Ocknęłaś się nagle przyprawiając ludzi dookoła o zawał serca. Gdy wzrok twój się poprawił zauważyłaś, że jesteś w szpitalu.
Byłaś podpięta do dużej ilości kabli, a dookoła cały czas przechadzały się pielęgniarki i lekarze.
- Nareszcie się obudziłaś [&] - powiedział siwy lekarz - Miałaś dużo szczęścia, że przeżyłaś.
W tej chwili przypomniałaś sobie dziewczynę z czerwonymi włosami i to że spadałaś, ale coś ci nie pasowało. Jej twarz była... inna.
- Za niedługo cię wypuścimy.- stwierdził lekarz - Może nawet jutro.
Nie byłaś w stanie odpowiedzieć, dlatego pokiwałaś jedynie głową. Cały czas przed oczami miałaś tę dziwną postać, która nie przypominała nikogo znajomego.
***
Następnego dnia wyszłaś zapominając o zdarzeniu, które miało miejsce... Dawno temu. Po chwili zauważyłaś, że jesteś sama i zapadł zmrok. Lekarz wypuścił cię rano, a teraz niebo ozdabiały gwiazdy i piękny, srebrny, okrągły księżyc, który dawał światło. Właśnie. Tylko on dawał światło.
Rozejrzałaś się dookoła i zobaczyłaś, że nic nie ma. Nic, poza pustką i ciemnością. Upadłaś na ziemię z bezsilności i dziwnego uczucia. Na chwilę zamknęłaś oczy, z których wypłynęły łzy. Gdy na nowo je otworzyłaś klęczałaś na ziemi w ciemnych uliczkach. Usłyszałaś dziwne słowa za sobą, ale niczego nie dostrzegłaś. Wstałaś z ziemi rozglądając się nie pewnie. Nagle ktoś popchnął cię w bok i wpadłaś na ścianę. Nim się zorientowałaś byliście daleko od dziwnych głosów. Po chwili biegnięcia zatrzymaliście się i zmęczona oparłaś się o ścianę budynku.
- J... Jesteś cała?- spytał głos chłopca
Spojrzałaś przed siebie i zobaczyłaś chłopaka w dresie i chustce. Miał czarne włosy i błękitne oczy. W tym momencie znów przypomniała ci się dziewczyna z czerwonymi włosami.
- Tak...- odpowiedziałaś skołowana
Chłopak zaczął się rozglądać i wychylać zza budynku, po czym cicho westchnął i mruknął coś pod nosem.
- Jestem [*] [&] - powiedziałaś spokojniej- Gdzie my jesteśmy?
- Można powiedzieć, że w innym wymiarze.- odpowiedział lekceważąc twoje pierwsze pytanie
Rozejrzałaś się. Było zwyczajnie. Normalne budynki, gwiazdy i księżyc. Jednak na ulicach nie było widać ludzi. Nagle znów usłyszałaś dziwne słowa wypowiedziane przez zniekształcony głos. Czarnowłosy złapał cię za nadgarstek i pociągnął za sobą, po chwili znaleźliście się ponownie parę metrów od tego miejsca. Nim się zatrzymaliście głos był za wami. Chłopak puścił twoją rękę i stanął przed tobą osłaniając cię swoim ciałem. Po chwili rozkojarzenia zobaczyłaś dziwną postać. Przypominała człowieka, mężczyznę. Chłopak zaczął z nim walkę, po czym pojawiło się ich więcej. Szli jak zombi, jednak szybko atakowali.
Poczułaś ból w klatce piersiowej i znów upadłaś na ziemię. Usłyszałaś jeszcze jak chłopak krzyczy twoje imię i ręce, które go chwytają. Po chwili znów zapadła ciemność, ale nie na długo. Znów się ocknęłaś. Byłaś zmęczona i miałaś dość. Zobaczyłaś czarnowłosego leżącego na ziemi, krwawił. Chwiejnym krokiem podeszłaś do niego. Żył, ale był słaby. Pomogłaś mu wstać. Dookoła znów panowała ciemność.
- Co tym razem?- mruknął po nosem chłopak
Spojrzałaś na niego pytająco, ale on nic nie powiedział. Znowu cię zignorował. Chłopak nagle się odwrócił i przysunął do siebie. Poczułaś jak robisz się czerwona. Był wyższy od ciebie o głowę, więc twoja twarz zetknęła się z jego szyją. Zluźnił uścisk i powoli odsunął się od ciebie. Odwróciłaś się i zobaczyłaś człowieka zombi. Był oddalony o kilka metrów od was. Nagle zaczął biec w waszą stronę. Kilka centymetrów od twarzy chłopaka zniknął. Rozejrzałaś się i zobaczyłaś czerwonowłosą dziewczynkę. Była niska. Podeszła do ciebie i dała ozdabianą zapalniczkę, po czym rozpłynęła się w postaci kolorowych baniek.
- Duch?- spytał chłopak
Podszedł do ciebie i upadł opierając się na tobie. Znów zrobiłaś się czerwona. Chłopak ciążył ci na ciele, więc odsunęłaś go. Był słaby, bardzo słaby.
- P... Przepraszam...- powiedział lekko zaczerwieniony
Ta chwila nie trwała długo, ponieważ zza twoich pleców wydobył się wrzask. Więcej zombi.
- Dlaczego akurat zombi?- spytałaś
- To survival!- krzyknął chłopak znów stając przed tobą
Potwory znów pobiegły w waszą stronę. Nagle rozległo się echo pstryknięcia palcami. Kilka centymetrów od was postacie zatrzymały się. Odetchnęłaś z ulgą i powoli podeszłaś obok chłopaka. On również się nie ruszał. Tylko ty mogłaś się przemieszczać. Rozejrzałaś się dookoła. Zombi zniknęło, a chłopak opadł na ziemię. Nadal tkwiliście w pustce.
Po chwili rozległ się dziecięcy śmiech. Za wami stały dwa krzesła obok siebie. Posadziłaś chłopaka na jednym, a na drugim sama usiadłaś. Nie czekałaś długo, by chłopak ocknął się z krzykiem i oszołomieniem. Po paru minutach przed wami stanęły dwie postacie w garniturach. Nie widziałaś ich twarzy. Byłaś wystraszona, zmęczona i zdezorientowana. Twój towarzysz wyglądał podobnie. Poczułaś senność. Nie chciałaś zasypiać, ale to było silniejsze od ciebie. Twoje oczy znów się zamknęły i zapadłaś w sen.
-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-,-
Mam zadziej, że nie zabijecie mnie za coś takiego. Sumimasen! Gomene! Brak weny robi swoje... Następny rozdział dodam jak najszybciej. Może będzie ciekawszy!
=^.^=