VI

1.6K 102 3
                                    

-No choooodź nie bądź taki, nie daj się prosić. Haruuuuu...- tak to było moje błaganie tak błaganie przeszliśmy już poziom proźby a nawet i groźby.- Myślałem, że jesteś kotem nie osłem.
-Ej! Nie jestem żadnym osłem!- powiedział z oburzenie Haru.
- Uważaj bo ci uwierzę. - prychnąłem- Uparty jak OSIOŁ- powiedziałem specjalnie podkreślając ostatnie słowo.
-Ech... Jesteś nie do wytrzymania. -odpowiedział.
-Wiesz Haru, w końcu po części to demon.- powiedział trzeci głos a konkretnie Elias leżący w najlepsze na leżaku po drugiej stronie basenu .
-Nawet własny brat przeciwko mnie. - mówiąc to podniosłem ręce do góry w geście podobnym do poddania się. - Jak nikt ze mną nie idzie to spadajcie na palmę.
Wskoczyłem do wody. Ciekawe jaka byłaby mina Haru jakbym teraz oblał go wodą. Nagle usłyszałem pisk wcześniej wspomnianej osoby, odwruciłem się w tamtym kierunku i... nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
Kot stał cały mokry i dość wkurzony patrzył w stronę Elias'a myśląc, że to on. Z niedowierzaniem (które pewnie łatwo można odczytać z mojego wyrazu twarzy) patrzyłem to na Haru, Elias'a i moje ręce.
-C-co się stało? - to było jedyne co udało mi się powiedzieć.
-Haru powiedz, że sam to zrobiłeś?!- powiedział wyraźnie zdenerwowany brunet. Niebiesko-włosy potrząsną tylko głową, zaraz po tym wzrok oby dwóch powędrował w moją stronę.
-Luka czy ty pomyślałeś o czymś takim?- zapytał spokojnie i powoli, choć i tak było widać jego zdenerwowanie.
-J-ja....chyba...n-ie wiem. - okropnie się stresowałem. Mój oddech przyspieszył, ręce zaczęły trząść, głowa zaczęła pulsować tępym bólem. Zatopiłem swoje dłonie we włosach, wszystko docierało jakby z oddali.

-L-luka!!

Nogi się pode mną ugięły, woda odebrała dostęp do tlenu, płuca zaczęły piec żywym ogniem. Jednak w ostatniej chwili ktoś mnie wyciągną, mimo to....zapadła ciemność.

Brak świadomości zwykle powoduje uśmierzenie bólu. Najwyraźniej nie tym razem.

Ból stał się nie do wytrzymania, czułem jakbym był rozrywany na kawałki.

Jednak to nie było najgorsze, po pewnym czasie znów otworzyłem oczy...

#Elias

Wyciągnąłem go z wody co nie było łatwe, bo zaczął się rzucać. Po chwili (tak jakby) stracił przytomność, ale dalej się ruszał. Udało mi się przenieść do sali, w której mieliśmy trenować, zamknąłem drzwi i wruciłem do brata leżącego na środku podłogi.
W pewnym momencie obudził się, a w oczach widać było przerażenie, ból i niemą prośbę o pomoc.
Podbiegłem do niego i złapałem za rękę.
-Luka musisz wytrzymać. Przepraszam, że nie przewidziałem tego wcześniej, ale błagam zostań, dasz radę.- nic nie odpowiedział tylko mocniej ścisnął moją dłoń. -Dasz radę.
Chwile później wygiął się w łuk i krzyknął.
Wiedziałem co się dzieje, jednak on nie. Chciałem mu pomóc jednak wszystko co wiedziałem wyparowało po prostu nie wiedziałem co zrobić. Z osłupienia wybudził mnie kolejny krzyk Luki.

Patrzył na mnie.
Prosił, nie. Błagał o pomoc.
Po twarzy spływały łzy bólu.

Ten widok sprawił, że po mojej twarzy również zaczęły spływać słone krople.
To uczucie bezsilności, strach o bliską osobę to, że nie mogłem.... nie potrafiłem mu pomóc było dużo gorsze niż najokrutniejsze tortury.

-C-co si-e -próbował zadać pytanie jednak jego plany pokrzyżowała kolejna fala bólu.
-Nie mów, nie zużywaj na to sił. Wiem o co ci chodzi, powiem ci tylko nic nie mów.- poprosiłem następnie otarłem wolną ręką łzy i zacząłem tłumaczyć najprościej jak się dało oraz jak potrafiłem- Jesteś w połowie albo trochę bardziej niż połowie demonem. Chodzi o to, że teraz się przemieniasz, twoja demoniczna strona się budzi. A ja... ja nie mogę ci pomóc, to dzieje się samo nie potrafię zrobić czegokolwiek. Przepraszam.

Sam nie pamiętam co się dokładnie działo, ale nigdy nie zapomnę jego krzyku, łez i oczu pełnych bólu.

/po przemianie|perspektywa Luki\

Otworzyłem oczy i zaraz zamknąłem je, oślepiony przez promienie słońca. Po kilku kolejnych próbach udało mi się przyzwyczaić do światła.
Chciałem podnieść głowę jednak skończyło się to tylko na moim stłumionym jękiem bólu. Nie byłem w stanie się ruszyć, bolało mnie wszystko... i coś jeszcze(?)

-Obudziłeś się! Jak się czujesz?! - dopiero teraz zauważyłem Elias'a siedzącego na krześle obok łóżka.

-....- niby chciałem coś powiedzieć, ale miałem tak bardzo sucho w ustach, że nic z tego nie wyszło.

-Ale ze mnie idiota. Przecież logiczne iż może chcieć ci się pić. - mówiąc to w swój ulubiony (magią) sposób nalał wody do szklanki (którą swoją drogą też wyczarował).
Miał zamiar podłożyć mi rękę pod plecy jednak mimowolnie cicho krzyknąłem przez co cofnął dłoń.
-Dobra zrobimy to szybko to mniej zaboli, dobrze?- zadał pytanie, na które nie odpowiedziałem... no bo jak?!
-Uznam to za tak. To na trzy OK? Jeden... Dwa... Trzy - oczywiście, gdy tylko zaczął od razu można było usłyszeć mój krzyk, a przynajmniej coś co miało nim być. Chwile zaczekał aż oswoje się z "nową" pozycją po czym dał mi się napić. Najlepsze uczucie jakie kiedykolwiek czułem.

-Co się w ogóle stało?

-Przemieniłeś się w demona, twoja moc się obudziła bardzo gwałtowne.

##########

No więc w końcu dodaje rozdział urwany w tak beznadziejnym momencie, ale nie wiem co pisać. + przyznajcie, że "idealnie" potrafię zepsuć klimat (ponoć to moja zaleta - w pewnym stopniu - że zachowuje się inaczej niż "normalni" ludzie w takich smutnych/wzruszających(?) sytuacjsch)

Do następnego ;)

(Początkujący) Demon W TRAKCIE EDYCJIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz