Biała Grań to centralne i największe miasto. Niby dojeżdża tam jakiś powóz, ale wolałam się przejść. Skyrimskie powietrze dobrze mi zrobi.
Gdy dotarłam już na miejsce, było ciemno. Może to nawet lepiej. Łatwiej będzie tą ofiarę zabić. O bogowie! Sama nie wierzę w to co mówię.
Gdy przechodziłam przez bramę miasta strażnicy dziwnie się na mnie patrzyli. Chyba nie podejrzewają co zamierzam zrobić. Nie mogą podejrzewać. Aż tacy mądrzy to oni nie są.
Moją ofiarę podobno mogę znaleźć w gospodzie o nazwie "Pod Choragwianą Klaczą". Niby jak mam go zabić w obecności innych? Ech, spokojnie Alavesa, dasz radę. W końcu jesteś z rodu magów... No właśnie. Magów, a nie morderców!
Weszłam do gospody i podeszłam do lady, gdzie stała moja dawna znajoma, nordka o imieniu Hulda.
- Hej - przywitałam się.
Hulda odwróciła się w moją stronę.
- Alavesa! Kopę lat! Czemu zawdzięczam twoją wizytę?
- Em... Interesy... - uśmiechnęłam się głupio i spojrzałam na kartkę - Znasz może Sorexa?
- Oczywiście. Nasz stały klient. Tam stoi - wskazała kąt gospody - A jakie masz z nim interesy?
- Em... Delikatne - uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w kierunku mężczyzny.
- Witaj - zagadnęłam.
- Znamy się? - spytał.
- No nie, ale co za problem się poznać?
- A taki, że nie chcę się z nikim zapoznawać.
- A mnie to nie obchodzi.
- To masz problem - wyminął mnie i wyszedł z gospody. Wybiegłam szybko za nim. Rozejrzałam się po okolicy i zobaczyłam idealne miejsce do zabicia go, a mianowicie za jakimś sklepem. Nikt tam nie chodzi, więc nikt niczego nie zauważy. W dodatku jest ciemno i ulice opustoszały.
Podbiegłam do niego i zaczęłam ciągnąć w tamto miejsce. Walnęłam Sorexem o ścianę.
- Kim Ty jesteś, wariatko?! - wydarł się. Wyjęłam sztylet i przytknęłam mu do gardła.
- Lepiej dla Ciebie, gdybyś się zamknął! Myślisz, że ja wiem kim jestem?! Nie wiem tego! Jeszcze niedawno byłam normalną czarodziejką, dopóki nie zabiłam tamtych bandytów... A teraz wkopałam się w jeszcze większe bagno i raczej już z niego nie wyjdę. Nie wiem kim jestem... Nie chciałam takiego życia! - krzyknęłam i wbiłam mu sztylet w serce. Krew prysnęła prosto na moją twarz. Spojrzałam na ręce, które też miałam od krwi Sorexa. Łzy zaczęły mi lecieć z oczu, ale szybko zamiast nich pojawił się diabelski uśmiech. Nie wiem dlaczego. Chyba spodobało mi się to.
Usłyszałam kroki i zobaczyłam światło pochodni. Strażnicy. Szybko zaczęłam uciekać w stronę bramy, przy której na szczęście nikt nie stał.
Gdy znalazłam się poza bramami miasta poczułam się wolna. Spojrzałam w niebo, z którego zaczęły spadać krople deszczu. Zawsze kochałam deszcz. Zaczęłam się śmiać i skakać jak małe dziecko. Dalej bym to robiła, gdybym nie usłyszała tego głosu:
- Prawdziwa z Ciebie wariatka, Alaveso.
________________________________
W końcu to napisałam ;__; Wena wróciła ^-^ Częściowo to zasługa mojej, jeśli mogę tak nazwać, przybranej siostry *^* Thank you jej za to XDD No to ten... Do zobaczenia :3
CZYTASZ
Zabijmy kogoś!
FantasyMroczne Bractwo - gildia płatnych zabójców, działająca w imieniu Sithisa, boga pustki i nicości. Morag Tong - gildia płatnych zabójców, dokonująca częste mordy na cześć Mephali, bogini zabójstw, tajemnic i kłamstw. Organizacje od dawna ze sobą walcz...