Rozdział 2

603 55 10
                                    




" -Co.. sam nie potrafisz mnie pobić tylko kolegów nasyłasz? -spojrzałem zdenerwowany- Jak masz taką potrzebę to mnie uderz. Wole dostać od Ciebie, a nie od Twoich kumpli..-"


**Oczami Jackson'a**

-Przecież ja Ci nic nie zrobiłem, ani nikogo na Ciebie nie nasyłałem, także odpierdol się ode mnie bo nie chce mieć kolejnych kłopotów z pobiciem. -ledwo udawało mi się powstrzymać, żeby mu nie przywalić w tą śliczną mordkę. Od kilu lat mam problem z opanowaniem swoich emocji, nawet najmniejsza sprawa powoduje, że mam ochotę przywalić każdej napotkanej osobie.. Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

-To co sami z siebie mnie napadli? -zaśmiał się ironicznie.

-No wiesz, ja nie mam zamiaru już na nikogo napadać ani nikogo bić, więc może napadli na Ciebie z własnej woli, na pewno nie z mojej bo nic im o tobie nie wspominałem.

**Oczami BamBam'a**

Spojrzałem mu w oczy z niedowierzaniem, wszedłem do sklepu z zamiarem kupienia czegoś do jedzenia.. Zostało mi tylko 7 złoty na jedzenie, ogólnie to moje ostatnie pieniądze.. Szukałem najtańszych rzeczy.. Podszedłem do kasy ale pani powiedziała mi, że mam za mało pieniędzy.. Wkurzyłem się.. Klepałem biedę, nie miałem nawet własnego mieszkania.. Wyszedłem ze sklepu i oparłem się o ścianę przy wejściu.

-Kupiłeś coś? -zapytał mnie zdziwiony blondyn.

-Nic.. Nic nie kupiłem -odparłem i spojrzałem na niego- Na nic mnie już nie stać.. Zupełnie na nic.. -klepałem ręką w ścianę.

-Wsumie, nie będę Ci tu smęcić.. Pewnie masz lepsze zajęcia.- zaśmiałem się odwracając wzrok od chłopaka.

-Wiesz, chętnie posłucham.. I tak nie mam nic do roboty. Może uda mi się jakoś pomóc- próbował mnie pocieszyć -Chodźmy usiąść do parku.- dodał po chwili.

Zdziwiłem się.. Jeszcze na początku chciał mnie pobić bo mu się stawiłem, a teraz ma ochotę słuchać moich smęceń.. Szedłem za nim. Po chwili usiedliśmy na ławce.

-No więc, nie wiem od czego zacząć.. -zmieszałem się, blondyn patrzył na mnie i czekał aż mu opowiem
-To może od początku.. Mieszkałem w Tajlandii w Bangkoku.. Chciałem zamieszkać w Seulu ale rodzice powiedzieli, że nie wspomogą mnie finansowo.. Wkurzyłem się, wziąłem pieniądze, które udało mi się zaoszczędzić i po prostu wyjechałem.. Nie mam już pieniędzy na życie.. Jem obiady w szkole i śpię w schronisku -chwyciłem się za głowę.

-Może jakaś dorywcza praca? Może udałoby mi się coś załatwić dla Ciebie, później mieszkanie i cała reszta- zaproponował.

-Pracowałem już dorywczo.. Ale to nie dla mnie.. -wydusiłem z siebie- Rozdawałem ulotki i na ulotkach zarobiłem najwięcej, jedynie wystarczało mi na jedzenie.. A na mieszkanie..? Na mieszkanie to ja bym z 10 lat musiał zbierać jak nie więcej -zaśmiałem się ironicznie -Przecież dla Ciebie liczy się zdanie kumpli.. A co jak teraz są gdzieś w pobliżu i obserwują jak ze mną rozmawiasz? -dodałem po chwili.

**Oczami Jackson'a** 

-No cóż, bywa różnie. Jak mnie z Tobą zobaczą to już nie twój problem, a mój.. Możesz wynająć u mnie w domu pokój na jakiś czas.. Zapłacisz jak będziesz miał kasę, na pewno będzie to lepsze rozwiązanie niż w schronisku.. Jedzenie też będziesz miał -zaproponowałem, ale nie byłem pewien czy chłopak mi zaufa. W sumie, to miałem pewne plany co do niego.

-Ale jak to.. J-ja nie mogę.. -odpowiedział zdziwiony- Nie mam pieniędzy i nie będę miał jak Ci płacić.. Nie chce żebyś miał problemy przeze mnie.

-Jakie kurwa problemy? Będą się czepiać to oni będą mieć problemy, a nie my -powiedziałem stanowczo- Hajsu mam wystarczająco dużo, więc dopóki sobie nie znajdziesz jakiejś pracy to nie będziesz mi musiał płacić -dodałem przekonywująco. Powoli się denerwowałem..

-Naprawdę? -spojrzał na mnie- Dziękuję. -uśmiechnął się szeroko.

-Spoko- wstałem z ławki -To chodź bo czas ucieka, pokaże Ci gdzie mieszkam.-
Szliśmy w stronę mojego domu. Gdy dotarliśmy na miejsce, chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

-BamBam to twoje imię? -zapytałem ze zdziwieniem chłopaka.

**Oczami BamBam'a**

-Tak.. to moje imię sceniczne.. w Tajlandii rapowałem trochę, a że nie mam już pieniędzy to rapuje dla siebie.. Nie używam swojego prawdziwego imienia.. Zazwyczaj mówili mi Bamuś bo mam dziecięca urodę.. -spojrzałem na chłopaka.

-Ty to Jackson? -patrzyłem mu w oczy.

-Tak, widzę, że nawet nie muszę się przedstawiać, dlatego też tego wcześniej nie zrobiłem.. -chłopak oprowadził mnie po domu i odprowadził mnie do mojego pokoju.

-Nie musisz bo już jakieś Twoje fanki na mnie naskoczyły.. A to Twoich kumplach już wiesz..- Zaśmiałem się.
-Dzięki jeszcze raz- uśmiechnąłem się.

-Fanki powiadasz.. To pewnie moja była.. Ciągle chce do mnie wrócić i nie potrafi zrozumieć, że jej nie kocham. Zostawię Cie samego, jak będziesz głodny czy coś to na dole jest kuchnia. -dodał po chwili.

-Dzięki -podziękowałem mu po raz tysięczny. Gdy blondyn wyszedł, zacząłem się rozpakowywać.. Swoje ciuchy dałem do 3 szuflad, a z butami zszedłem na dół. Postawiłem buty obok drzwi wejściowych i poszedłem do kuchni. Otwarłem lodówkę, wyciągnąłem szynkę ser, masło i zrobiłem sobie 2 bułki i zacząłem łapczywie jeść.. Byłem taki głodny.
Po zjedzeniu umyłem talerz i poszedłem do łazienki wziąć prysznic.. Było mi głupio, bo już nie miałem czystej koszulki, więc po kąpieli ubrałem tylko dres i poszedłem do siebie. Włączyłem muzykę i zacząłem rapować. Międzyczasie zadzwoniłem do rodziców.. Starałem się z nimi pogadać na spokojnie.. Prosiłem żeby przelali mi jakieś pieniądze na konto bo nie mam pieniędzy na życie.. Ogólnie to nie zadzwoniłbym do nich.. Skoro się mną nie interesują to nie będę się ich prosić, ale musiałem Tymoszenko zadzwonić.. Nie chce być dłużny Jacksonowi..
Na moje szczęście, mama powiedziała, że mi je wyśle bo w końcu jestem jej synem, ale mam się z nimi już więcej nie kontaktować i się usamodzielnić. Gdy zakończyłem rozmowę, znów włączyłem muzykę i zacząłem rapować.

**Oczami Jackson'a**

Drzemałem u siebie w pokoju, ale obudziła mnie głośna muzyka, lekko się wkurzyłem i poszedłem w kierunku dźwięku. Okazało się że BamBam słuchał muzyki, wiec wszedłem mu do pokoju bez pukania bo i tak by pewnie nie usłyszał.

-Możesz to ściszyć lub pójść do sali tanecznej albo bo pokoju nagrań? Bo wiesz.. W tym pokoju ścian dźwięko odpornych nie mam. -spojrzałem na BamBam'a lekko zdenerwowany.

---------------------------------------------------------------------------------

Dziękuję za przeczytanie do końca *-*

Mam nadzieję że ten rozdział jakoś mi się udał..

Co drugi dzień będą się pojawiać nowe rozdziały :) <3

JackBam fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz