Gdzie jest ojciec?!

280 11 0
                                    

Następnego dnia gdy już wyszłam ze szpitala czułam się w miarę dobrze. Podczas gdy robiłam porządki w domu zauważyłam tą karteczkę od doktora. Wzięłam ją w dłoń i przeczytałam

To mój numer telefonu. Zadzwoń jak najszybciej.

Spisałam sobie numer i zadzwoniłam. Czułam się trochę niepewnie. Po chwili usłyszałam jego głos.
-Halo?- Słychać było że dopiero co wstał.
-Eh. Dzień dobry. Tu Sara. Ta pacjentka...
-O Sara! Jak miło cię słyszeć. Jak się czujesz?- O boshe. Ten jego głos jest taki...o cholera.
- Ym. Chyba dobrze. Za chwilę jadę na zakupy.- po drugiej stronie słuchawki usłyszałam westchnięcie.
-No dobrze. To miłego dnia.-Słyszałam że był smutny.
-Nawzajem. Do zobaczenia.- I się rozłączyłam. Szybko założyłam buty i wzięłam kluczyki z pułki. Zamknęłam dom i podeszłam do mojego ukochanego autka. Powoli wyjechałam a potem przyspieszyłam. Kochałam prędkość. Jestem taka jak tata. W nim miałam największe wsparcie. Był numerem jeden na mojej liście. I wciąż jest. Stanęłam na czerwonym świetle a po chwili zadzwonił telefon. I dzwoniła osoba która była noim największym wrogiem. Matka.
-Czego chcesz?- powiedziałam ze wściekłością w głosie. Ona zmarnowała mi życie.
-Może grzeczniej do swojej mamy?-Wtedy wybuchłam
-Nie jesteś moją matką i nigdy nie byłaś. Jesteś zerem. Zniszczyłaś moje życie. Jesteś czystą suką- powiedziałam przez zaciśnięte zęby
-Teraz to nie chodzi o ojca.
Jest.....w szpitalu. Miał wypadek.-Wtedy już nie myślałam. Wcisnęłam gaz i jechałam łamiąc możliwe wszystkie przepisy. Ale chuj mnie to obchodzi. Pędziłam jak szalona. Gdy dojechałam szybko pobiegłam do szpitala nawet nie zamykając samochodu. Pieprzę to. Teraz najważniejszy jest tata. Podeszłam do recepcjonistki.
-Przepraszam. Został tutaj przywieziony Eryk Black. Gdzie on leży?- to była ta kobieta która mną się opiekowała gdy dostałam piłką w głowę.
-ma operację. Na drugim piętrze. Korytarzem w prawo i to będą 4 drzwi.
-Dziękuje.-Szybko biegłam i gdy już tam byłam tata był po operacji. Wyjeżdżał z sali na łóżku ciężko oddychając. Na ten widok łzy zaczęły napływać mi do oczu. Był cały poturbowany. Podeszłam wzięłam jego rękę w moją. Patrzyłam na niego i łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Weszłam do sali gdzie był on ale jak zwykle ktoś musi się doczepić.
-Kim pani jest?
-Córką tego pana. Co się stało?- Spytałam.
-Pan Eryk miał wypadek. Wpadł pod pędzący samochód który nie jechał przepisowo.-Spojrzałam na ojca. Jego powieki zaczęły się powoli otwierać.
-Tato.-Powiedziałam a on spojrzał na mnie .
-Saro. Moja kochana córko.-Podniósł rękę i pogładził mnie po policzku. Zatrzymałam ją tam biorąc jego dłoń w moje.-Mój czas dobiega końca.
-Pomszczę cię ojcze. Obiecuje na moje życie. Kocham cię.
-Ja ciebie też córeczko. Będę nad tobą czuwał.-Po tych słowach wyzionął ducha*. Umarł przy mnie. I został przy mnie. Pocałowałam go w dłoń i głowę. Spojrzałam na jego klatkę piersiową. Nie poruszała się. Ale miał taki sam jak ja naszyjnik. Orzeł. On chciał żebym to przekazała jego wnukom. Ja prztsięgłam na krew że tak będzie. Delikatnie podniosłam jego głowę i ściągnęłam naszyjnik. Poprawiłam poduszkę i spowrotem położyłam. Zaczęłam wychodzić. Gdzie w tym czasie jest matka?! NIE nawidzę jej. Chciałam żeby zdechła jak najszybciej. Poszłam do studia tatuażu i postawiłam na czarne serce na ramieniu. Ono symbolizuje śmierć. Ono symbolizuje mojego tatę.

*cytat z biblii gdy pan Jezus wyzionął ducha.

Nauczycielka(ZAWIESZONE) ( Bad Teacher) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz