4

44 9 0
                                    

Kiedy Janek obudził się w szpitalu, pierwsze co zobaczył to Arka siedzącego na nim okrakiem z telefonem.
-wtf durniu co ry wyprawiasz
-robie sobie zdjęcie na tapetę
-łaj
-wyglądasz jak niedorobiony francuski pedał po zmianie płci
Janek zerwał się z łóżka zrzucając Arka na podłogę i pobiegł do lustra na przeciwległej ścianie. Ciemne włosy były lekko rozczochrane, policzki zarumienione, a wielkie, trochę podkrążone niebieskie oczy patrzyły z przerażeniem, a po chwili zdziwieniem.
-Przecież wyglądam tak jak zwykle, tylko okularów nie mam
-no właśnie, pedale
Arek roześmiał się a Janek usiadł na ziemi i zaczął zastanawiać jakie lekarstwo podali jego koledze. W tej samej chwili do pomieszczenia wszedł doktor.
-chłopacy, wasze wyniki są w porządku, możecie już iść.
Wychodząc w ostatniej chwili odwrócił się i rzucił jakby od niechcenia
-tylko do akademika już nie wracajcie, zostajecie wywaleni ze szkoły. Przy wyjściu dadzą wam amnezjak.
Kiedy lekarz wyszedł, Janek poderwał się z podłogi i wskoczył na łóżko skąd próbował otworzyć okno. Arek leżąc na podłodze przyglądał się mu z wielkim uśmiechem. Kiedy zauważył że młodszy kolega coraz bardziej się denerwuje, stanął obok i jednym ruchem podniósł szybę. Nie usłyszał nawet dziękuję - Janek już dawno wyskoczył i popierdalał w las. Arek jako ten bardziej przytrzymany nie zrozumiał w pierwszej chwili co się stało, ale przypomniał sobie kiedy poczuł jak dwóch gości łapie go za ramiona i ściąga na ziemię.
-Co, uciec się chciało, hm? - grubszy facio przygwoździł Arka do ziemi i machnął na chudszego kolegę by ten podał mu strzykawkę. Student nawet się nie zorientował kiedy został mu zaaplikowany amnezjak klasy B. Po wszystkim było w pięć sekund. Wtedy do sali wbiegła kobieta w kitlu, na jej twarzy malowało się przerażenie. Kiedy zobaczyła Arka, przewróciła oczami i klepnela dłonią w udo wyrażając swoje zażenowanie. Szczuplejszy mężczyzna rozejrzał się po pokoju z zastanowieniem
-A gdzie ten drugi? Okulary są, a gimbusa nie ma
Dziewczyna przeczesała dłonią długie, rude włosy zyskując czas na przemyślenie odpowiedzi
-złapałam go jak szedł do łazienki, dostał już swoją porcję. Dobra, dajcie mi Pudziana, zaprowadzę go do przystanku i powiem gdzie ma jechać. Wracajcie do pracy.
Kiedy pielęgniarze wyszli, młoda dorosła chwyciła chłopaka za ramię i wyciągnęła z pomieszczenia. Na przekór jej wyglądu, siłę miała sporą. Wywlekła Arka na zewnątrz budynku i stamtąd pobiegli na tyły, na ścieżkę którą uciekł Janek.
-słuchaj młody, musisz...
-kim jesteś?
-co?
-kim pani jest?
-żadna pani, Dalia jestem. Teraz mnie posłuchaj, ty...
-ale masz ładne imię. Ja jestem... w sumie to nie wiem
-masz na imię Arkadiusz, idealne co do twojej pedalskiej duszy. Dostałeś środek wywołujący trwałą amnezję. Twój kolega zdążył uciec zanim go złapali, biegnij za nim do lasu, ja muszę wracać bo jeszcze mnie znajdą.
Nie zdążyła odejść paru kroków, kiedy student wskoczył jej na plecy z rozpędu przewracając w błoto.
-DEBILU! CO TY ODPIERDALASZ?!
-Psze pani Dalii bo ja to się tego lasu boję.
-człowieku, jesteś dorosły.
-ale tam mogą być bardziej dorośli odemnie.
-jestem dwa lata starsza, ha! Bój się!
-CZEMU
-HAAAA
-WHYYYYYYYYY
Arek zaczął uciekać, a Dalia goniła go aż wbiegli na ścieżkę w lesie. Tam lekarka zabiegał drogę studentowi i podłożyła mu nogę.
-widzisz?
-błoto?
-nie pacanie, ślady. To Janka. Masz, znajdź go i oddaj mu okulary. Myślę, że sobie poradzisz.
Arek wstał i wziął okulsy, po czym zrobił dwa kroki i potknął się na kamieniu.
-...zawsze można mieć nadzieję.
Dalia włożyła ręce do kieszeni kitla i ruszyła w drogę powrotną do szpitala. W tym czasie blondyn wstał, sprawdził czy z drugimi oczami Janka wszystko w porządku i ruszył za śladami kolegi.

O Janku i ArkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz