2. W autobusie (Stiles, Mickey)

1.7K 128 46
                                    


Stiles dopakowywał właśnie ostatnie rzeczy, których mógł potrzebować. Miał jeszcze 10 minut, ale ciągle przypominał sobie o potrzebnych rzeczach, które mógłby wziąć.

- Stiles, musisz już wychodzić na przystanek! - zawołał z dołu jego ojciec. Nastolatek dopiął torbę i zbiegł na dół po schodach. 

- Tato, myślisz, że mógłbym wziąć router? - zapytał, patrząc na skrzynką od internetu, stojącą przed nim.

- Chyba sobie żartujesz... Jedziesz na obóz. Wytrzymasz dwa tygodnie bez internetu - dodał John Stilinski. Stiles przewrócił oczami.

- Dobra - mruknął pod nosem i założył buty.

- Dalej nie rozumiem dlaczego chcesz tam jechać - powiedział ojciec.

- Po prostu chcę - skłamał nastolatek. Potrzebował uwolnić się z tego miasteczka gdzie wszystko przypominało mu o związku z Derekiem, który skończyli wielką kłótnią. Stiles nigdy nie powiedział ojcu, że jest gejem, a już na pewno nie przyznał się, że przez trzy miesiące spotykał się z chłopakiem starszym o sześć lat. Szesnastolatek pokręcił głową, odganiając wizerunek Dereka. Wyjeżdża, żeby od niego odpocząć i wszystko przemyśleć.

- Masz dzwonić przynajmniej dwa razy w tygodniu - powiadomił go ojciec, wciskając mu w dłoń banknot. - Może ci się przydać - dodał i uśmiechnął się do syna.

- Dzięki tato - powiedział Stiles, po czym przytulił ojca na do widzenia i pobiegł na przystanek autobusowy, trzymając torbę w jednej dłoni. Zdążył idealnie na czas, ponieważ kiedy stanął przy znaku z rysunkiem autobusu ten wyjechał zza zakrętu. Nastolatek pokręcił głową i uśmiechnął się lekko. Drzwi pojazdu otworzyły się, kiedy ten się zatrzymał.

- Stilinski? - zapytał kierowca. Stiles pokiwał głową i wszedł do środka. - Zajmij miejsce, dzieciaku. Mamy jeszcze kilka przystanków do zaliczenia - powiadomił go kierowca. Nastolatek spojrzał na wnętrze autobusu i zobaczył, że wszędzie siedzi przynajmniej jedna osoba. Czyli będzie musiał się do kogoś dosiąść. Świetnie. Brunet ruszył przed siebie i stanął obok czarnowłosego chłopaka z słuchawkami na uszach. Kiedy chłopak go zauważył zdjął słuchawki i uśmiechnął się lekko.

- Hej... - przywitał się i spojrzał na nastolatka. - Mogę się dosiąść? - zapytał syn szeryfa. Drugi chłopak się uśmiechnął.

- Jasne. Połóż tylko torbę u góry - podpowiedział mu i uśmiechnął się lekko. Stiles pokiwał głową i posłuchał chłopaka, po czym usiadł obok niego. Autobus ruszył.

- Jestem Stiles - przedstawił się, wyciągając dłoń. Czarnowłosy uśmiechnął się i uścisnął jego rękę.

- W końcu ktoś z tak dziwnym imieniem jak ja - odparł ze śmiechem. - Jestem Merlin - dodał, widząc zmieszane uczucia bruneta.

- Merlin? Jak czarnoksiężnik Merlin? Od Arthura i Okrągłego Stołu? - zapytał ze zdziwieniem, nie mogąc się powstrzymać. Tamten się zaśmiał.

- Dokładnie - odpowiedział, kręcąc głową.

- Wow... Mam nadzieję, że znajdziesz swojego Arthura i będziesz szczęśliwy - powiedział chłopak. Merlin zmarszczył brwi.

- Chyba nie rozumiem - mruknął. Stiles uśmiechnął się szeroko.

- Oh... Już tłumaczę. Większość osób myśli, że Merlin był starym czarnoksiężnikiem, kiedy poznał Arthura. Że służył jeszcze jego ojcu i zawsze pomagał królestwu, co nie?

- Tak słyszałem - potwierdził Merlin. Stiles zagryzł wargę. Uwielbiał opowiadać ludziom historie.

- Właśnie... Tylko chodzi o to, że ojciec Arthura nienawidził magii. Gdyby wiedział, że Merlin jest czarodziejem to spaliłby go na stosie. Gdyby stary mężczyzna kręcił się w okół księcia ktoś by uznał to za podejrzane. Merlin nie był staruszkiem, kiedy poznał Arthura. Byli mniej więcej w tym samym wieku. A Merlin zbliżył się do księcia, pracując jako jego służący...

Obóz Letni ~~ Multifandom AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz