6. [Książę ogrodu]

1.2K 238 15
                                    

Odnalazł bezpieczną pustkę w kakofonii krzyków rozgoryczonych demonów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odnalazł bezpieczną pustkę w kakofonii krzyków rozgoryczonych demonów. Współgrał z nimi grając na ludzkich uczuciach. 



Kiedy Kyungsoo uchylił powieki słońce górowało już wysoko na niebie i przebijało się przez zasłony czerwonym od materiału światłem. Leżał tak nieruchomo na podłodze i wpatrywał się tępo w różowawy sufit.

Tak. Dzisiaj był jeden z tych dni, w których nawet nie wiedział, czy istnieje, bo o życiu tu już nawet nie było mowy.

Zaciągnął się ciężkim powietrzem, przymykając powieki i tak zastanowił się przez chwilę czy to wszystko wokół niego jest prawdziwe? Czy on jest prawdziwy? W końcu tak wiele ludzi zwątpiło w jego istnienie. Już nawet zaczęli nazywać go duchem, widmem, którego zaczęto się obawiać. Widząc te wszystkie zestresowane i przerażone twarze, naprawdę odechciewało mu się wychodzić na zewnątrz.

Leniwie przechylił głowę na bok i spojrzał na ściany pokreślone napisami i'm not a monster. Wpatrywał się w nie przez chwilę, przypominając sobie tworzenie każdego z nich i okoliczności, w których powstawały. Podciągnął kolana pod nogi piersiową i otoczył je ramionami. Skrył twarz w kolanach, przymknął oczy i nagle wszystko straciło sens.

I Kai i jego listy i te cholerne róże też. Nie liczyło się już nic.


Mijały puste sekundy, minuty, a nawet godziny. Kyungsoo bez celu przypatrywał się temu, jak dłużące cienie drzew rozlewają się po jego pokoju, zatapiając pokreślone ściany w cieniu. Szczerze mówiąc, bał się ich i mroku wspomnień, który się z nich ulatniał. Naprawdę nienawidził tego, co w nim drzemało i z wszystkich sił starał się to odrzucić. Chciał zapomnieć o swoich demonach, ale nie mógł już dłużej się okłamywać. To zbyt niebezpieczne i swoją drogą to go kiedyś zabije. Niecierpliwie tego oczekiwał. Naprawdę chciał zgnić w smrodzie swojej nic nie wartości. Pragnął już swojego końca, dlatego zaczął szukać go w tych dłużących się cieniach, co uciekały przed słońcem. Złudnie mu siebie przypominały i nawet zastanawiał się, czy był jednym z nich? Może był tym pieprzonym cieniem i może już miał nigdy nie poczuć na skórze kolejnego wschodu, bo spali się cały i rozwieje popiołem, gdy tylko ten go muśnie? Taka wizja śmierci zdecydowanie mu odpowiadała. Chciał spłonąć.


Widział, że za oknami rozpościera się zachód, ale nie miał ani siły ani chęci, aby wstać i go zobaczyć. Już naprawdę na niczym mu nie zależało. Nawet na tak prostych czynnościach jak obserwowanie kończącego się dnia, co bardzo lubił, bo to przyjemnie ubarwiało mu szare dni. Teraz tę szarość polubił, albo po prostu wszystko stało mu się obojętne. Nie wiedział. Nie wiedział zupełnie nic, a w szczególności tego kim jest, gdzie jest, co robi i co w gruncie rzeczy powinien zrobić?

How to love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz