Rozdział 6

24 0 0
                                    

Przepraszam, że dodaję dzisiaj ale wczoraj w trakcie pisania zasnelam.

Zasnął w moich objęciach. Spał krótko ale co jakiś czas się budził i sprawdzał czy jestem. Byłam, jestem i będę przy nim zawsze. Szkoda tylko, że on o tym nie wie. Boję mu się o tym powiedzieć. Ciekawe co by sobie o mnie pomyślał. Pewnie, że jestem jakąś zdesperowaną nastolatką.. No ale przecież straciłam z nim dziewictwo i leżałam przy nim naga. Chcę z nim porozmawiać o sowich uczuciach. Z moich przemyśleń wyrwało mnie burczenie w brzuchu. Dejw to usłyszał, bo aż się obudził. Chyba musiało burczeć głośniej niż mi się wydawało. No w sumie nie jadłam od 8 rano a jest ok 20.

D: Chyba ktoś tu jest bardzo głodny.

Zaczął szczerzyć swoje równe, ładne, śnieżno białe zęby.

V: No w sumie to trochę zgłodniałam.
D: No tak trochę bardzo.

Dał mi buziaka w usta i zaczął się ubierać.

V: Weź się kładz, bo mi zimno jest.
D: Ubieraj się. Najwyższa pora coś zjeść.
V: Ale ja....

Nie dokończyłam mówić, bo szybko i namiętnie zaczął mnie całować. Po chwili nagle przestał.
Ale on niesamowicie całuję.

D: Nie ma żadnego ale! Jedziemy coś zjeść, bo jeszcze zemdlejesz. A tego chyba nie chcesz?
V: Dobrze proszę pana. Już się ubieram

Pokazałam mu język, a on mnie w niego ugryzł. Co za małpa! Chyba powinnam zacząć go słuchać.
Ubraliśmy się i ruszyliśmy. Jechaliśmy i jechaliśmy przez same pola i lasy.
Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Jak na dżentelmena przyszło, mój ukochany wysiadł pierwszy, szybko otworzył drzwi i pomógł mi wysiąść.

V: Dziękuję Panu bardzo.
D: Zawsze do usług. I przestań do mnie mówić pan!
V: Bo co mi zrobisz?
D: Bo cię wyrucham...

Nic mu już nie odpowiedziałam. Poszedł zatankować samochód a ja kierowałam się w stronę restauracji.
Weszliśmy do środka. Oprócz nas była tylko kelnerka. Wzięliśmy menu i zajęliśmy miejcie przy oknie. Chciałam mieć widok na las.
Podeszła do nas kelnerka. Na oko miała 20-21 lat. Wysoka, szczupła, ciemne włosy do pasa. Kilo tapety na ryju, szpony jak u wiedźmy. I głupio się szczerzy do mojego ukochanego. Jakby liczyła, że na nią spojrzy. Się przeliczyła trochę. Krzywo się na mnie spojrzała. Co z tego, że nie mam makijażu i ładnych paznokci. Mam za to wdzięk i urok osobisty i dlatego Dejw siedzi tu ze mną, a nie z nią.
Zamówiłam schabowego, frytki, surówki i sok pomarańczowy.
W czasie czekanie na jedzenie postanowiłam z nim szczerze porozmawiać o moich uczuciach. Bałam się co o mnie pomyśli i jak zareaguje.

V: Dejw, bo jak tak czekamy sobie na to żarcie to ja chciałam ci coś powiedzieć.
D: O co chodzi?

Złapał moje dłonie i mocno ściskał. Poczułam, że serce podchodzi mi do gardła. Nie mogłam nic powiedzieć. Patrzył na mnie tymi pięknymi ślepiami.

D: Kotek, o co chodzi? Zrobiłem coś źle? Przestań się tak na mnie gapić i mów o co chodzi!
V: Lubię na ciebie patrzeć. A to co chciałam ci powiedzieć nie jest już ważne.
D: Piękna, proszę cię nie denerwuj mnie, powiedz ładnie co ci siedzi w tej małej główce.
V: Ty mi w niej siedzisz.

W tym momencie przyszła kelnerka z moim wyczekiwanym jedzeniem. Rzucilam się na tego schabowego jak sęp na padlinę. Dopiero teraz poczułam, że jestem naprawdę głodna.
Dejw cały czas mi się przyglądał i nic nie mówił. Denerwowała mnie ta cisza. Kopnęłam go pod stołem. Złapał moje nogi i zaczął masować mi łydki. Ehh, on wie jak sprawić przyjemność kobiecie.

Zjadłam, zapłaciliśmy, wyszliśmy i wsiedlismy do samochodu.

V: Gdzie teraz jedziemy? Co będziemy robić?
D: Jedziemy zawieźć cię do domu. Najwyższy czas kochana wracać.

Chciał mnie pocałować ale mocno go odepchnęłam. Chyba zrozumiał o co mi chodzi. Nic nie mówiąc ruszył.

Jechaliśmy w milczeniu i w ciemnościach....

-------------------------

Ten rozdziała miał wygadać nieco inaczej ale straciłam wene dzisja.
Mam nadzieję, że się podoba.

Na Odległość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz