POV's Lee
Caitlin uznała, że ma dosyć słuchania o naszych problemach, więc na jeden weekend wyłączamy się i upijamy w jej domu. Dodatkowym plusem było to, że jej rodzice wyjechali na wypoczynek do spa na ich dwudziestą rocznicę ślubu. Właśnie w ten sposób skończyłam na łóżku blondynki z kieliszkiem niedobrego wina w jednej ręce i kawałkiem tłustej pizzy w drugiej.
Była też Jennifer, a nawet CoCo. Panienka Morgan specjalnie nie zaprosiła Elli do siebie po zdarzeniu z toalety. Niby minęło tyle czasu, a nadal czuję mdłości, gdy widzę El. Zwłaszcza, że teraz z Louis'em wszystko wygląda zupełnie inaczej. Jedyne czego mi szkoda to tego, że jego rodzice się rozwodzą. Od tego momentu prawie codziennie widzę jego matkę w moim domu na kanapie pomiędzy moją babcią, a mamą. Podobno piją wino, ale podejrzewam, że to coś mocniejszego.
CoCo właśnie malowała paznokcie Jennifer, która patrzyła na ekran swojego telefonu, jak jastrząb. Od Sylwestra ma złudną nadzieję, że coś się zmieni w sprawie z Blue, ale bądźmy szczerzy. Nie zapowiada się na to, ponieważ on nadal ma tajemniczą Savannah. Byłam raz z nimi na papierosie przed szkołą. Dziewczyna wydaję się być w porządku, ale ponieważ przyjaźnię się z Jen to muszę twierdzić, że dziewczyna Blue jest okropna. Nieźle to popieprzone.
Mój telefon wydał dźwięk, który oświadczał nową wiadomość, więc ignorując zabójczy wzrok Caitlin wyjęłam urządzenie.
Mama: Dobrze się bawisz?
Lee: Tak mamo
- Kto to? - spytała podejrzliwie blondynka kładąc się na brzuchu tak, jak ja.
- Moja mama. - zaśmiałam się i odłożyłam pizzę do pudełka.
- Masz szczęście. - pogroziła mi palcem. - Dzisiaj żadnych chłopców moje drogie panie.
- Polać Ci! - krzyknęła CoCo z szerokim uśmiechem, a potem nieudolnie przybiły sobie piątkę.
- Chociaż Ty mnie rozumiesz. - blondynka starła niewidzialną łzę z pod oka.
- Dzięki. - prychnęłam zakładając ręce w koszyczek na wysokości piersi.
- Masz Louis'a, więc zamilcz.
- Cóż nie mam. - powiedziałam powoli, ponieważ on nie był mój. On nigdy nie będzie mój.
- Przestań chrzanić. - wtrąciła się CoCo.
- Ja nie...
- Oh, proszę Cię. Cała szkoła od jakiegoś miesiąca gada tylko o Was. Dodatkowo olewacie ekipę, żeby razem posiedzieć Bóg jeden wie gdzie. - wypluła mi Charming w twarz.
- Przepraszam? - spytałam nie będą pewna, czy to była obelga.
- To nie jest złe. Jesteście w pewien sposób uroczy. - wzruszyła ramionami rudowłosa z powrotem wracając do malowania paznokci.
Caitlin zaczęła czytać, jakąś durną gazetę w której był test jaki jest twój wymarzony typ chłopaka. Nie chciałam być oczywista, ale ja już miałam swój typ. Nazywał się Louis. Jednak rozwiązałyśmy to i blondynka prawie spadła z łóżka, kiedy wyszedł jej typ romantyka.
Obejrzałyśmy pierwszą część Titanica z drinkami w salonie. Wyśmiewałyśmy dosłownie każdą ich decyzję, a Jennifer i ja udawałyśmy Jack'a i Rose. Gdy leżałyśmy na poduszkach przy kominku to dochodziła ledwie dwudziesta druga godzina.
- Jak myślicie co będzie po liceum? - spytałam cicho pod nosem patrząc w sufit.
- Prawdopodobnie znajdę świetnego sponsora, który będzie mnie rozpieszczał. - zaśmiała się sztucznie Caitlin. - I może będę za Wami tęsknić. - dodała, a my zrobiłyśmy grupowe "awww", ponieważ to było słodkie. - Nawet za CoCo.
CZYTASZ
AWKWARD MEETING IN DETENTION || tomlinson
RandomHailey Williams to realistka, która nieświadomie przyciąga kłopoty. Uważa, że ostatni rok to etap, który planowała przeżyć w miarę spokojnie wraz ze swoimi dwoma przyjaciółkami. Wszystko rujnuje się wtedy, gdy już w trzecim tygodniu szkoły trafia do...