Rozdział 17

226 19 3
                                    

POV's Lee

Powrót do rzeczywistości okazał się być trudny. Jednak niestety obecnie byłam chora i swoje urodziny właśnie spędzałam z pizzą i serialami. Nie zamierzałam nawet odpowiadać na pytania Louis'a, czy jem zamówiony przez niego tuczący placek z sosem i serem.

Zmierzyłam sobie gorączkę i połknęłam kolejne porcje leków. Świetnie 38,6. Właśnie o tym marzyłam w swoje urodziny. Jęknęłam z irytacji i przewróciłam się na drugą stronę, aby na nowo zatopić się w serialu Skins, który oglądałam już dobre dwieście razy. Tak, tylko w przybliżeniu.

- Hailey! - wrzask mojej mamy z dołu utwierdził mnie w przekonaniu, że nie mogę umrzeć w spokoju. - Ktoś do Ciebie przyszedł!

- Już schodzę! - odkrzyknęłam o wiele słabiej od niej, ponieważ trochę bolało mnie gardło. Owinęłam się ciepłym szlafrokiem i w puchatych kapciach króliczkach zeszłam na dół po schodach. Na dole stali wszyscy z naszej paczki. Na moje usta automatycznie wpłynął uśmiech.

- Ella nie mogła przyjść, bo zdaje test na prawo jazdy, znowu. - oznajmiła CoCo, a Harry z Niall'em złośliwie zachichotali, jak małe dziewczynki. - Tak, czy inaczej postanowiliśmy odwiedzić biedną, chorą solenizantkę i kupić jej prezencik. - zawyła Charming wyciągając za pleców różowe pudełko.

- Dziękuję, ale to nie było potrzebne. - stwierdziłam z lekkim uśmiechem, a za chwilę zostałam zaatakowana przez każdego z osobna i ich życzenia oraz przytulanie. - Chcecie herbaty, czy kawy? - spytałam patrząc na zegarek i stwierdzając, że jest ledwo piętnasta.

Jennifer pomogła mi zrobić sześć herbat i cztery kawy. Babcia zgodziła się odstąpić nam salon, żebyśmy w nim posiedzieli, ponieważ w moim pokoju był za duży syf. Mój ojciec, gdy wrócił wcześniej z pracy, bo w końcu była sobota spojrzał z mordem w oczach na chłopców po czym zmył się do swojego gabinetu. Oczywiście uprzednio mówiąc mi, żeby Louis stąd szybko zniknął.

Natomiast Collin przyszedł ze swoim nowym chłopakiem Jay'em do domu ku radości mojej babci, która zdecydowania lubiła osoby homoseksualne. Podobno miało to związek z jakimś wydarzeniem z jej przeszłości w Kanadzie i poznaną wówczas Grace. Benjamin wychylił głowę za prób swojego pokoju po czym trzasnął drzwiami najmocniej, jak mógł.

- Ben, zachowuj się! - moja mama malowała w swojej pracowni nowy obraz na zamówienie. Takie zamieszanie zawsze powodowało podobne złe wpływy na obraz. Cokolwiek to znaczyło w jej mniemaniu.

Jen zanosiła kubki na stolik, a ja zrobiłam zaległy popcorn w szafce, wyjęłam jakieś ciasteczka oraz pokroiłam ciasto, które wczoraj zrobiła moja mama. Wzięłam też kilka talerzyków i widelczyków.

- Cóż nie wiedziałam, że przyjdziecie, ale smacznego. - uśmiechnęłam się gościnnie zapominając o gorączce. Możliwe, że była to też zasługa leków. Usiadłam na fotelu, a w telewizorze puściłam jakiś program muzyczny.

- Odpakujesz wreszcie ten prezent? - spytał z irytacją Liam, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem. - Oh, chodzi o to, że jeśli Ci się spodoba będę mógł z pełną premedytacją wykrzyczeć w twarz Niall'a piękne i głośne "a nie mówiłem".

- Chciałbyś. - prychnął Horan biorąc ciasto na talerzyk. - Mmm częściej będę Cię odwiedzać. - mruknął niewyraźnie wpychając w siebie cały kawałek. Oczywiście, że nie użył widelca.

- Okey. - przytaknęłam i odebrałam od CoCo różową paczkę. Delikatnie zdarłam papier i zobaczyłam opakowanie cyfrowej ramki na zdjęcia. Odłożyłam karton na stolik wraz z ramką w środku. Dodatkowo Zayn podał mi małą torebeczkę w której była czekolada i flakonik perfum Chanel - Jeju, dziękuję Wam, ale to na pewno trochę kosztowało.

AWKWARD MEETING IN DETENTION || tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz