Śpię

209 23 0
                                    


Ethan

Śpiączka nie jest niczym przyjemnym. Zwłaszcza jeśli się wie, że to śpiączka i tak naprawdę balansujesz na cienkiej krawędzi między życiem a śmiercią. A jest jeszcze gorsza, gdy przez wszechobecną ciemność przebijają się smutne głosy najbliższych ci osób.
Na granicy płaczu głos Danny'ego z wymuszonym pogodnym tonem.
Zapłakani rodzice.
I twardy, ale troskliwy głos brata.
Wiem, że chcą mi pomóc. Ale nie wiedzą jak.
Robią co mogą. Ale to nie działa.
A ja ?
Leże sparaliżowany.
Niedawno, a przynajmniej myśle, że nie upłyneło dużo czasu...
Mój koszmar osiągnął punkt krytyczny.
Chyba...

Moje serce się zatrzymało. Nie do końca wiem jak. Ale stanęło. Słyszałem wtedy... No właśnie. Nic.
Tylko szum. Nie wiem, czy mój mózg miał w ogóle wtedy prawo pracować. Ale byłem w pełni przytomny. Tylko, że samymi myślami.
Wiedziałem, że mogę zginąć. Że mogę tak po prostu zniknąć. Potem pójść do ziemi. Że Danny nie długo znów wyląduje w szpitalu. Najpierw normalnym a potem w psychiatryku. Albo od razu trafi obok mnie. Że mogę ot tak wypalić Aidena. Prawie czułem jak jest słaby, gdy ja jedną ręką witałem śmierć. A w sumie to ona ciągnęła mnie za tą rękę. Ja starałem się wyrwać. Nie chciałem umierać. Za bardzo bym tęsknił za wszystkimi. Za krótko byłem na tym świecie, żeby odpowiednio się wszystkimi nacieszyć. Chciałe się obudzić. Skączyć liceum, potem studia. Znaleźć pracę i zamieszkać z Dannym. Adoptować psa.
Owczarka...
Może, albo buldoga.

Kolejną częścią tego koszmaru to wspomnienia. Tonąłem w nich po uszy. Wszystkie powodowały ból. Smutne, były smutne. A dobre przypominały co straciłem.
Nie. Co mogę stracić.
Tak bardzo chciałem się obudzić. Zobaczyć rodzinę, przyjaciół i Danny'ego.
Boże... Ile ten brunet dla mnie znaczy... Oddałbym wszystko, żeby móc go zobaczyć. Nawet jeśli mam umrzeć. Chce go pocałować na pożegnanie i kazać mu obiecać, że będzie żył za nas dwóch. Że skończy szkole i studia. Że kupi dom i adoptuje psa.
Kocham go. Tak bardzo. Bardziej od rodziców. Bardziej od... Bardziej od Aidena. Własnego brata bliźniaka. Cholera... Tak bardzo za nim tęsknie. Tak bardzo się o niego martwię. I wiem, że on czuje to samo.
Nigdy nie do końca wierzyłem w coś takiego jak przeznaczenie, ale teraz nic innego nie przychodziło mi do głowy, żeby to opisać.
Kurwa ! Mam dość ! Ja chcę się obudzić !
Mam dość tej ciemności i własnych depresyjnych wspomnień.
Choć przynajmniej dzięki nim wciąż pamiętam przyjaciół, rodzinę, chłopaka...

W śpiączce tracisz poczucie czasu. Następny aspekt tej mordęgi. Nie wiem jak długo już śpię. Nie mogę nawet przypuszczać. Potym jak straciłem przytomność podczas wypadku, jest tylko ciąg czerni, myśli, wspomnień i przytłumionych głosów. Myślę, że minęło kilka sekund a w rzeczywistości to mógł być cały dzień.
Dryfuje tak, odbijam się od myśli i wspomnień. Jak rozbitek na oceanie czarnym jak smoła.

Chce się obudzić. Cały czas skacze do gory, próbując się złapać czegoś i uciec stąd. Ale wiem, że sam nie dam rady. Ktoś musi mi pomóc. Podać rękę albo zrzucić line. Na razie tylko trzymają mi drzwi. Tym, że ze mną rozmawiają. Wiem przynajmniej, że jeszcze ktoś na mnie czeka. Że mam dla kogo się obudzić.

- Cześć Ethan.
Usłyszałem szept Danny'ego przecinający ciszę. Moją czerń przeciął promień szarość. Jak z migającej żarówki.
- Wróciłem właśnie z próby szkolnego zespołu. Mówiłem ci już, że za tydzień mamy koncert. Nie mogę się doczekać. Szkoda, że ciebie nie będzie. Ale jak mi się uda to potem do ciebie przyjdę.
Danny ! Pomóż mi ! Podaj mi rękę!
Westchnął cicho.
- Wiesz, że wisisz mi 10 dolców ? Stiles i Derek nareszcie ze sobą chodzą. A i Lydia ma nowego chłopaka. Znaczy... Są ze sobą już trzy tygodnie. Zeszli się kilka dni po...-przełknął ślinę-... wypadku.
- Jest zastępcą szeryfa. Parrish. Pewnie go kojarzysz. Wyglądają ze sobą na szczęśliwych.
Złapał mnie za rękę.
- Tak jak my...- jego głos się załamał- Brakuje mi ciebie. Tak strasznie się o ciebie martwie. Obiecuje, że znajdę sposób, żeby cie z tego wyciągnąć.
Poczułem jak delikatnie mnie pocałował. Nie w czoło tak jak zawsze na pożegnanie. Tylko w usta. Moje nieruchome, prawie martwe usta, które drgneły gdy poczuły jego wargi. Wyciszyłem umysł i skupiłem się na nim. Na jego dotyku. Moje usta znów drgneły, dolna warga poruszyła się nieznacznie. Moja ciemność stała się szara. Drzwi znikły i została tylko duża dziura.
Ale to było za mało. Wciąż nie mogłem jej dosięgnąć. Skakałem i skakałem. Chciałe złapać się krawędzi. Nic z tego.

Ufałem Danny'emu. Wiedziałem, że tylko on mnie obudzi. Nie ważne jak bardzo beznadziejnie to zabrzmi, ale on jest momim pieprzonym księciem z bajki.
A ja jego jebaną śpiącą królewną.












------------------------------------------------------
Podoba się ? Mam nadzieję. Tak trochę bardzo za krótkie, ale nic więcej chyba tu napisać nie można. Choć długo musieliście czekać, za co przepraszam, to pisanie samego rozdziału szło mi szybko i przyjemnie. Mam nadzieję, że we na będzie sprzyjać przy następnych rozdziałach.
Dzięki za wszystko słoneczka (*^3^)/~☆

Trąbka i MotocyklOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz