rozdział 5.

16 3 1
                                    

następnego dnia budzę się około 9. biorę szybki prysznic, myje zęby i czeszę włosy. ubieram starą koszule mamy, czarne spodnie poplamione farbą i zniszczone trampki. robię śniadanie dla siebie i taty. jajka sadzone, grzanki, szynka, pomidor.
idę zająć się zwierzętami.

dzwoni telefon. odbieram.
-hej, kochana- wita się moja przyjaciółka. ma na imię ania. znamy się od podstawówki. razem robiłyśmy wszystko.
- cześć, co tam u ciebie? właśnie miałam dzwonić- kłamię.
-przygotowuje się do przyjazdu do ciebie!- krzyczy zadowolona do słuchawki. fuck! zupełnie o tym zapomniałam.
- jej! będzie suuuper! kiedy przyjeżdżasz?- pytam bo nic nie pamiętam. to on zajmuje teraz całą moją głowę. dlaczego?
niewiem!
- będę w sobotę wieczorem- mówi a ja kalkuluje za ile to będzie dni. środa, czwartek, piątek, sobota.
- wow! jeszcze tylko cztery dni!- krzyczę- nie mogę się doczekać.
- ja też! ale muszę już kończyć. paaaa
- pa - kończę i słyszę, że Ania się rozłączyła.

wieczorem postanawiamy z tatą pójść na pizzę. wybieramy naszą ulubioną pizzerię w mrągowie. zamawiamy nasze ulubione ja hawajską a tata peperoni.

po jedzeniu idziemy się przejść a po drodze jemy lody.
- musisz zacząć zajmować się młodymi końmi- oznajmia tata.
- ok. ale nie za wcześnie jeszcze? ja to bym poczekała jeszcze z pół roku za nim pójdą pod siodło.
- wiem. ale chodzi o to żebyś zaczęła z nimi pracować. możesz nauczyć ich jakiś sztuczek. właściciele prosili. myślę, że będą to konie na sprzedaż a wiesz przy większych umiejętnościach więcej płacą i ty też więcej dostaniesz- mówi tata. dla mnie to dobry pomysł. więcej pracy równa się mniej czasu na rozmyślanie.
- super, poczytam trochę w internecie i od jutra zacznę prace.- dalej rozmawiamy o rzeczach przeróżnych od pracy do przyjemności.

po powrocie sprawdzam jak nauczyć konia różnych sztuczek. pogłębiam moją wiedzę.

kiedy już leżę w łóżku dostaje od niego SMSa a moje serce zaczyna bić szybciej.
"hej" napisał.
"cześć" odpisuje.
dalej piszemy o tym... właściwie o niczym. jak tam dzisiaj dzień, jak dalej spędza wakacje, co teraz robi.
po jakimś czasie zbieram się na odwagę i pytam dlaczego nie mógł ze mną pojechać w teren. ale on nie może powiedzieć. wysyłam kilka obrażonych emotikonek a on się tłumaczy. później niby mu przebaczam ale w głębi duszy nadal jestem na niego zła i obiecuje się dowiedzieć prawdy. nie teraz ale w przyszłości.
piszemy i piszemy a kiedy patrzę na zegarek okazuje się, że już po drugiej.
"pa, muszę iść spać" żegnam się a moje oczy szczypią od jasności ekranu,
"paaaaa, jutro napiszę". jutro napisze. filip jutro do mnie napisze. to znaczy, że on o mnie nie zapomniał.

zamykam oczy z uśmiechem na twarzy a po chwili już śpię.

Jeszcze chwileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz