6. W pogoni za wiewiórką(Arthur, Alec)

1.6K 127 11
                                    


Arthur wyszedł z domku zaraz po tym jak zaklepał sobie łóżko, które i tak było wcześniej jego, ale wolał mieć pewność. Teraz nastolatek siedział przy boisku do piłki nożnej i patrzał jak jacyś chłopacy kopią piłkę. Wolałby siedzieć na pomoście, który chyba zasłużył sobie na miano "ulubionego miejsca Arthura" ale jacyś kretyni zaczęli wskakiwać do wody i nastolatek stwierdził, że zmieni miejsce na spokojniejsze. I wylądował tutaj. Blondyn nie wziął telefonu i zapomniał o książce, co znaczyło, że nie mógł robić nic ciekawego. Więc gapił się na dwójkę, dość szczęśliwych dzieciaków, zastanawiając się czemu on nie miał szansy na takie beztroskie dzieciństwo. Całe życie przygotowywał się do objęcia firmy ojca, ale okazało się, że był skreślony od początku. Ups. Alec rozejrzał się aż w końcu coś przykuło jego uwagę. Jakiś chłopak właśnie biegał w tą i z powrotem za... wiewiórką? Arthur wytężył wzrok, żeby mieć pewność, ale tak - gość definitywnie gonił wiewiórkę. Blondyn zmarszczył brwi, opierając się o drzewo.

- Ludzie są dziwni - stwierdził cicho, wracając wzrokiem do chłopaków, kopiących piłkę. Nie minęła minuta, kiedy usłyszał huk i jęki. Szybko spojrzał w stronę chłopaka od wiewiórki, żeby zobaczyć jak czarnowłosy jęczy, trzymając się za głowę jakieś trzy metry od Arthura.

- Pieprzona wiewiórka - syknął tamten, podnosząc się, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ nastolatek potknął się o własne nogi i znowu upadł twarzą na ziemię. Tym razem Arthur nie mógł się powstrzymać i parsknął głośno śmiechem.

- Stary, nie zabij się o własne nogi pierwszego dnia - powiedział, nie spuszczając wzrok z niezdary przed nim. Nastolatek podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na Arthura. Byli tylko jakieś dwa metry od siebie, ale blondyn nie miał problemu z zauważeniem jednej bardzo ważnej rzeczy: kolor oczu tego chłopaka. Były cholernie niebieskie - nie aż tak jak Castiela, które przebijały wszystkie inne, ale też zaskakiwały swoim odcieniem. Arthur nie mógł ukryć, że mu się spodobały... "Znaczy się tylko oczy. Nie chłopak" poprawił się szybko w myślach, jednak nie mógł oderwać wzroku od nastolatka.

- Znając moje szczęście to właśnie będzie moja śmierć. Najbardziej upokarzająca jaką można sobie wyobrazić - myśli Arthura przerwał głos nastolatka. Brzmiał tak melodyjnie i blondyn musiał przegryźć dolną wargę, żeby nie powiedzieć tego na głos.

- Moja śmierć mogłaby być najefektowniejsza na świecie, ale jestem pewny, że siostra by mnie przebiła - powiedział blondyn, uśmiechając się lekko. - Co ci zrobił ten rudy gryzoń? - zapytał po chwili Arthur, przypominając sobie pogoń czarnowłosego za zwierzakiem. Drugi chłopak pokręcił lekko głową.

- Mogłem się założyć z gościem z autobusu, że zrobię sobie zdjęcie z wiewiórką - powiedział cicho, przegryzając dolną wargę. Arthur się zaśmiał.

- Lepiej zakładać się tylko, kiedy wiesz, że wygrasz - odparł z uśmiechem. Czarnowłosy pochylił się i wyciągnął dłoń w jego stronę.

- Chyba się nie przedstawiliśmy - stwierdził. Arthur posłał mu jeszcze jeden uśmiech, po czym złączył ich dłonie.

- Jestem Arthur - przedstawił się, na co drugi nastolatek zamarł i zamrugał kilka razy.

- Arthur jak, nie wiem, na przykład, Król Arthur z Camelotu? - zapytał. Blondyn zmarszczył brwi.

- Raczej nie jestem z nim spokrewniony, ale tak - odparł blondyn, puszczając dłoń drugiego chłopaka.

- W takim razie mój kolega z autokaru nie da nam spokoju - powiedział niebieskooki nastolatek, śmiejąc się lekko, wprawiając Arthura w zakłopotanie. Czy on pominął jakąś zabawną część tej historii?

Obóz Letni ~~ Multifandom AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz