5

49 9 0
                                    

Po długiej i wyczerpującej dziewięćset sekundowej wędrówce przez krzaki i ogródek pani Karysi, Arek nareszcie znalazł Janka, siedzącego na ziemi obok dziwnie wyglądającego pnia drzewa. (Podkreślenie, iż był to pień akurat DRZEWA w tym uniwersum naprawdę nie jest błędem. Równie dobrze mógł to być żbik). Kiedy dostrzegł siedzącego chłopaka postanowił podbiec i się przywitać.
- heeeeeej twój tata był astronautą? Bo masz dupę wielkości kosmosu ;^DD
-ale że c...
-A mama to chyba była historyczką bo mam w spodniach powstanie ;^DDDDD
-Arek do jasnej cholery ogarnij się i oddaj mi okulsy bo się w żbika wpierdoliłem
- skąd znasz moje imię? :0
- ty dostałeś amnezjaka, ja nie. I przestań mówić emotikony, to wkurzające.
-strzałka w prawo, dwukropek, ukośnik ukośnik ukośnik
- ...plis
Kiedy już skończyli kłótnię, która nie będzie zapisana ze względu na obawę podmiotu lirycznego* o niezamierzoną zmianę fabuły na zbiór słabych ripost, Janek ostatni raz upewnił się ze ten pień to jednak pień drzewa, a Arek nadal próbował przypomnieć sobie kim jest. Po dłuższej chwili młodszy uznał, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest znalezienie dobrej kryjówki na czas zdobycia antidotum na amnezjak. Chwyciwszy blondyna na łachy pociągnął go w stronę lasu ignorując wszelkie zaczepne i sprośne żarty na ten temat. Kiedy już siedzieli prawie wygodnie w szałasie na zadupiu, Janek poprosił Arka aby ten opowiedział mu wszystko co wydarzyło się w szpitalu przez te dwadzieścia minut od jego ucieczki. Usłyszawszy historię najbardziej zastanowiła go postać lekarki która pomogła jego koledze uciec.
-nie powiedziała nic więcej o sobie? - Janek wyjął z kieszeni cukierka i włożył go do ust.
-nie, czemu miałaby?
-nie wiem...- wyrzucił papierek w liście obok siebie i zastanowił się chwilę patrząc w ziemię.
-wiesz, zastanowimy się nad tym jutro. Rob co chcesz, ja idę spać. Dobranoc!
Janek skulił się w pozycję embriobalną aby nie było mu aż tak zimno. Arek widząc to zdjął swoją bluzę i przykrył nią wybranka swojego penisa. Kiedy był już pewien że Jankowi nie jest zimno ani nic mu nie zagraża, zasnął.

*to jest wiersz biały. Nie udowodnicie mi że nie. Narracja jest tylko dla zmyłki, ja jestem podmiotem lirycznym. Kiedyś byłam pomiotem, przymiotem czy innym miotem, ale podmiotem jeszcze nie.

O Janku i ArkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz