Rozdział 3

28 5 1
                                    

    Obudził mnie okropny ból rozchodzący się po całym ciele. Leżałam tak chwilę, aż przypomniałam sobie wszystko z poprzedniego wieczoru. Chociaż tak właściwie to nie wiem ile czasu minęło od kiedy zemdlałam, ale nie obchodzi mnie to. Teraz muszę się podnieść z ziemi i spróbować znaleźć mężczyznę, który uratował mi tyłek. Możliwe, że leży gdzieś ranny i czeka na pomoc lub już nie żyje. Ta myśl sprawiła, że od razu wstałam, a raczej spróbowałam wstać, gdyż robiąc to tak gwałtownie ból dał za wygraną i znowu skończyłam leżąc na trawie. Drugie podejście było już lepsze. Udało mi się stanąć na nogi lecz to było nic w porównaniu z chodzeniem. Za każdym krokiem czułam przeszywający moje całe ciało ból, który w ogóle nie ustępował. Postanowiłam stanąć i obejrzeć dokładnie okolicę. W oddali zauważyłam coś brązowego, co prawdopodobnie było moją walizką. Lecz to nie na niej mi teraz zależało. Po minucie w końcu wypatrzyłam leżącego między drzewami taksówkarza. Od razu zaczęłam biec w jego stronę nie zważając na ból, który odczuwałam coraz mocniej. W biegu coś przykuło moją uwagę, a raczej brak tego czegoś. Nigdzie nie było widać pozostałości po wybuchu. Żadnego ognia czy iskier, nic. Widziałam tylko szczątki samochodu, które przypominały teraz tylko wielką kupę złomu. Nie chcąc się tym przejmować postarałam się jeszcze przyśpieszyć, aby zdążyć pomóc mężczyźnie. Po chwili dobiegłam do niego szybko dysząc z braku tchu, który straciłam przez wysiłek. Uklękłam przed brunetem i rzuciłam okiem na jego obrażenia. Były one straszne. Praktycznie całe ciało pokryte było siniakami i poparzeniami, które chyba szybko się nie zagoją. Teraz zdałam sobie pewną dość ważną sprawę. Przecież ja nie mam pojęcia co teraz zrobić! Niby miałam w szkole pełno lekcji na temat pomocy w takich sytuacjach, ale zazwyczaj spędzałam je na gadaniu z koleżankami lub rysowaniu po zeszycie więc....Siedziałam tak spanikowana, kiedy wpadłam na genialny wręcz pomysł. Bosh jaka ja jestem głupia! Przecież wystarczy, że zadzwonię na pogotowie. 

Po godzinie stałam przed szpitalem, po opatrywaniu, zszywaniu i zaklejaniu moich ran. Próbowałam też dowiedzieć się czegoś o moim dawnym kierowcy, ale nie jestem z rodziny, więc nie ma opcji żeby coś mi powiedzieli. Wiem tylko, że trafił od razu na stół operacyjny i to w sumie tyle. Lekarze poradzili mi, żebym poszła do domu trochę odpocząć, bo jestem zmęczona po ciężkim przeżyciu. Faktycznie byłam wyczerpana po tym wszystkim, więc siedząc w taksówce, która tym razem mam nadzieję nie skrywa bomby lub innych zabójczych przedmiotów podałam kierowcy ulicę, na której znajduje się podobno jakiś tani hotel, który podała mi pani w recepcji w szpitalu. Co prawda byłam trochę zestresowana siedzeniem w pojeździe, który niedawno mógł być przyczyną mojej śmierci, ale nie dawałam tego po sobie poznać i zaczęłam zagłębiać się w to, co mnie właśnie spotkało. Do mojej już niemałej listy pytań bez odpowiedzi doszły kolejne, które nie tylko ciekawiły mnie, ale też przerażały. Kto i dlaczego podłożył bombę? Czy chodziło o to, aby mnie zabić? Jak tak to dlaczego? Czy zrobili to ludzie, którzy jeszcze niedawno próbowali się dostać do mojego mieszkania? Nie wiedziałam jak ułożyć to wszystko w całość, ale przysięgam, że się dowiem i to niedługo.  Po przebytej podróży taksówką, zapłaciłam pani, wyjęłam z bagażnika walizkę, która ocalała po wypadku i zameldowałam się w hotelu.

Pokój był mały, ale przytulny i ciepły, pomimo chłodu panującego na zewnątrz. Ściany były beżowe, a meble, czyli szafa, łóżko i stoliczek zwykłe brązowe. Podobało mi się tutaj tym bardziej, że zapłaciłam za pokój naprawdę niewiele zapłaciłam. Ustaliłam z recepcjonistką, że będę płacić codziennie, ponieważ nie wiem na jak długo tu zostanę, co było szczerą prawdą. Zgodziła się bez wahania, więc teraz jestem wręcz w siódmym niebie. Hotel znajduje się praktycznie w samym centrum, więc nie będę miała problemu z kupieniem sobie czegoś do jedzenia, co i tak nie będzie konieczne, ponieważ świeżo gotowane posiłki mogę jeść w hotelowej jadalni. Nie jest tu zbyt dużo gości, więc panował spokój i cisza, czyli wszystko czego teraz potrzebuję. Nareszcie zmęczona i wyczerpana po całym dniu ,,niespodzianek,, zapadłam w głęboki i odprężający sen.

Obudził mnie szum wiatru dochodzący z okna, które niechcący musiałam wieczorem zostawić otwarte. Byłam jeszcze wyraźnie zmęczona i potrzebowałam więcej snu, żeby dobrze wypocząć. Zerknęłam na zegarek. Pierwsza w nocy. Świetnie pomyślałam, wstałam i zamknęłam okno. Po zrobieniu tego wróciłam do łóżka, ale coś nie pozwalało mi zasnąć. Gdy po raz kolejny chciałam się przekręcić z boku na bok, coś załaskotało mnie delikatnie po policzku. Nie miałam pojęcia co to jest, więc nie otwierając oczu, podniosłam rękę i podrapałam to miejsce. Dopiero teraz skojarzyłam, że to co poczułam to był dotyk. Czyjś dotyk. A przecież byłam zupełnie sama. Albo przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy gwałtownie się podniosłam i rozejrzałam po pokoju ciężko dysząc ze strachu, zobaczyłam znowu otwarte okno.

Co tu się do cholery właśnie stało?!

Escape Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz