7

33 8 3
                                    

Miało być na wczoraj, ale jest na dzisiaj. Wesołych świąt everyone!

-WAS TO JUŻ CHYBA DO RESZTY OPĘTAŁO
Mały ślepy debil przedzierał się przez krzaki. Wszędzie pogryzły go komary.
-JA POSOLĘĘĘ... MOŻE JESZCZE W DUPĘ, CO? - Ledwo wypowiedział te słowa, a juz poczuł mocne swędzenie na zakończeniu pleców. -KRÓWAAA...!!!
Gnany przez swoją wściekłość i chęć przetrwania biegł między drzewami w bliżej nieokreślonym kierunku. Powoli obmyślał jaki sposób zemsty na Arku byłby najbardziej bolesny.
"Mrówki w łóżku!
Nie, za słabe...
Skorpiony w łóżku!!!
Zamienię też cukier z solą!
Będzie pięknie..."
Długo pławił się w tych myślach, ale błoki stan nie mógł trwać wiecznie. Coś twardego i ostrego uderzyło go w tył głowy.
-teeeee kurdupel! 
"słodki, cienki głos. Dziewczyński. Jakaś podstawówka około. Ale łejt. Skąd?" Dopiero po tej chwili laga umysłu, Janek zwrócił głowę w stronę dźwięku. Nic nie zobaczył, ale to chyba też nic dziwnego.
-Kim jesteś? Gdzie jesteś? -spytał przestrzeń.
-Panią tego lasu jestem, w domu swoim się znajduję! Albo stąd sobie pójdziesz, albo ja cię stąd wyjdę!
-Tak, tak... wagary czy obiekt? - Janek miał dość życiowego bullshitu.
-Gówno cię to! -kolejna szyszka wymierzona w chłopaka.
-Jak zaraz nie ogarniesz swojego shitu to zadzwonię po... po... po Gearsa zadzwonię!
Po tych słowach zapadła niezręczna cisza.
-Już dobrz, nie musisz dzwonić. - wyszeptał głos tuż za Jankiem. Chłopak podskoczył z wrażenia i wpadł w błoto. Kiedy wytarł papkę z ziemi i wody z oczu, ujrzał przed sobą dziewczynkę. Może bardziej dziewczynę. Nastolatkę. Ale nie do końca był to człowiek.
 Stworzenie wyglądało na wiek Janka. Była dosyć niska, szczupła, ale lekko pulchna. Taka postawa lolitki. Jej długie do połowy ramienia włosy były lekko falowane i mieniły się różnymi odcieniami rudego i szarości. Na jej piegowatej twarzy malował się wyraz zmieszania i lekkiego strachu. Dziewczyna ubrana była w bombkowate, dżinsowe szorty na szelkach i różowy podkoszulek. Na stopach miała zniszczone tenisówki. Janek zauważył te wszystkie szczegóły i szczególiki, jednak najważniejsze i najbardziej anomalne aspekty jej wyglądu jakoś umknęły jego uwadze.
 -wow... ładna jesteś! - chłopak uśmiechnął się szeroko, mrużąc oczy aby zobaczyć nieznajomą. - jak masz na imię?
-A co cię to?! -prychnęła i odwróciła się do niego plecami. Długi, puszysty ogon dotknął twarzy Janka.
-O...ogon? Skąd masz ogon? I uszy! I rogi! O-em-gie, czym ty jesteś i co tutaj robisz?!
-Już ci mówiłam debilu, jestem panią i właścicielką tego lasu! Ty bezczelnie naruszyłeś moje terytorium!
-No ciekawe co miałem zrobić jak ktoś mi ukradł okulary! Nic nie widzę i idę na oślep! Myślisz że jakbym miał wybór to zaplątałbym się w te brudne i śmierdzące krzaki?!
Lolitka jakby lekko straciła swoją dumę. Odwróciła głowę, aby spojrzeć na studenta - jej mina była lekko przygnębiona.
-B...brudne? Śmierdzące? Krzaki? To... to mój las, mój dom, moje... moje... -łzy naszły do jej oczu. Usiadła ciężko na ziemi i zasłoniła twarz ogonem. Chudy pedał poczuł wyrzuty sumienia. Tyle debil jeden potrafi zrobić, same kłopoty tylko. Ja bym o nim nie czytała, taki dureń, że uggghhh
-Hej... przepraszam... nie chciałem cię urazić. No już, nie płacz, proszę - usiadł obok i zaczął lekko głaskać ją po plecach - no już, już...
Dziewczyna powoli odsłonił twarz i wytarła oczy dłonią.
-Ja... też przepraszam. Jestem Margaretka i zachowałam się chamsko. Taka już jestem - samolubna, arogancka i... i... - znów zaczęła płakać. Janek poczuł się teraz naprawdę głupio. Dobrze mu tak.

                                -*-

- PANIE KIEROWCO CO TAK PĘDZISZ - Arek ledwo nadążał przebierać nogami za Dalią, która ciągnęła go za sobą. Biegli w głąb lasu, w kierunku znanym tylko Doktorce. Drzewa rosły coraz gęściej, trawa była bardziej dzika i zielona. Od czasu do czasu słychać było niezadowolone pomruki paproci, kiedy Dalia lub Arek nadepnęli na jakąś.
Kobieta nagle zatrzymała się, sprawiając że student poleciał na twarz prosto w odchody jakiegoś jelenia, czy innego zwierzęcia kopytnego.
- Debil.
Arek zaszlochał cicho
- I jeszcze beksa.
Kiedy już ogarnęli jako tako swoje życie, usłyszeli dziwne dźwięki odbiegające z pobliskich zarośli. Brzmiało trochę jak płaczliwe popiskowanie małego kota oraz ciche warczenie jakiegoś większego kota. Albo królika.
- Janek? - Arkowi chyba że szczęścia stanął, ale nie widać było. Zerwał się do biegu i wskoczył prosto w krzaki.
- SPIERDALAJ - mała dziewczynka poderwała się zaskoczona i to była jej mimowolna reakcja na kogoś, kto właśnie przerwał jej akt użalania się.
- Nie. Przyszedłem tu po mojego pedałka.
Margaretka popatrzyła na niższego chłopaka
-...ty jesteś...?
-NIE! Oczywiście, że nie. Wykluczone. Nie ma mowy. JESTEM STO PROCENT HETERO. - Janek aż czerwony się zrobił.
-No już, już. Wszyscy to wiedzą. A można wiedzieć jak się tu znalazłeś z tą... hm... oryginalnej urody młodą damą? - Dalia ostrożnie przekroczyła rośliny i stanęła obok Arka - Wyglądasz mi bardzo znajomo... em...
- Margaretka.
- ...Mar... Margaretko. Mogę wiedzieć skąd jesteś? Jak tu trafiłaś?
- To ściśle tajne, psze pani. Mogę zapytać, kto dał pani to cholerne prawo wypytywania o prywatne sprawy ludzi?!
Dalia oburzyła się słysząc lekceważenie w głosie dziewczyny.
- Tak się składa, że to - wykonała palcami znak cudzysłowu - "cholerne prawo" nadał mi doktor z upoważnieniem O5, pracujący w filii SCP w tym mieście. To prawo służy do tego, aby dowiadywać się wszystkiego o wszystkim, co nie wygląda normalnie. A jak na mój gust, to ty wcale normalnego człowieka nie przypominasz. Zamierzasz oddać się mi dobrowolnie, czy będę zmuszona użyć si- KURWA - Dalia nie zdążyła dokończyć zdania, krzyknęła tylko z bólu koedy Margaretka uderzyła ją z całej siły w brzuch i zaczęła popylać w głąb lasu.
- Janekdocholerycotojestczemuniebijeiczemytutajztymbyłeśnieręczęzasiebienaprawdę
Ledwo wydyszała to zdanie. Usiadła na ziemi i zaczęła łapać powietrze.
- Ona... ona jest biedna. Nie ma domu i... i... i w sumie chyba tyle. Wredna z niej suka, tak szczerze. - Janek zastanowił się, jakim sposobem ją polubił.
- O ho ho, ktoś się nauczył przeklinaaać~
- Arek, morda.
- Spokój obaj! - doktor podniosła się z ziemi. - spokój już. Wydaje mi się, że to obiekt. Mam z natury słabą pamięć, ale dziwnie mi się kojarzy z czymś, co widziałam kilka lat temu. Musimy ją znaleźć, chłopaki.
Ogarnęła włosy z twarzy i położyła obie ręce na ramionach studentów, przyciągając ich do siebie i przytulając, mimo protestów z ich strony.
- Musimy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 25, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

O Janku i ArkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz