1

114 8 2
                                    

Była trzecia w nocy i Jankowi zachciało się pić. Młody student w akademii SCP wstał z łóżka i kolejny raz zapomniał, że ma nad sobą wielką i twardą belkę. Nie wie po jaką chorobę ona tam jest, ale raczej nie zamierza zmieniać tego stanu rzeczy. Rozmasowując guza na czole spuścił nogi na ziemię i podniósł się z materaca. Od kuchni dzielił go tylko korytarz i mały salon. SCPowskie akademiki nie były zbyt bogate, ale przynajmniej posiadały najważniejsze rzeczy. Chłopak powoli ruszył przez pokój co chwilę cicho klnąc, a to przez różnej maści przedmioty, o które zawadzał małym palcem u nogi. Po chwili znalazł się na korytarzu. Uznał ze nie będzie świecić światła ponieważ na tyle dobrze zna własne mieszkanie, że trafi do kuchni. W połowie drogi zatrzymało go wrażenie, że ktoś go obserwuje. Stanął i nasłuchiwał chwilę, rozglądając się i rozkoszując uczuciem stania na miękkim dywanie. Nie ważne co się działo, ten dywan to najlepszy zakup jaki kiedykolwiek zrobił. Wtedy spojrzał w górę: w wentylacji coś było i patrzyło na niego spomiędzy kratek. Wyglądało, jakby utknęło. Janek  zamiast zaświecić światło pobiegł do pokoju i przyniósł śrubokręt oraz krzesło.  Podstawił mebel pod ścianę i wszedł na niego tak, żeby dostać do kratki wentylacji. Powoli zaczął odkręcać śrubki i jednocześnie czuł ciepły oddech niespodziewanego gościa na swoich palcach. Kiedy skończył zszedł ze stołka i powiedział coś, że gościu może juz wyjść. Po tych słowach z ciemności wyłoniła się ręka obmacująca ciemność i Janek usłyszał lekko zachrypnięty głos:
"Pedale zapal światło, bo się wypierdolę." Zaskoczony Janek podbiegł do włącznika i posłusznie włączył lampę zawieszoną pod sufitem. Wtedy zobaczył, że tajemniczy gość, to jeden ze studentów z tego samego akademika co jego. Zaginął trzy dni temu i wszyscy myśleli, że zjadł go jakiś SCP albo zgubił się w którymś korytarzu. Janek zaprosił gościa do siebie na herbatę o czwartej w nocy.
Arek, bo tak miał na imię drugi student, wyjaśnił Jankowi, że trzy dni temu zkumplował się z takim jednym doktorem z polskiej filii i tak wyszło, że ostro się upił. Obudził się dopiero kiedy Janek otworzył wentylację, co niezbyt się zgadza, bo młodszy chłopak czuł ma sobie czyjś wzrok od jak tylko wszedł na korytarz, ale postanowił nie kłócić się ze starszym kolegą. W ciszy wysłuchał opowieści Arka i wypił swoją herbatę. "Cel osiągnięty, napiłem się." pomyślał.
-Słucha stary, ja idę  przespać. Jak chcesz to możesz zostać na noc, tylko nie podpal mi mieszkania - powiedział Janek, a następnie wstał i poszedł do swojego pokoju. Położył się na łóżku i zaczął rozmyślać nad tym jakie ono wspaniałe i wygodne. Nie pasowała mu tylko jedna rzecz. Było mu trochę za ciepło w plecy.
-nohej -usłyszał za sobą głos Arka. Odwrócił się na drugi bok i teraz leżał koło starszaka z nosem oddalonym od jego twarzy o zaledwie dwa centymetry.
-co ty robisz człowieku, mądry ty jesteś?
-no a gdzie mam spać, nic mi nie dałeś, a na podłodze się nie położę.
-odsuń się chociaż
-ale ty taki miękki i ciepły jesteś -Arek uśmiechnął się i gdyby nie mrok panujący w pokoju Janek dostrzegłby rumieniec na jego twarzy.
-spadaj geju -Janek odwrócił się i przykrył kołdrą aż  po same uszy. Arek uznał to za zgodę na przebywanie w tym łóżku, więc również wszedł pod kołdrę i przytulony do Janka zasnął.

O Janku i ArkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz