była zbyt poważna na jakąkolwiek zabawę. Nie wiem co teraz dokładnie robi, ale po chwili siada ponownie na miejscu i na tym zaprzestaje. Znowu chcę wykonać zaplanowany ruch, ale ponownie jest mi to uniemożliwione. Nagle usłyszałam mimo, że taki cichy to wciąż niesamowity męski głos.

-Nie zasługujesz na to wszystko co cię spotkało - Powiedział to tak, że ledwo to usłyszałam. Teraz mnie wcięło. Ja? O co chodzi? On mnie zna, bo ja jego na pewno mnie. Nie wiedząc kompletnie co robić, zostałam cicho, pozwalając, aby kontynuował. - Ale niedługo to wszystko się skończy, obiecuję - wyszeptał, a ja dalej leżałam przerażona, kiedy szeptał takie słowa. Pierwszy raz ktoś tak do mnie mówił, więc bardzo głęboko w sercu poczułam się wyjątkowo. Lecz to nie miało znaczenia. Nie wiem jak wygląda ten chłopak, kim jest ani jak się nazywa, a co najważniejsze jest prawdopodobnie moim wrogiem chociaż teraz mam co do tego coraz większe wątpliwości. W tej chwili chyba wstał i podszedł do okna omijając zręcznie wszystkie przeszkody, które zastawiłam. Nie wnikam jak to zrobił, sto razy ważniejsze było to co po cichu mówił:

-Wiem przez co przechodzisz Sky i wiem, że musi być ci ciężko. Boże czuje się jak idiota gadając do dziewczyny, która mnie nawet nie słyszy, ale muszę to tobie powiedzieć. Chcę cię chronić i właśnie to będę robić. Nieważne ile to zajmie czasu. Czy to będzie tydzień, miesiąc czy rok. Ja będę cię ochraniał chociaż nie będziesz sobie z tego zdawać sprawy, będę przy tobie. - zrobił przerwę -  Problem w tym, że ty nie możesz się o tym dowiedzieć. Nigdy. - skończył a ja leżałam z zapartym tchem i chyba zapomniałam oddychać. Kto to jest? Muszę się tego dowiedzieć. Już obmyślałam plan co zrobić, bo aktualnie po tym co usłyszałam to poprzedni się trochę zmienił. 

-Do zobaczenia Sky - Kiedy to usłyszałam dopiero zdałam sobie sprawę, że chłopaka już przy mnie nie ma i jeśli chcę go zatrzymać to muszę to zrobić teraz. Nie zastanawiając się co właściwie robię, podniosłam się do pozycji siedzącej  i powiedziałam na bezdechu:

-Poczekaj. Kim jesteś? - mówiąc to, obserwowałam każdy jego ruch. Stał do mnie tyłem przy drzwiach balkonu, co sprawiło, że w ciemności tym bardziej go nie widziałam. Na moje słowa wyraźnie się spiął, ale wciąż stał do mnie tyłem i chyba jak na razie nie zamierzał tego zmienić. Zamiast tego odpowiedział dziwnym szeptem:

-Jak długo nie śpisz? - zamarłam na jego ton głosu. W jednej sekudzie z przyjemnego zmienił się w wręcz pogardliwy i wyraźnie zdenerwowany.

-Dopiero się obudziłam, dlaczego pytasz właśnie o to? - postanowiłam udawać, żeby go uspokoić i zobaczyć co odpowie.

-Nieważne, cześć. - i już miał wychodzić ale mu przeszkodziłam.

-Nie! Czego ode mnie chcesz?Dlaczego mnie obserwujesz? - zaczęłam niespokojnie wymieniać - O co w tym wszystkim chodzi?Kim jesteś? - ostatnie już niemalże wyjąkałam. Jednakże zamiast odpowiedzi na moje niekończące się pytania dostałam dwa niemal nic nie ułatwiające zdania.

-Musisz być silna. Niedługo znowu się zobaczymy, królewno.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 26, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Escape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz