Rozdział I

242 10 1
                                    


Ciemne, bezlistne drzewa pochylały się złowrogo nad jedną z nielicznych dróżek leśnych. Zimny wiatr uderzył zimnem, tworząc złowrogą atmosferę i targając nagie korony, zaś rzadko już spotykane kruki odezwały się rozpaczliwie i wzbiły się w powietrze, przecinając je smolistymi skrzydłami.
Dało się słyszeć tętent kopyt samotnie przejeżdżającego jeźdźca, który chyba nie miał ochoty pozostać w tym miejscu za długo. Podążał ku wyjściu z podziemnego królestwa, gdzie swoje siedziby miały mroczne elfy, zwane też drowami.
Ich świat był odsunięty od reszty, nie chcieli niczyjej pomocy i takowej nie darowali. W tej krainie, gdzie ciągle panował mrok i wieczne ciemności, a hierarchia liczyła się najbardziej, elfy dzieliły się na dwie klasy – magów i wojowników. Jedni nie mogli funkcjonować bez drugich. Otwierano specjalne szkoły i gildie, gdzie swoje zdolności szkoliła młodzież, aby jak najlepiej służyć swej pani. To gdyż właśnie płeć piękna miała największą władzę w tym państwie, należącym do wielkiego świata, gdzie codziennie zmagały się ze sobą fantastyczne i zarazem mistyczne stworzenia.
***
W jednej z najbardziej znakomitych gildii magii od rana odbywały się zajęcia z mistrzami zaklęć. Młode elfy starały się jak zawsze, zawsze wiedząc, że za niezdarstwo i mało rzetelną pracę mogą zostać zesłani do lochów, bądź ukarane w jeszcze mniej przyjemny sposób. To właśnie mistrzowie posiadali prawdziwą władzę i mogli robić z podopiecznymi, co tylko zechcą.
- Nelin, ofermo, dzieciaku parszywy, bez krwi i więzów! Wstań gdy do ciebie mówię! – Wrzasnął wysoki elf, wycierając dłonie o pięknie zdobioną szatę, która świadczyła o jego zamożności. Krzyczał na drobnego, jasnowłosego drow'a, który upadł na kolana pod wpływem silnego bata zarobionego w plecy za złe rzucone zaklęcie.
Krótkie, krzywo obcięte włoski opadały na jego czekoladowe policzki, ukrywając tym samym smugi po łzach bólu. Był najmłodszy z całej grupy i o wiele drobniejszy od reszty, niczym nastoletnie ludzkie dziecko. Wstał po chwili i z głęboką pokorą schylił głowę w geście proszącym o przebaczenie.
- Wybacz mi panie... – Powiedział cichutko, koledzy z grupy milczeli. Cisza nie była oznaką strachu, lecz obojętności wobec losu, jaki czekał tego nieszczęśnika. Nelin nie posiadał rodziny – matki, ojca czy choćby dostojnego opiekuna. Był nikim wedle prawa drowów, ponieważ nie łączyły go z nikim więzy krwi. Jego profesorom jednak to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
***
Jasne włoski opadały na uda ciemnoskórego elfa. Głowa poruszała się rytmicznie, zaś łzy spływały po policzkach chłopca. Miał zaledwie czterdzieści lat – co u elfów oznaczało, że osobnik jest jeszcze dzieckiem. Fakt ten nie przeszkadzał Veldranowi, który ukarał malca przy kolegach i obiecał zrobić to jeszcze raz po lekcjach.
- Połknij! – Rozkazał dorosły elf, gdy prawie dochodził. Lepkie nasienie wypełniło po chwili usta chłopca, który w obawie przed karą śmierci, pozwolił białej mazi spłynąć jego gardłem do żołądka. Czuł jak pali go całe ciało – od wstydu i bólu po uderzeniach batem. – Wypnij się – Znowu rozkazał podnosząc stopą głowę chłopaczka ku górze. Z kącika ust spływała mu stróżka spermy.
- Proszę, nie... – jęknął malec żałośnie, czując, że znów przez najbliższe dni nie będzie mógł normalnie chodzić czy siedzieć. Inni z klasy milczeli i udawali, że niczego nie widzą. Nieraz też nabijali się z nic nie wartego elfa, który co chwilę otrzymywał najcięższe kary.
Nelin i tak nie miał większego wyboru, stanął tyłem do nauczyciela czując jak łzy coraz bardziej płyną mu z oczu. Dostał za to kolejny raz batem, okazywanie słabości było zabronione.
Od skórzanego sznura na plecach gorszy był potężny członek dojrzałego elfa w jego młodziutkim ciałku. Poruszał się szybko i brutalnie. Zero sympatii czy choćby współczucia dla sieroty.
Nauczyciel gwałcił go już nie pierwszy raz, zdarzało się, że z byle powodu wzywał chłopca do swojego pokoju i tam uprawiał z nim brutalny seks nawet kilka dni.
Podobnie zachowywał się Orlock, inny nauczyciel, który z równą mściwością co poprzedni elf, gwałcił drowa.
Nelin czując w sobie swego oprawcę, myślami był już przy kolejnym, który za jakiś czas będzie robił mu to samo. Biedaczysko nie miało chwili wytchnienia.
Nie znał innego życia, lecz z tym ciągle nie potrafił się pogodzić. Spojrzał na plecy mistrza, który sprawdzał coś jeszcze w księdze, po czym wyszedł i udał się na chociaż krótki odpoczynek. Ciągle przecierał oczka, w których pojawiały się nowe łzy.
***
Cała sytuacja powtórzyła się, gdy Nelin upuścił fiolkę, tym razem na zajęciach u Orlock'a. Po samym wzroku mężczyzny, mógł się domyślić co go czeka gdy ostatni uczeń wyjdzie z Sali.
- Zrobiłeś coś bardzo złego – mruknął beznamiętnie Orlock odkładając pióro – Podejdź, zdejmij ubrania wcześniej.
Nelin jedynie jęknął, wiedział co go czeka. Nie miał nawet pomysłu jak się wykręcić od kary, za tak beznadziejne przewinienie. Z drugiej strony bał się czegoś gorszego, ale tym razem nie wykonał polecenia.
- Panie ja zrobię coś innego... Tylko nie to – odezwał się cichutko elf. – Mnie już boli... – Nelin wiedział, że nauczyciele nie mają litości, lecz i tak próbował.
- Coś innego? – Spytał Orlock unosząc brew do góry – Więc potniesz się może na kawałeczki i rozrzucisz na wszystkie strony świata? – Drow wiedział o co chodziło mężczyźnie, jeśli nie da się zgwałcić, zginie w męczarniach. – Lepiej przestań pieprzyć i zdejmij ciuchy, nie będę długo czekał. – Orlock był niecierpliwą osobą, gdy słyszał sprzeciw wszystko się w nim gotowało.
- Błagam nie dzisiaj! – Chłopiec padł na kolana, czołem prawie dotykał ziemi. Modlił się w duchu aby elf nie był brutalny, ciągle czuł efekty poprzedniego gwałtu.
Orlok podniósł się z miejsca, jednym silnym kopniakiem powalił malca, aż ten upadł na twarz. Zdzierał z niego ubrania, drapał i bił. Karał za nieposłuszeństwo, lecz czy to co robił elf nim było? Ten chłopiec chciał jedynie zachować resztki honoru i godności.
Czuł jak znowu wpychają mu do ust członek, w odbycie ktoś poruszał ostro zakończonym paznokciem. Po plecach spływały słone krople potu podrażniające rany powstałe podczas gwałtów.
Jasnowłosy poddał się. Czy też chciał czy nie, dawał już ze sobą robić wszystko. Nie miał siły do walki z dorosłymi elfami. Krzyczałby chociaż, lecz męskość maga w ustach nie pozwalała mu na to. Czuł się bezsilny. Wygiął plecy w łuku, chciał aby to pomogło mu złagodzić pieczenie i ból narastający w całym ciele. W końcu udało mu się wyrwać i odchylić głowę zanim oprawca osiągnął spełnienie. Biała maź rozlała się po posadzce. Chłopaczek zasłonił twarz i dalej płakał. Czekał aż oberwie mu się za niesubordynację.
- Wynocha! Nie pokazuj mi się na oczy, aż cię wezwę! – Nelin skorzystał z okazji, wybiegł z pomieszczenia i umknął do swojego pokoju w lochach. Tylko tam odnajdywał pozorne bezpieczeństwo, które i tak w każdej chwili mogło zostać zakończone.
***
Ciemnoskórego elfa wezwano ponownie, na szczęście po kilku godzinach, więc obaj nauczyciele powinni być spokojni.
- Są piękne... – Usłyszał elfik stojąc pod salą obrad nauczycieli.
- Zwą je różnie, ale najczęściej używane jest słowo „jednorożec", szkoda że żyją na powierzchni, tam gdzie te ścierwa.
- Są neutrale – Ten głos, należał w stu procentach do Veldran'a, on też tam był.
- Nie musimy się ich obawiać, nawet w czasie wojny pozostaną neutralne – Kolejny profesor, tego Nelin nie znał „bliżej".
Młody drow stał cichutko pod drzwiami, zastanawiając się czemu go wezwano akurat teraz i czy aby to nie była pomyłka. Zaciekawiły go mistyczne stworzenia o których rozmawiali mistrzowie.
- Jednorożec... – Powtórzył nazwę, która padła wcześniej i wyobraził sobie coś wspaniałego.
Zamknął oczy na chwilę, uśmiechając się delikatnie pod nosem. Cofnął się o kilka kroków i odwrócił, aby odejść i nie przeszkadzać, lecz nagle zdał sobie sprawę, że mistrzowie przestali rozmawiać. Chłopak wstrzymał oddech. W tym samym momencie drzwi trzasnęły z impetem, kilka par dłoni zaopatrzonych w długie paznokcie wciągnęły go do pomieszczenia.
- To na to czekamy – Podstarzały elf, dyrektor gildii, oblizał lubieżnie wargi. Siwe pasma przy skroniach świadczyły o jego wieku i doświadczeniu.
Nauczyciele zdzierali z chłopca ubrania i dotykali łapczywie jego nagie ciało, gdy chiał się wyrwać okładali go pięściami aby stracił siłę. Jeden z oprawców podsunął malcowi zioła pod nos, sprawiły, że ręce i nogi młodzika zdrętwiały, zaś prącie zaczęło unosić się gotowe do stosunku.
Nelin nie wiedział, co się z nim dzieje. Jak przez mgłę widział jedynie kilkunastu obnażonych elfów, którzy zapewne będą korzystać z nadarzającej się okazji i przez kilka godzin sprawią, że Nelin oszaleje z bólu, ale i jakiejś trudnej do opisania przyjemności.
Przez chwilę starał się jakby odpychać oprawców, którzy wpierw jedynie stali i łapczywym wzrokiem patrzyli na drobne ciało ich ucznia, który wił się już na ziemi pod wpływem podanego narkotyku.
Gdy oczy zostały nacieszone przyszedł czas na ciało. Prężni i gotowi mężczyźni zawiśli nad młodziutką istotą, lizali ciało Nelina i gryźli jego skórę, która mimo ciemnego koloru nabierała rumieńców i zaczerwienień od uderzeń. Najstarszy z elfów jako pierwszy wszedł brutalnie w chłopca, zaś reszta łapczywie wodziła dłońmi i językiem po reszcie ciała malca. po przywódcy przyszedł czas na Orlocka i Veldrana, którzy na przemian wkładali swoje członki w usta i jego odbyt.
Nelin krztusił się od nasienia, które nieustannie czuł w ustach i na swoim ciele.
Zabawy trwały. Każdy skorzystał i to nie raz z takiej okazji i zaspokoił swoje potrzeby na małym i bezbronnym elfie, który nie wiedział zupełnie co się z nim dzieje, nie licząc pulsujących członków w nim oraz bólu zadawanego przy każdorazowym ruchu. po udach chłopca spływała krew zmieszana z nasieniem dorosłych drow'ów, którzy najwidoczniej świetnie się bawili ze swoim małym podopiecznym. Gdy skończyli, po prostu zgwałconego elfa wyrzucili na korytarz, aby stamtąd ktoś go zabrał. Neli nie miał nawet siły by płakać, ani się podnieść. Jak na razie była to dla niego jedna z najgorszych kar, które otrzymał. Zasnął na ziemi, nie przejmując się brakiem ubrania, ani stanem własnego ciała. Mrok i ból uśpiły jego świadomość, pogodził się z tym, ze możne się już nigdy nie obudzić.
- Żyjesz? – odezwał się słodki i delikatny głos, do którego dołączyły po chwili miękkie opuszki palców, troskliwie gładzące policzek zgwałconego chłopaka. – Zabiorę cie do siebie, ale musisz spróbować wstać.
- Nie mogę... – powiedział Nel cichutko, ledwo co poruszając ustami.
Nie miał siły, by nawet się poruszyć, gdyż z za każdym razem jego ciało przeszywał paraliżujący ból. Nie zważał w ogóle na to, że ktoś go widzi bez ubrania, nie raz na leki otrzymywał podobne kary, gdzie czasami musiał się zabawiać sam z sobą na oczach innych.
- Nie dam rady... – jęknął rozpaczliwie, a po jego policzkach popłynęły łzy, gdy się poruszył po udach znów spłynęła mu krew zmieszana z nasieniem.
Młody drow był w opłakanym stanie i zapewne sam nigdzie by nie poszedł, a padł z wycieńczenia.
Jego duch opiekun, jakim stał się nowo poznany kolega opatrywał rany Nelina i przynosił mu jedzenie oraz wodę, czasami nawet mikstury na zmniejszenie bólu.
- Jak się dzisiaj czujesz? – spytał Chakili, młodziutki elf o delikatnych i troskliwych dłoniach.
- Lepiej, dzięki tobie... – Nelin popatrzył na towarzysza z wielką ufnością, czuł powoli rosnącą przyjaźń, a możne nawet i miłość. – Ciekawe, kiedy się o mnie w końcu spytają...
- Jak na razie milczą lub liczą na... Na twoją śmierć – opiekun pokrzywdzonego elfika spojrzał na pokiereszowane ciało malca. Serce mu się ścisnęło. – Wybacz mi... Musiałem – duże łzy wypełniły oczy Chikila, który otworzył drzwi przez które weszła grupka zdrowych i młodych drowów.
- Pamiętam cię z lekcji, bosko się wtedy sobą zabawiałeś – nastolatek oblizał usta, co przypominało zachowanie nauczycieli.
Serce Nelina zabiło szybciej z przerażenia. Nie chciał kolejnego gwałtu, wolał sobie chyba odebrać życie, niż znosić te katusze. Zamknął oczy i zacisnął mocno dłonie w pięści milcząc. Po chwili jego usta zaczęły się delikatnie poruszać, wypowiadając formułę zaklęcia uśmiercającego. Czuł się opuszczony i zdradzony. Myślał, ze w końcu komuś będzie mógł zaufać, ale kolejna pomyłka wiele go kosztowało i niesłychanie raniło. Kolejna zadra na duszy, która prawdopodobnie nigdy się nie zagoi.
Najroślejszy drow podszedł do Nelina i z całej siły uderzył go w szczękę, najwidoczniej zauważając, co próbuje zrobić chłopak.
Reszta była sekundą...
Rozebrali go, przywiązali ręce do łóżka, zatkali usta prąciem jednego z oprawców.
Wchodzili w niego jeden po drugim, osiągali spełnienie i odchodzili. Brakowało w tym znów jakichkolwiek uczuć, młode elfy chciały tylko zaspokoić drżenie lędźwi. Przywódca usiadł okrakiem na łóżku, zaś reszta obserwowała, jak Neli zmuszony został ssać jego prącie. Nasienie oblało całą jego twarz, spływając po policzkach, niczym groteskowe łzy.
Młody drow chciał uciec, lecz znów mocno skrępowano jego ręce na plecach.
- Zostawcie mnie, proszę... -powiedział Nel przez łzy, niemal dławiąc sie swoim szlochem.
Tamci jednak tylko się zaśmiali, posadzili go na członku kolejnego elfa i rozkazali się poruszać. Nelin nie miał siły aby cokolwiek zrobić, zwłaszcza, ze od środka wszytko go paliło i rozrywało.
Oprawcy odeszli, gdy się nacieszyli, jednak rana na sercu pozostała, zmieszała się z upokorzeniem i smutkiem.
Nauczyciele, rówieśnicy i dyrektor Gildii – każdy go wykorzystał. Pozostawało tylko coś zrobić z kimś, co za dużo wiedział.

Czarne i białeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz