Rozdział VII

75 5 0
                                    

- Kazu... - usłyszał jednorożec za sobą.
Gdy dostojna istota odwróciła łeb uwieńczony pięknym rogiem, ujrzała zarys dobrze znanej jej postaci młodego, ale dorosłego już drowa, który jedynie wskazał mężczyźnie kierunek jego domu, po czym rozmył się z kolejnym podmuchem wiatru w powietrzu.
-Ty... - szepnął w myślach jednorożec. Duch opiekun Nelin'a pokazywał się tylko, gdy chłopiec był w niebezpieczeństwie.
Srebrne kopyta uderzyły o ściółkę, wyryły spory dół, po czym popędziły galopem z powrotem do pałacu w sercu lasu.
Wszystko umykało przed pędzącym strażnikiem, nawet korzenie odsuwał się w strachu przed swoim losem. Nad lasem unosiły się ciemne chóry, mrok spowił ziemię, zaś wściekłość Kazu rosła z każdą sekundą. Dał się zwieść, tak łatwo i to przez jakiegoś gówniarza.
Nieludzki ryk, ni to nie podobny do zwierzęcego lub jakiejkolwiek istoty, wydobył się z gardła pięknego rumaka.
Otoczenie zadrżało. Strażnik szedł niczym śmierć.
Kaljos otulił się kocem, czuł jak coś złego się zbliża, zaczął wołać strażnika i prosić o pomoc, lecz gdy spostrzegł czarną sylwetkę u progu, jego usta zadrżały.
Tak wyglądał rozjuszony jednorożec. Jego ciało przybierało kolor najgłębszego mroku, zaś oczy jarzyły się płomieniami.
- P... Panie! - powiedział pośpiesznie złotowłosy elf, trzęsąc się ze strachu. - My nie mogliśmy go... Go znaleźć - załkał, miał nadzieję, ze Kazu mu uwierzy, lecz tak naprawdę coraz bardziej się bał. - Panie, dlaczego jesteś zły?
Piękne palce zastąpiły okrutne szpony, które jednym cięciem rozerwały na strzępy ciało złotowłosego. Krew spływała po ścianach kuchni aż na podłogę, gdzie strumyczkami płynęła w stronę stóp jednorożca. Aura Kazu powróciła, wraz z jego poprzednim wyglądem.
Rozkazał wróżką uprzątnąć paskudną scenerię, zaś sam wyruszył na poszukiwanie ciemnoskórego elfa, którego nie powinien był zostawiać z Kajlosem.
Wszystko, co widział budziło w nim obrzydzenia, nawet rośliny, które dotychczas kochał. Kazu nie umiał wyzbyć się z serca uczucia, iż dał sobą manipulować zaś jego własne słabostki, jak niechęć do ciemnej karnacji i przychylność jasnej, sprawiły elfikowi tyle cierpienia.
Niegdyś nie znał swych ujemnych cech, ponieważ nie miał nikogo, kto by mu je wytknął, teraz mógł stracić jedyną osobę zdolną z nim wytrzymać, mimo tego jak niedoskonały wewnętrznie był.
Ślady krwi na trawie wprawiły jego serce w szybsze, przerażone bicie.
Szedł przez chwilę, a jego serce w końcu się na chwile zatrzymało, gdy poznał ciało Nelina.
Mały drow leżał w trawie. Był cały pokryty krwią oraz ziemią, całkowicie zbrukany. Wyglądał jakby nie oddychał. Porzucony, nagi i zapomniany, popalony od słońca.
-Nelin! - Białowłosy przeskoczył kilka metrów i padł przy elfie. Jego ciało było zmasakrowane zarówno przez Kaljosa jak i warunki, które panowały na zewnątrz. Gałęzie na rozkaz strażnika utworzyły nad nim namiot, zaś trawa ułożył się niczym materac. -Spokojnie, zaraz coś z tym zrobię... - ręce Kazu drżały, zaś umysł nie umiał się na niczym skupić. - Czemu dałeś mu to zrobić... Dlaczego się nie broniłeś? - blade palce głaskały głowę młodego drow'a, leczyły powierzchowne rany, lecz najwięcej było tych wewnątrz... Nie tylko organy zostały naruszone od uderzeń, ale i duma chłopaka. -Wybacz mi... - wyszeptał białowłosy zdejmując szaty z ramion. Jego jasna cera zabłyszczała, zaś ciało powoli traciło na swym ciężarze. Świetlista postać pokryła chłopaka i powolutku ruszała się na nim.
- K... Kazu... - usłyszał jednorożec cicho wypowiedziane swoje imię, a raczej skrót utworzony przez chłopca - Nie... - powiedział elfik.
Reszta ran nie chciała się zaleczyć, gdyż w małym magu nie było już woli do życia. Po ciągle pokrytych krwią policzkach popłynęły łzy z niewidomych od słońca oczu.
***
Dni mijały zaś stan chłopca nie poprawiał się. Ilekroć jednorożec odwiedzał go, ten odwracał się plecami do niego, nie chcąc patrzeć w jego oczy. Tamtego dnia Kazu posiadł go pod postacią mgły, elf doskonale zdawał sobie z tego sprawę, nie był głupi.
Tylko tak białowłosy mógł zaleczyć najpoważniejsze krwotoki we wnętrzu chłopca.
-Przyniosłem Ci winogrona... Rzadko kto może ich kosztować, są bardzo drogie, tylko wyżej postawione osoby jedzą je zanim zrobi się z nich wino z wodą. - Kazu zmuszał swój głos, aby brzmiał łagodnie i nie załamywał się.
- Daj mi umrzeć... - padło jak zawsze jedno zdanie z ust drowa.
Ciemnoskóry elf nie mówił niczego innego, nie licząc tych właśnie słów. Jego ogień zgasł i Kazu podtrzymywał go siłą, starając się na nowo rozpalić w malcu pochodnie życia, jednak bezskutecznie.
-Nie mów tak... To złe słowa. Może umówmy się tak, że jeśli nie będziesz już prosił o to, to przyniosę Ci coś ładnego. Co byś chciał? - białowłosy usiadł na skraju łózka i czekał na odpowiedz elfa.
- Smierć... - kolejna cicha odpowiedź.
Nelin zwinął się w kłębek, ciągle leżąc plecami do jednorożca.
-Proszę, przestań... Zrobię wszystko abyś wrócił do dawnego siebie. - białowłosy przywarł całym swoim ciałem do skulonego chłopaka. Zaczął całować jego włosy i głaskać udo. Szeptał dziwne słowa, których elf nie rozumiał. Zapewne Kazu mówił w języku swoich przodków, takich samych jednorożców jak on. - Nelin... Przecież ty musisz żyć.
- Nie chce! Nie rozumiesz, ze nie chce! Przez ponad trzydzieści lat byłem gwałcony w swojej szkole, od najmłodszego mnie molestowano, a potem wykorzystywano! Myślałem, że gdy się już mnie pozbędą to umrę, ale tak się nie stało, bo musiałeś mnie wyleczyć! Każdego dnia bałem się, ze w końcu i ty zrobisz mi krzywdę, a gdy zaufałem i pokochałem cię... Ty mnie zostawiłeś, wolałeś go, bo był taki sam jak ty! - mały drow wykrzyczał wszystko, co w sobie dusił, powiedział nawet, co czuł do Kazu, nie powstrzymując łez.
-Wiem... Dzięki tobie odkryłem, że i ja mam wady, mimo iż mówi się, że jednorożce są doskonałe. Bzdura - białowłosy przytulił go mocniej - Wiedziałam, że mnie kochasz. Wolałem, aby to było jednostronne, abyś sam nie cierpiał, gdy odejdziesz. Bo tak się stanie... Ja to wiem, znam twoją przyszłość, dlatego... Nie możesz umrzeć. Co do mojego błędu, jest on niewybaczalny. - Kazu puścił Nelin'a i wstał z posłania. Stanął przy drzwiach i patrzył na roztrzęsionego chłopca. - Też Cię kocham, ale nie mogę zatrzymać. Jedyne co mi wolno, to opiekować się tobą. Nadejdzie dzień, w którym to pojmiesz, ale mnie już tu nie będzie...
- I znowu mnie zostawiasz... - drow ukrył twarz w poduszce i łkał dalej.
Już teraz czuł się samotny i pozostawiony sam sobie.
Jednorożec, mimo iż chciał, to nie mógł spędzać każdej chwili z elfem. Musiał wpierw się dowiedzieć kim był Kaljos. Wtedy przyjdzie czas na zemstę.
Niestety jedynym tropem była skóra, na pewno był to elf światłości, co prowadziło prosto do właśnie tej rasy jednak, co by było, gdyby to mroczne elfy kupiły sobie tego dzieciaka.
Ciągłe zwątpienie oraz problemy z Nelinem nie pomagały w rozwiązaniu zagadki. Za dużo pytań, za mało odpowiedzi.
-Nie mogę go spytać, czy on coś mówił... Przypomni sobie wszystko i jeszcze coś sobie zrobi. Cholera. - zaklął, po czym schował notes z notatkami do kieszeni w szacie. Jak na razie były w nim same pytania.
Cel elfów, czemu akurat strażnik i skąd wiedzieli o ciemnoskórym.
Nogi same poprowadziły go z powrotem do pokoju drow'a. Wszedł po cichu i usiadł w fotelu, który ustawił w kącie pomieszczenia. Chwila snu... Potrzebował jej, tym bardziej, że pracował już od kilku dni nad sprawą Kaljosa bez zmrużenia oka.
- Kazu? - Nelin usiadł na łóżku i rozejrzał się po pomieszczeniu.
Jego oczy straciły barwę turkusy i stały się o wiele mniej wyraziste, co oznaczało tylko jedno.
- Kazu, powiedziałeś, ze niedługo będę widział, dlaczego ciągle widzę jedynie ciemność? - zapytał drow jakby oskarżycielskim tonem.
-Nie wiem. Może potrzeba więcej czasu, aby wyzdrowiały. Przez ten czas możesz trenować inne zmysły, węch, słuch i dotyk. - Ta nagła zmiana w elfie zaskoczyła białowłosego, wpierw pytał ciągle o śmierć, po usłyszeniu, iż jego uczucie jest odwzajemnione, lecz się nie wypełni, jakieś nowe siły wstąpiły w tego fircyka. - Czemu pytasz? W świecie martwych nie będą ci potrzebne. - ryzykowna taktyka, ale warta próby. Zamiast wiecznego tulenia, Kazu postanowił wrócić do swojej zimne osoby, jednak nadal będzie utrzymywał, iż kocha elfa, co było zgodne z prawdą. Jednak, aby chłopak mógł zająć należyte mu stanowisko w przyszłości, teraz już musiał nauczyć się bycia stabilnym emocjonalnie.
- Bo zanim umrę chcę.. - chłopiec zawahał się. - Chcę coś zobaczyć i nie twój interes, co to jest - odpowiedział mu elf ostro i znów się położył, nakrywając kołdrą.
Przetarł oczy, przeczuwając, ze nigdy już niczego nie ujrzy, lecz mimo wszystko, nie chciał już umierać, gdyż bał się śmierci.
-Oczywiście, nie będę więcej pytał, bo i tak nic mnie to nie obchodzi. - mruknął zimno mężczyzna zabierając się za lekturę swojego notesu. Spojrzał jednak kątem oka na drow'a, który, mimo iż go ignorował, zaczął popuszczać palcami po pościeli, jakby badał samym dotykiem jej skład. - Uparty osioł. - mruknął cicho Kazu trochę przysypiając, jednak nadal myśląc o sprawie Kaljosa i turkusowych oczach, które już nigdy się nie uleczą.
Gdy się obudził Nelina nie było w łóżku ani łazience. Chłopiec po raz pierwszy od kilkunastu dni opuścił pomieszczenie. Kazu przestraszył się, bo malec mógł stracić całkowicie orientacje w terenie. Wybiegł na korytarz i wtedy ujrzał małego drowa, który siedział przy poręczy schodów cicho płacząc i trąc uporczywie oczy, jakby chciał znów widzieć.
-Wstań i zejdź po tych schodach. Ile masz zamiar siedzieć i użalać się nad sobą? - prychnął białowłosy i minął go obojętnie. Chwała, że drow nie widział jego miny. Mimo iż słowa były ostre to twarz pozostawała smutna, zaś oczy tęskliwie spoglądały na elfika. - Jesteś żałosny jednak. Myliłem się, umieraj, kiedy chcesz. Najwyraźniej nie zasługujesz na moją miłość.
- Jesteś chamem i niekompetentnym imbecylem! - krzyknął Nel, a łzy spłynęły po jego twarzy, zaś niewidzące oczy błądziły na około, chcąc jednak coś dojrzeć.
Wstał i odwrócił się. Nie chciał najwidoczniej być z jednorożcem, który znów zaczynał traktować go jak śmiecia. Mały drow potknął się o dywan i upadł, płacząc jeszcze bardziej i z rozpaczy uderzając pięścią w podłogę.
-Zachowujesz się jak dziecko. Wstań, jesteś na tyle duży, aby dawać sobie rade. Znasz ten dom lepiej niż ja, przypomnij sobie go w myślach i idź jak na mężczyznę przystało. - surowy ton uderzał ciągle w osobę elfa. Z każdym słowem przestawał on kochać jednorożca i znowu go nienawidzić. Nie rozumiał, czemu jest potępiany, kiedy to jemu los nie oszczędził łez. - Nelin, masz zachowywać się godnie swojej osoby. Otrzyj łzy, pamiętaj, co sobie obiecałeś, że nie będziesz płakał.
- Mam ciebie i twoje słowa gdzieś... - ciemnoskóry elf usiadł na kolanach i otarł łzy.
Zamknął oczy, które i tak nie widziały, po czym wstał i szybkim krokiem poszedł do sypialni jednorożca. Nim Kazu zdążył coś powiedzieć, Nel niósł swoje rzeczy z barłoga i zszedł po schodach, potykając się na o ostatnim, lecz nie stracił równowagi. Znów przeniósł się do kuchni.
-Bynajmniej znowu chodzi. - westchnął białowłosy opierając się o balustradę i spoglądając jak elf zaciekle zapamiętuje szerokość stopni, ich długość i ilość.
Minęły jakieś dwa lub trzy dni, a chłopak poruszał się po pałacu strażnika z niezwykłą pewnością. Nie tylko to się zmieniło. Nelin kontrolował wszystko, co się działo w budynku. Jego słuch i węch był tak wyostrzony, że nawet najmniejszy ruch wróżki lub Kazu był przez niego rejestrowany i rozpoznawany.
Chłopak wiedział, kiedy, gdzie i z jaką prędkością zmierza mężczyzna. W jakich porach wychodzi i wraca, dzięki czemu miał swoisty zegarek.
Podudka nad ranem, obchód lasu w południe oraz wieczór, gdy wraca.
*
- Gdzie idziesz? - zapytał elf, siedząc na stole kuchennym i odmierzając składniki na kolejna z potraw. - Byłeś już dzisiaj na obchodzie przecież... - blado-turkusowe oczy spojrzały na postać jednorożca.
Od chwili, gdy ich relacje stały się zimniejsze minął prawie rok. Jednak był to sprzyjający czas dla elfa, który w końcu mógł się rozwinąć i był teraz przystojnym młodzieńcem. Nie było już śladu po wystraszonym dziecku, którego kiedyś poznał Kazu.
Nelin miał w przeciwieństwie do innych elfów mroku przyjemne i delikatne rysy twarzy, a długie włosy, których kiedyś nie mógł posiadać, teraz opadały na jego plecy i wąskie ramiona.
-W końcu dowiedziałem się wszystkiego, co chciałem. Zajęło mi to rok, ale mogę wydać sprawiedliwy osąd na elfach, które wysłały tu Kajlos'a. - Drow zastygł na chwile w bezruchu. - Chcieli doprowadzić mnie do rozpaczy po stracie Ciebie. Gdybym zniknął, mogliby śmiało wydać wojnę elfom mroku i podbić ich tereny. Czas, aby ponieśli kare.
Białowłosy owinął się płaszczem, który ciągnął się po podłodze. Dźwięk nakładanej szaty nie umknął uwadze młodzieńca, który, mimo iż nie widział, patrzył w stronę jednorożca. Przez chwilę Kazu miał wrażenie, jakby faktycznie Nelin odzyskał wzrok. Jednak tęczówki nadal były sine i bez życia.
- Jednak nie przewidzieli tego, że jestem jedynie twoi zwykłym uczniem, nic takiego by nie wydarzyło - powiedział Nel beznamiętnym głosem i wrócił do czynności, którą wykonywał, patrząc się w ziemię.
Mimo swoich słów i chłodu jego serce ciągle biło szybciej, gdy słyszał kroki, głos jednorożca.
-Pomyłka. Mieli dobry plan, lecz zbyt głupiego wykonawcę. Dobrze zauważyli, że zakochałem się w tobie. - odparł Kazu otwierając tyle drzwi od kuchni. - Zostaw mi coś do jedzenia, jak wrócę będę wycieńczony. Niebo jest dzisiaj piękne... - westchnął jednorożec, jednak nie patrzył na mroczną głębie nad swoją głową, a na ciemnoskórego drow'a.
Serce białowłosego biło szybciej ilekroć spoglądał na Nelin'a, pragnął go objąć, przytulić, całować...
-Idę... - rzucił na koniec, ledwo panując nad swoim ciałem i uczuciami.
- Powodzenia - powiedział cicho elf i zeskoczył z stołu.
Odwrócił się plecami do jednorożca i zaczął kroić warzywa szybkimi cieciami.
Jego ruchy stały się bardziej zwinne, niczym u kota. Potrafił kusić, nie wiedząc nawet o tym.
***
Było już bardzo późno, niestety drow nie mógł usnąć, martwił się, mimo iż tego nie chciał. Minęła północ, to było pewne. Zapach trawy i lasu się zmienił, wiatr był chłodniejszy.
Czemu Kazu ciągle nie wracał?
Chłopa stanął w oknie i starał się wychwycić z mieszaniny dźwięków ten, który należałby do jednorożca. Nic...
Ciemnoskóry usiadł na parapecie i czekał. Wiedział, że to bez celu, zaś słowa mężczyzny równie dobrze mogą być kłamstwem, jednak czekał.
Gdy poczuł w nozdrzach zapach krwi, jego serce zabiło mocniej.
Podbiegł szybko w kierunku, skąd go wyczuł i natrafił na jednorożca.
- Kazu, jesteś ranny! - powiedział i delikatnie przesunął dłonią po jego torsie, szepcząc zaklęcia lecznicze. - Nie ruszaj się przez chwilę - powiedział z troską, chociaż tak bardzo nie chciał okazywać żadnych uczuć.
-Spokojnie, to nie moja krew. - ujął jego nadgarstek, który momentalnie opłynął krwią. - To krew wroga. Chyba nie myślisz, że dałbym się zranić. - białowłosy ociekał posoką, wytarł się szatą, którą ku przestrodze rzucił na wiatr, aby inne elfy dowiedziały się, jaka jest kara za naruszenie spokoju strażnika. - Wejdź do domu, jesteś prawie nagi. - Kazu z wypiekami zasłaniał odsłonięte ramiona chłopaka, pogłaskał jego policzek, na którym została smuga krwi. Dziwne pasująca do tych pięknych rysów twarzy.
Gdy weszli do pałacu, jednorożec już ani razu się nie odezwał, zaś Nelin śledził każdy jego krok z oddali. Siedział tak całą noc, słuchając kroków swego ukochanego. Dopiero nad ranem, obaj położyli się spać na kilka minut, aby gdy wstaną, znowu być sobie obcy.

Czarne i białeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz