- No kogo moje oczy widzą. Pan Styles. Jak zwykle spóźniony. Jaką wymówką mnie teraz zaskoczysz? - spytała kobieta krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Ahh pani Black, tym razem pewna Angelique nie chciała mnie wypuścić ze schowka woźnego. - w klasie rozprzestrzenił się rechot.
- Co ty ściemniasz Styles?! Zamknęła Cię w schowku?
- Tak, szybko pani łapie. Zamknęła nas od środka, a klucz schowała w jej wielkich cyckach. Widziała pani kiedyś tak wielkie cycki? - spojrzał na biust kobiety i zaśmiał się - Nie było pytania.
- Cyce jak donice pani profesor! - rozległ się głos znanego mi już Davida. Styles roześmiał się głośno.
- David! Jeszcze raz, a nie będę miała dla Ciebie litości! - wykrzyczała pani Black.
- Uuu BDSM? Nie wiedziałem, że jest pani aż taka ostra. - odparł David niczym się nie przejmując. Pani Black podeszła do niego i nic nie mówiąc wyprowadziła go z sali trzaskając drzwiami. Styles zmierzył wzrokiem ławki i ludzi w nich siedzących. Wbił wzrok w moją postać. Czułam jego wzrok na sobie, ten świdrujący wzrok. Powoli szedł w moją stronę. Po drodze zaczepił go jeden z uczniów.
- I co Harry, dała Ci?
- Klucz czy to drugie?
- I to i to.
- Nie musiała dawać. Sam sobie wziąłem. Biorę co moje i nie czekam na pozwolenie. - po tych słowach przybili sobie piątkę, a Styles wrócił do wwiercania we mnie swojego spojrzenia. Podszedł do ławki i rzucił na nią plecak.
- Wiedziałem, że Cię spotkam, ale nie spodziewałem się, że tak szybko. - oparł nogi na stole.
- Ominęła Cię niezła beka.
- Och wszystko mi opowiesz po szkole.
- Słucham?
- Zabieram Cię na integrację.
Po tych słowach rozległ się dzwonek. Wszyscy rzucili się do wyjścia. Styles chwycił mnie za rękę i podniósł do góry. Zdąrzyłam chwycić torbę gdy po chwili znalazłam się na korytarzu i szłam w stronę wyjścia awaryjnego.
- Co ty wyprawiasz? - spytałam donośnym tonem. - Tak myślałam, że jesteś napalonym zboczeńcem. Powiedz mi chociaż gdzie masz zamiar mnie zgwałcić, a ja opracuję sobie plan ucieczki, co?
Chłopak zwolnił aż w końcu zatrzymał się i odwrócił tak, że nasze twarze były niebezpiecznie blisko. Odgarnął loki z czoła i zaczął :
- Z Tobą tylko świadomy i chciany seks, Ann.
Zatkało mnie. Harry miał niezłą gadanę, to śmiało można stwierdzić. Ale kurcze, przez jego zachowanie, postawę, osobę, jeszcze bardziej pragnęłam go poznać.
'Ann weź się w garść! Zabujałaś się w tym palancie?! ' - przemknęła mi taka myśl.
- Nie! Nie zabujałam się! W każdym innym tylko nie w nim - odpowiedziałam.
Harry odwrócił się, a spod grzywki widniały jego czekoladowe, błyszczące oczy. Błyszczały się jak nigdy. Delikatny uśmiech sprawił, że dołeczki w jego policzkach znowu postanowiły się pokazać. To dodawało mu mnóstwo seksowności i uroku.
- Dobrze wiedzieć, że masz rozdwojenie jaźni czy cokolwiek tam w tej głowie siedzi. - rzekł Styles.
- Skąd Ci to przyszło do głowy? - udawałam, że nie wiem o co chodzi, ale aktorka ze mnie marna.
- Słuch mam dobry. Słyszę co mówisz. Nawet dobrze, że odkryłem to teraz, bo przynajmniej wiem gdzie mam teraz Cię zawieźć.
- Gdzie?
- Carters Psychic Medical Center. Mówi Ci to coś? - kiwnęłam twierdząco głową - Świetnie, to już wszystko wiesz. Aaa no i ciężko mi jest pogodzić się z faktem iż jeszcze się we mnie nie zabujałaś. Ale podobno psychole nie ogarniają, że mają uczucia.
Uderzyłam go pięścią w ramię. Lekko, ale też wystarczająco by dać mu do zrozumienia, że żarty żartami, ale ja człowiekiem o anielskiej cierpliwości nie jestem. Wychodząc ze szkoły napotkaliśmy jednego z uczniów, który definitywnie nie lubił Harrego. Chłopcy stuknęli się ramionami przez przypadek.
- Znowu chcesz w ryj, Styles? - spytał chłopak.
- Daj spokój, Tomlinson. Nie będziemy się przecież bić przy lasce. - odrzekł Loczek.
- Lasce? To nazywasz laską? - wskazał na mnie palcem.
I wtedy rozpętała się wojna. Harry nie wytrzymał, rzucił się na chłopaka z pięściami. Prawy prosty i lewy sierpowy załatwiły sprawę. Tomlinson zatoczył się i padł na podłogę zakrywając krwawiący nos. Już? To tyle? Chojrak niezły, ale żeby od dwóch ciosów pójść na glebę? Nawet nie próbował się bronić. Pfff. Ale nie powiem, byłam trochę przerażona zachowaniem Harrego. Chciałam nawet pomóc temu chłopakowi, ale Styles mnie powstrzymał. Z drugiej strony zrobiło mi się go trochę żal. Tego chłopaka, nie Stylesa.
- Musiałeś od razu tak agresywnie? Zrobił Ci coś konkretnego?
- Nie słyszałaś? Nie pozwolę Cię obrażać - odparł otrzepując kurtkę.
CZYTASZ
#OTHER
FanfictionAnabelle żyła zwyczajnie, jak każda nastolatka. Kochająca rodzina, przyjaciele, ale ciąg nieprzewidzianych zdarzeń pozostawiły na jej sercu bolesne rany. Niektóre z nich mogą już nigdy się nie zagoić. Jednak na swojej drodze spotyka ludzi, którzy po...